Nie uwierzycie, ile od marca można było zarobić na rublu. Złoty? Szkoda gadać…
Bank Rosji ogłosił w piątek, że raz trzeci raz rzędu obniżył stopy procentowe. Stopy spadły z 20 proc. do 9,5, czyli do poziomu sprzed ataku na Ukrainę. Licząc najniższego poziomu w marcu, rubel zyskał do złotego niemal 130 proc. Tymczasem złoty od wybuchu wojny traci, do dolara jest na proc, minusie.
Energia wreszcie tanieje. Potężny import LNG i wypełnione magazyny gazu w Europie uspokajają ceny
Europa dwoi się i troi, żeby raz na zawsze zastąpić gaz z Rosji. Terminale LNG mają rekordowe obroty. W efekcie wypełniają się coraz bardziej unijne magazyny. Nie potwierdza się też panika względem dostaw realizowanych przez Gazprom. Wszak coraz więcej podmiotów otwiera konta rublowe i tranzyt surowca cały czas przebiega bez żadnych kłopotów. To wszystko powoduje, że rynkowa cena gazu maleje. I z tego względu tanieje wreszcie też sama energia elektryczna.
Ruble za gaz? Proszę bardzo. Niemcy i Włosi pomogą Putinowi uratować rosyjską walutę
W ostatnich tygodniach mógł się utrwalić obraz, w którym wszystkie kraje UE jak jeden mąż naciskają na Rosję za wywołanie wojny w Ukrainie. Tylko Węgrzy coraz mniej kryją swoje moskiewskie sympatie i przez to mogą położyć na łopatki unijne embargo na ropę z Rosji.
Bruksela nakłada sankcje na Rosję. I umożliwia swoim członkom ich obchodzenie. Gdzie tu sens?
Jesteśmy świadkami kolejnej odsłony wojny energetycznej. Najbardziej zastanawia front państw Zachodu, który wydaje się rozchodzić w różnych kierunkach. Z jednej strony Komisja Europejska przeprowadzi kolejną debatę na temat embarga na ropę z Rosji, a z drugiej Bruksela ustala z innymi zasady płatności w rublach za gaz, żeby nie łamać nałożonych wcześniej sankcji.
Polska uderza w kraje UE kupujące energię z Rosji. Poczułyby się, jak nasz kraj pod pręgierzem ETS
Polska nie odpuszcza Rosji i proponuje Unii Europejskiej wprowadzenie opłaty solidarnościowej, uiszczanej przez państwa uzależnione od energii z Rosji. Miałby to zagwarantować ETS, działający na zasadzie systemu handlu emisjami EU ETS, w którym im więcej dany podmiot emituje CO2, tym więcej płaci. Dzięki temu poszczególne państwa, dbając o własny budżet, zwiększyłyby swoją dywersyfikację energii. Przy okazji wpędzając Putina w poważne tarapaty finansowe.