Koniec kariery Bezpiecznego kredytu? Ceny mieszkań totalnie odleciały
Jeśli w drugiej połowie października popyt na Bezpieczny kredyt 2 proc. był taki jak w pierwszej połowie miesiąca, to okaże się, że zachwyt nad rządowym programem dopłat prysnął, a liczba wniosków w porównaniu do września runęła o ponad 60 proc. Nikt nie chce niemal darmowych pieniędzy? Raczej rzecz w tym, że sam program tak wywindował ceny mieszkań, że stały się one niedostępne dla zwykłego człowieka.
Nawet mieszkania w Łodzi przebiły 10 tys. zł za mkw. Jakie ceny są w innych miastach?
Ceny mieszkań w Polsce przyzwyczaiły nas do tego, że z miesiąca na miesiąc tylko rosną. I wciąż nie jest inaczej, bo nawet takie oazy taniości na deweloperskiej mapie kraju, jak Łódź czy Katowice, przebiły w październiku granicę 10 tys. zł za mkw. Na horyzoncie zaczynają pojawiać się natomiast jaskółki mówiące o tym, że w niektórych miastach ceny zaczynają się stabilizować.
Chcą za bezcen wyprzedać gminne mieszkania. Bogacze nie mogą się doczekać
Z jednej strony wszyscy krzyczą, że trzeba budować mieszkania na wynajem z niskim czynszem, a z drugiej gminy ciągle wyprzedają mieszkania komunalne, co w praktyce oznacza, że wąska grupa ludzi za grosze uwłaszcza się na publicznym majątku. Absurd. Jasne, gminy nie mają środków na utrzymanie mieszkań w złym stanie technicznym, dlatego się ich pozbywają, ale wystarczyłoby zacząć weryfikować, czy lokatorzy naprawdę mają prawo do płacenia czynszu 10-krotnie niższego niż rynkowy.
Deweloperzy zaczynają budować więcej. – Jeśli aktywność deweloperów się utrzyma, to w końcu wzrosty cen mieszkań zwolnią – mówią eksperci. A jak się nie utrzyma? To prawdopodobnie z powodu kłopotów z kroplówką, jaką jest Bezpieczny Kredyt 2 proc., wzrosty cen nie tylko zwolnią, ale zobaczymy wręcz spadki. Tak czy inaczej, będzie tylko lepiej.
Mieszkania zrobią cenowego fikołka. Wielu Polaków mocno się zdziwi
Największe szaleństwo zakupowe na rynku mieszkań przypadło na trzeci kwartał. I wiecie, czym to się skończyło? W Krakowie ceny nowych mieszkań od deweloperów na koniec września były niemal o 30 proc. wyższe niż rok wcześniej, w Warszawie prawie o 20 proc. Nic dziwnego, bo nie ma już czego kupować na rynku. Ale niewykluczone, że jesteśmy w schyłkowej fazie tej paniki, bo coraz więcej przedstawicieli branży zaczyna głośno mówić, że dalej się tak nie da, że to mu runąć.