Żaden budynek nie budzi w Polsce takich emocji jak stawiany w Puszczy Noteckiej na obszarze Natura 2000 gigantyczny zamek w Stobnicy. Los tej budowli wydawał się przesądzony po tym, gdy w 2021 roku Główny Inspektor Nadzór Budowlany unieważnił pozwolenie na budowę zamku. Decyzję tę uchylił jednak Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie, dając inwestorowi zielone światło do dokończenia budowy. Zamek wygląda na niemal gotowy, ale to wcale nie oznacza, że czarne chmury nad inwestycją i inwestorem zniknęły. Fot. Wikimedia/Archsz CC BY-SA 4.0
Pod wieloma względami Polska nadrobiła już dystans, jaki dzielił ją do krajów, które bez wahania można nazwać cywilizowanymi, ale są obszary, w których wciąż przypominamy kraj trzeciego świata z aspiracjami do drugiego. Takim obszarem jest rynek budowlany.
Bezczelne obchodzenie przepisów prawa budowlanego, ochrony środowiska czy przyklepywanie przez urzędników wniosków inwestorów, które stanową jawne łamanie nie tylko przepisów, ale także zasad współżycia społecznego, to wciąż norma. Nawet spółki z ambicjami wejścia na Giełdę Papierów Wartościowych nie stronią przed jawną kpiną z prawa, jaką jest urządzanie parkingów przed blokami wyłącznie z miejscami dla osób niepełnosprawnych, by ominąć niewygodne przepisy. Inny popularny numer to budowa mieszkań na pozwoleniu na hotel – jak w przypadku słynnego „polskiego Hongkongu”.
Zamek w Stobnicy: afera na całą Polskę
Oczywiście nie brakuje także skrajnych patologii, typu bezprawne wyburzanie zabytkowych budynków pod nową inwestycję czy prowadzenie budowy na rympał, wbrew wszelkim zakazom. W sytuacji, gdy rozbiórki nielegalnie postawionych budynków to w Polsce skrajna rzadkość, a legalizowanie samowoli budowlanych to norma, a nie rozwiązanie stosowane w wyjątkowych sytuacjach, to trudno się dziwić majętnym inwestorom, że często nie mają szczególnego szacunku do obowiązujących reguł.
Inwestycji powstających z naruszeniem różnych reguł jest w Polsce co niemiara, ale powstający od ośmiu lat zamek w Stobnicy budzi szczególne emocje względu na skalę przedsięwzięcia i charakter powstającej budowli. Gigantyczne zamczysko postanowiono ulokować w Puszczy Noteckiej, na obszarze Natura 2000, czyli w miejscu, gdzie powinna być zachowana szczególna dbałość o przyrodę. Wjazd z ciężkim sprzętem budowlanym na obszar siedlisk gatunków ptaków objętych ochroną wygląda na przerysowany motyw zaangażowanych filmów o chciwych kapitalistach, ale pozwolenie na taką budowę w 2015 r. wydał starosta obornicki.
Przez dłuższy czas całe przedsięwzięcie poznańskiej spółki D.J.T. pozostawało całkowicie w cieniu, ale nagle w lipcu 2018 r. budowa zamku w Puszczy Noteckiej trafiła na czołówki wszystkich mediów w Polsce. Wtedy do działania przystąpiły różne instytucje i służby państwowe. Centralne Biuro Antykorupcyjne wszczęło dochodzenie w sprawie wydania pozwolenia na budowę, kontrolę wszczął Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska.
W maju 2019 roku Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Poznaniu uchylił decyzję określającą warunki prowadzenia budowy zamku, choć cztery lata wcześniej stwierdził, że inwestycja „nie będzie miała negatywnego wpływu na środowisko”. W 2019 r. decyzję RDOŚ podtrzymał Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska, ale w marcu 2020 roku. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uchylił tę decyzję. GDOŚ złożył wtedy skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Sprawa karna, sprawy administracyjne
Sprawą zainteresowała się też prokuratura, czego efektem było postawienie zarzutów sześciu osobom (siódma w międzyczasie zmarła) – zarówno urzędnikom, jak i przedstawicielom inwestora. W 2020 r. akt oskarżenia trafił do sądu w Obornikach. Nie przejął się tym jednak wojewoda wielkopolski Łukasz Mikołajczyk, który nie skorzystał z prawa unieważnienia pozwolenia na budowę. Jego dymisji zażądał wtedy szef MSWiA Mariusz Kamiński i w 2020 r. Mikołajczyk pożegnał się ze stanowiskiem.
W 2021 roku, gdy bryła zamku była już właściwie gotowa, Główny Inspektor Nadzoru Budowlanego unieważnił pozwolenie na budowę, co oznaczało konieczność natychmiastowego zakończenia prac budowlanych. Wizja przymusowej rozbiórki monstrualnej budowli przez chwilę wydawała się realna, ale inwestor odwołał się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, a ten w styczniu 2022 r. decyzję GINB uchylił. Inwestor zatriumfował i niezwłocznie wznowił prace budowlane. Niedługo potem, w czerwcu 2022 r. sąd w Obornikach częściowo umorzył postępowanie, a dokładnie wobec trzech osób z władz spółki D.J.T.
Mogłoby się wydawać, że inwestor poradził sobie z tymi wszystkimi trudnościami i budowie zamku nic nie zagraża, ale to tylko pozory. Przypomnijmy, że na wyrok WSA w Warszawie uchylający decyzję GINB o cofnięciu pozwolenia na budowę skargę do NSA w marcu 2022 r. złożyła Prokuratura Okręgowa w Poznaniu. Jak się dowiedział Bizblog.pl, skarga kasacyjna wciąż nie została rozpoznana.
Wskazana sprawa została zarejestrowana w NSA pod sygn. akt II OSK 1257/22 i oczekuje na wyznaczenie terminu jej rozpoznania
– poinformowało nas biuro prasowe NSA.
Sprawa karna rusza od nowa
Wiemy też, co dzieje się w sprawie procesu karnego urzędników, architekta i przedstawicieli spółki. Na wspomnianą decyzję sądu w Obornikach częściowo umarzającą postępowanie zażalenie złożyła Prokuratura Okręgowa w Poznaniu, a w listopadzie 2022 roku Sąd Rejonowy w Poznaniu skierował tę sprawę do ponownego rozpatrzenia. Jak właśnie dowiedział się Bizblog.pl, 6 marca 2023 roku Sąd Rejonowy w Obornikach zwrócił się do Sądu Apelacyjnego w Poznaniu z wnioskiem o przekazanie sprawy do sądu w Poznaniu ze względu na stopień skomplikowania sprawy.
Sąd Administracyjny w Poznaniu powinien podjąć decyzję w tej sprawie w najbliższych tygodniach, ale niezależnie od tego, który sąd zostanie wyznaczony do przeprowadzenia procesu od początku, oskarżeni będą musieli zmierzyć się z bardzo poważnymi zarzutami poświadczenia nieprawdy w dokumentach, złamania przepisów techniczno-budowlanych czy złamania przepisów ustawy o ochronie środowiska. Przed sądem ponownie stanie poznański milioner Paweł N. oraz jego syn Dymitr, a także architekt Waldemar S. Jeśli chodzi o urzędników, to na ławie oskarżonych zasiądzie Iwona P., była inspektorka nadzoru budowlanego w Obornikach, a także Marek J. i Bernadeta G. z Wydziału Architektury i Budownictwa w Starostwie Powiatowym w Obornikach.