Morze kasy na fotowoltaikę i magazyny. Polacy się ucieszą, Mój Prąd to ich faworyt
Zgodnie z przewidywaniami i także wcześniejszą praktyką, pieniądze przeznaczone na szóstą odsłonę programu Mój Prąd rozeszły się bardzo szybko. Wystarczyły do tego niespełna dwa tygodnie. Ale pomimo wyczerpania budżetu Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW), operator programu, dalej przyjmował wnioski. Teraz jest już wiadomo dlaczego: pieniędzy nie powinno nikomu zabraknąć.
Miliony na Mój Prąd rozeszły się w mig. Wnioski nadal są przyjmowane
Niespełna dwa tygodnie wystarczyły do tego, żeby wyczerpał się budżet szóstej edycji programu Mój Prąd. Ale to wcale nie znaczy, że reszta niedoszłych beneficjentów może o takiej pomocy ze strony państwa tylko pomarzyć. Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarski Wodnej (NFOŚiGW) wszystkich uspakaja i informuje, że pomimo wyczerpania środków, nabór wniosków do szóstej odsłony Mojego Prądu jest kontynuowany.
Polacy rzucili się na Mój Prąd. Za chwilę zabraknie pieniędzy
Biorąc pod uwagę fakt, że program Mój Prąd należy do zdecydowanie najpopularniejszych systemów dopłat i to, że w poprzednich edycjach wcześniejszy brak środków stał się już standardem, to można było przypuszczać, że teraz, w trakcie naboru wniosków w ramach szóstej odsłony programu, będzie tak samo. Nikt jednak nie mógł przewidzieć, że stanie się to tak szybko.
Górnicy mogą spać spokojnie. Znów im dorzucimy parę miliardów do pensji
Deficyt budżetowy puchnie, bo rosną cały czas wydatki socjalne. W takim anturażu produkujemy coraz mniej węgla, zachowując dotychczasowy poziom zatrudnienia w branży wydobywczej. Górnicy jednak nie mają żadnych powodów do zmartwień. W kolejnym budżecie państwa na 2025 r. znowu zadbano, żeby im żaden włos z głowy nie spadł. A pewnie nie raz w ciągu kolejnych dwunastu miesięcy będzie też mowa o podwyżkach ich pensji.
Górnicy są najważniejsi. To oni dostaną najwięcej z budżetu. Nie wojsko, wywiad ani NFZ
To trwa odkąd pamiętam. Polskie górnictwo co parę lat spada w dół finansowej studni i potem wyciągane jest na powierzchnię dzięki pieniądzom podatników. I żadna polityka klimatyczna UE ani Zielony Ład tego nie zmieni. Na próżno szukać u nas nowej Margaret Thatcher, która nie bała się powiedzieć prawdy prosto w twarz brytyjskim górnikom. W Polsce w tej dyscyplinie od lat trenujemy i to ze sporym powodzeniem uniki i zwody. I teraz, kiedy już spóźnieni jesteśmy ze swoją transformacją energetyczną, absolutnie nic się nie zmienia. Nie wierzycie? To zerknijcie na plany budżetu centralnego na bieżący rok.