Linie lotnicze mają samoloty, ale nie latają. Powód? Tak banalny, że aż trudno uwierzyć, że prawdziwy
Odrodzenie lotnictwa to dla przewoźników jeden wielki i nieustający ból głowy. Nie dość, że lotniska na całym świecie regularnie się zapychają, to linie mają jeszcze problemy z konserwacją swoich samolotów. Po pandemii wszyscy rzucili się przywracać maszyny do użytku, a odpowiedzialne za to firmy ledwo zipią i przyznają: nie jesteśmy w stanie znaleźć wolnych terminów.
Jego branża przeżywa właśnie złoty okres. Spółki remontujące samoloty mają pełne ręce roboty. Leasingodawcy, którzy są często faktycznymi właścicielami maszyn, narzekają, że muszą odprawiać swoich klientów, czyli linie lotnicze, z kwitkiem. Przewoźnicy chcieliby, żeby ich latające źródła przychodów jak najszybciej wróciły do eksploatacji.
Terminy zakładające, że stanie się tak w ciągu kilku miesięcy są ponoć nierealne. Wiele spółek w tym roku nie znajdzie już czasu na zajrzenie na ani jeden pokład. Ba, w pierwszej połowie przyszłego roku o wolny slot również może być niezwykle ciężko.
Samolot nie poleci, bo nie ma farby
Przyczyny, przez które maszyny są uziemione, choć przy niewielkim nakładzie sił i pracy mogłyby spokojnie wzbić się w powietrze, są bardzo różne. Niektórzy przewoźnicy postanowili, że wykorzystają rosnący segment cargo i przerobią pasażerskie odrzutowce na transportowce. Linie dobijają się też z prośbą o standardowe, wymagane przepisami przeglądy. Inni chcieliby przywrócić do służby samoloty, które wylądowały na tzw. cmentarzach, spędzając długie miesiące gdzieś na środku pustyni.
Niektóre z nich w międzyczasie zmieniły leasingobiorcę. I teraz pojawił się problem, bo przecież przewoźnik nie będzie korzystał z odrzutowca pomalowanego w barwy konkurencji.
Robert Martin, dyrektor generalny BOC Aviation, dodał, że jego firma miała potężny ból głowy ze znalezieniem odpowiedniej liczby lakierni. Mało tego, te, które udało się namówić do współpracy, też nie zawsze sobie radziły, bo nie udawało im się kupić specjalistycznej farby.
To jest pewien problem, jeśli masz logo z tyłu samolotu, które ma wiele kolorów, a jednego z nich ci zabraknie
– przyznał Martin.
Efekt? Między zabraniem samolotu jednej linii, a oddaniem go następnej potrafi upłynąć nawet trzy miesiące.
Lotnictwo znów się zatyka
Branża lotnicza trafiła na kolejne wąskie gardło. Lotniska muszą odwoływać połączenia, bo brakuje im personelu do przeładowywania bagażów. Linie lotnicze tną loty ze względu na strajki załogi, której często jest po prostu zbyt mało. Producenci samolotów nie wyrabiają się z terminowym dostarczaniem zamówień. A teraz okazuje się jeszcze, że te odrzutowce, które są już gotowe, utykają w hangarach w oczekiwaniu na prace konserwatorskie.
Jaka jest skala problemu? Air Asia twierdzi, że przez tego rodzaju komplikacje do służby wróciło tylko 110 z 200 samolotów. W tym czasie przedstawiciele spółki Singapore Technologies Engineering rozkładają ręce i mówią, że więcej nadgodzin ze swoich pracowników już nie wycisną. Najwyraźniej samoloty będą musiały swoje odstać w kolejce.