REKLAMA

Taksówkarze się pogubili. Nie są pewni, co postulowali w rozmowach z rządem

Protesty taksówkarzy zaczynają zamieniać się w farsę. Z początku było dość nieprzyjemnie, kierowcy zjechali się do Warszawy, zablokowali główne ulice i krzyczeli o dominacji zagranicznych korporacji. W miarę czasu pogubili się jednak do tego stopnia, że teraz nie są nawet pewni, co postulowali w rozmowach z rządem.

Taksówkarze się pogubili. Nie są pewni, co postulowali w rozmowach z rządem
REKLAMA

Pierwszy akt tej komedii miał miejsce już pierwszego dnia protestu, gdy Rafał Piotr Jurek z NSZZ Solidarność zaczął przez megafon wymieniać kwestię, które rząd miał poruszyć na Radzie Dialogu Społecznego. Podkreślmy – tylko poruszyć. Jego przemowę taksówkarze przyjęli z dzikim entuzjazmem. Przez chwilę patrzyłem na to nieco zdziwiony, aż w końcu do mnie dotarło. Zgromadzeni uznali, że rząd do ich realizacji już się zobowiązał!

REKLAMA

Nie dziwota, że już następnego dnia liderzy protestu zostali zaatakowani. No bo jak to tak – Uber i Bolt miały zostać od razu wyłączone, a przecież wciąż działają. Jurek próbował chyba nawet coś tłumaczyć, ale jego mina wyrażała rezygnację. Przecież wszyscy słyszeli jak mówił o „czasowym wyłączaniu aplikacji”. Kto by się przejmował kontekstem, gdy w tłum idą takie rewelacyjne wieści.

Festiwal nieporozumień trwa nadal.

Teraz grupa negocjacyjna jest oskarżana o to, że samowolnie zmieniła sobie treść postulatów całego środowiska. Tym razem nie chodzi już więc o głuchy telefon, a celową hmm...niesubordynację? Dariusz Góralczyk ujawnił dokument, który został zaprezentowany podczas Rady Dialogu Społecznego. I taksówkarskie strony zawrzały.

Zaczęło się od tego, że wśród 3 postulatów taksówkarzy, o których była mowa przed protestem, znalazło się żądanie wycofania projektu ustawy (tzw. lex Uber) z komisji sejmowej. Taksówkarze chcieli ją napisać od nowa, a przede wszystkim – własnymi rękoma.

W ostatecznym dokumencie wygląda to już nieco inaczej. Związkowcy domagają się tylko zmian w obecnym projekcie. Ale gdyby chodziło tylko o tę jedną rozbieżność...

Największa burza rozpętała się o fragment dotyczący legalizacji aplikacji.

Przedstawiony minister Jadwidze Emilewicz postulat mówi o wycofaniu zapisu o aplikacji zastępującej taksometr LUB lepszego opisania wymagań dla tej aplikacji w samej ustawie. A przecież taksówkarze, delikatnie mówiąc, nie patrzą zbyt przychylnym okiem na aplikacje jako sposób na rozliczanie się z klientami. I zapewne będą domagać się pozostawienia taksometrów.

REKLAMA

Trudno nie odnieść teraz wrażenia, że największym przeciwnikiem taksówkarzy w tym całym sporze nie jest już Uber, Bolt czy mytaxi. Stali się nim oni sami.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-08-06T12:36:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-06T10:32:34+02:00
Aktualizacja: 2025-08-06T09:03:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-06T06:18:29+02:00
Aktualizacja: 2025-08-05T20:25:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-05T17:14:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-05T15:19:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-05T13:51:55+02:00
Aktualizacja: 2025-08-05T11:38:42+02:00
Aktualizacja: 2025-08-04T22:09:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-04T20:08:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-04T18:01:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-04T16:12:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-04T14:44:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-04T12:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-04T11:11:24+02:00
Aktualizacja: 2025-08-04T10:05:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-04T05:47:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-03T15:06:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-03T12:09:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA