REKLAMA

Polskim miastom brakuje kierowców autobusów. Za kółko muszą wsiadać mechanicy i emeryci

Z roku na rok pogłębia się problem z obsadzeniem kursów linii autobusowych. Niedawno Katowice musiały wręcz odwołać kilka połączeń. Wcześniej podobne trudności miewały inne polskie miasta.

Polskim miastom brakuje kierowców autobusów. Za kółko muszą wsiadać emeryci
REKLAMA

Na przestrzeni ostatnich miesięcy lokalne media regularnie donoszą o problemach z wykonywaniem połączeń. W środę 7 sierpnia Katowice musiały odwołać 9 kursów w godzinach porannych i popołudniowych. Czyli wtedy, gdy wszyscy jedziemy albo wracamy z pracy.

REKLAMA

Powodem jest brak kierowców – pisała katowicka Gazeta Wyborcza. W PKM Katowice trwa spór zbiorowy. Pracownicy spółki chcą zarabiać 2 zł za godzinę więcej.

Wcześniej, wiosną tego roku, połączenia odwoływało też Jaworzno, gdzie tylko w maju zniknęło 230 kursów. Miejscowy zakład komunikacji jest tak zdesperowany, że rozważa zatrudniania emerytów.

Jeszcze trudniejsza sytuacja jest w Tychach. Dziennik Zachodni pisał w kwietniu, że zgodnie z zasadą wszystkie ręce na pokład, za kółko wsiadali tam nawet mechanicy, pracownicy pogotowia technicznego i rzecznik prasowy. W niewielkim mieście brakowało aż 40 kierowców. Kilkudziesięciu osób potrzeba też w Poznaniu czy Trójmieście.

Dlaczego kierowców jest tak mało?

Problemy są dość prozaiczne. – Pracują dużo, zarabiają mało – tłumaczył Zenon Kopyściński, przewodniczący Niezależnego Związku Zawodowego.

Kopyściński zwracał uwagę, że młodzi ludzie nie garną się do pracy w środkach transportu publicznego, bo pracują nawet po 12h na dobę, a rozkłady są napięte i korki na mieście potrafią sprawić, że przerwy skracane są do minimum. Na to ostatnie uwagę zwrócił nawet Rzecznik Praw Obywatelskich.

W praktyce regulacje te nie zapewniają kierowcom przerw gwarantowanych w ustawie. Dzieje się tak dlatego, że ustawodawca nie dostrzegł występowania znacznych utrudnień w komunikacji miejskiej, związanych z zatorami ulicznymi, zmianami organizacji ruchu wskutek budowy lub remontu dróg, wypadkami drogowymi, awariami pojazdów itp. Wymusza to często na kierowcach jazdę bez przerwy w celu nadrobienia opóźnień w stosunku do założonego rozkładu jazdy – wytknął.

Z drugiej strony zarobki, choć wciąż idą w górę (w Warszawie to już pomiędzy 4400 a 5100 zł brutto), wciąż są dalekie od oczekiwań. W mniejszych miejscowościach płace potrafią oscylować w granicach 3-3,5 tys. zł brutto. A to wynagrodzenie, które nie jest konkurencyjne nawet w porównaniu z pracą w dyskoncie albo wożeniem ludzie w Uberze.

Konkurencję naszym rodzimym spółkom komunalnym odpowiadającym za przewóz, robią też Norwegowie.

REKLAMA

Państwo pozwala tam jeździć kierowcom do 75. roku życia, w przypadku braku licencji można liczyć na dotacje. Przewoźnicy w ogłoszeniach nie wymagają znajomości angielskiego, norweski wystarczy im na poziomie podstawowym. Szacuje się, że branża będzie potrzebować w najbliższych latach ok. tysiąca nowych kierowców rocznie.

Polskie miasta też starają się jak mogą. Dofinansowują kursy, rozkładają ich koszty na raty. Sęk w tym, że zawód kierowcy kojarzy się dzisiaj z utarczkami z pasażerami, napiętym rozkładem jazdy i pracą w weekendy i święta. A proponowane pieniądze przeciętny Polak może dzisiaj zarobić w dużo prostszy sposób.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-03-13T18:25:00+01:00
Aktualizacja: 2025-03-13T12:22:00+01:00
Aktualizacja: 2025-03-13T06:23:00+01:00
Aktualizacja: 2025-03-13T05:09:00+01:00
Aktualizacja: 2025-03-12T20:07:00+01:00
Aktualizacja: 2025-03-12T18:38:00+01:00
Aktualizacja: 2025-03-12T14:11:00+01:00
Aktualizacja: 2025-03-12T13:35:29+01:00
Aktualizacja: 2025-03-12T11:45:00+01:00
Aktualizacja: 2025-03-12T09:11:12+01:00
Aktualizacja: 2025-03-12T03:59:00+01:00
Aktualizacja: 2025-03-11T16:50:00+01:00
Aktualizacja: 2025-03-11T09:07:59+01:00
Aktualizacja: 2025-03-11T04:59:00+01:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA