REKLAMA
  1. bizblog
  2. Podróże

Koniec z patologią w płatnościach za bilety lotnicze. Nawet Ryanair pójdzie w ślady Lufthansy?

Płać dopiero w momencie odlotu – proponuje Lufthansa. To rewolucja w płatnościach za bilety lotnicze. Ileż nerwów nas kosztował fakt, że zmiana terminu lotu kosztowała więcej niż sam bilet? Koniec z tym. Lufthansa jako pierwsza wyszła przed szereg, ale za chwilę pociągnie za sobą resztę. Oby jak najszybciej.

22.03.2021
14:42
Koniec z patologią w płatnościach za bilety lotnicze. Nawet Ryanair pójdzie w ślady Lufthansy?
REKLAMA

Lecisz za tydzień, miesiąc, za pół roku, ale za bilet na samolot musisz zapłacić już dziś. Tak było od zawsze i nikogo to nie dziwiło. Ale czy tak powinno być?

REKLAMA

Dyskusję na temat obecnego modelu płacenia za rezerwację biletu lotniczego rozpoczęło w Niemczech zrzeszenie firm zajmujących się obsługą podróży służbowych VDR (Verband Deutsches Reisemanagement), które od dawna walczy o to, by płatność za bilet pobierana była dopiero w momencie odprawy.

Płacisz, kiedy lecisz, ale po Europie

Dopiero teraz kogoś zaczęło to obchodzić. Konkretnie obchodzić zaczęło Lufthansę. Niemiecka linia lotnicza jeszcze nie wprowadziła takiego modelu, ale już zaproponowała, że wprowadzi takie zmiany. Jest tylko jedno „ale”: zasada „płacisz dopiero, kiedy lecisz” ma obowiązywać wyłącznie na trasach po Europie.

Efekt ma być taki, że pasażerowie będą płacić tylko za wykorzystane loty, nie będzie trzeba bawić się w papierologię i wnioskować o zwroty pieniędzy. Nie będzie trzeba też płacić za zmianę terminu lotu w razie zmiany planów.

To prawdziwa rewolucja w branży lotniczej, która mogłaby zachęcić ludzi do podróżowania, kiedy za kilka miesięcy znów zaczniemy wracać do normalnego życia. Linie lotnicze, w które uderzyła pandemia mogłyby dzięki takiej zmianie szybciej odbić się od dna.

Pandemia zlikwiduje opłaty za zmianę rezerwacji, ale

Wydaje się, że to nieuniknione, żeby za Lufthansą podążyły inne linie lotnicze. Na razie jednak przewoźnicy idą na rękę pasażerom tylko tymczasowo. Pandemia i zakazy przemieszczania się, zamykanie granic spowodowały, że z opłaty za zmianę rezerwacji w Polsce zrezygnowały LOT czy Ryanair. 

REKLAMA

Jednak liniom lotniczym daleko do prokonsumenckiego podejścia. Przykład? Owszem, Ryanair zniósł czasowo opłatę administracyjną za dokonanie zmiany terminu podróży, ale cena biletu w nowym terminie może się różnić od tej w terminie pierwotnym. Co wtedy? Pasażer musi dopłacić różnicę w cenie. I nie byłoby się na co oburzać, gdyby działało to w obie strony. Przecież bilet na pierwotny termin mógł być droższy niż bilet w drugim terminie. Ale Ryanair wcale nie zwraca klientowi różnicy w cenie. Przecież to się nadaje na jakąś skargę!

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA