Koniec ekogroszku w sklepach? Polacy rzucili się na drewno. Padła ważna deklaracja dotycząca cen
Chyba jeszcze nigdy wcześniej Polacy aż tak bardzo nie bali się zbliżającego się sezonu grzewczego. Wszystko przez nałożone na węgiel z Rosji embargo i brak ekogroszku w składach opału. Zakaz importu surowca ze Wschodu może doprowadzić do sytuacji, w której w polskim systemie energetycznym zabraknie nawet 10 mln t węgla. Rząd próbuje uspokoić nastroje i przekazuje, że ze względu na bezpieczeństwo energetyczne, kopalnie będą dłużej fedrować, niż przewiduje harmonogram. W sukurs Polakom przyszły też Lasy Państwowe.
Gzowski jednocześnie zwraca uwagę, że Lasy Państwowe nie działają jak firma komercyjna, która obserwując zwiększony popyt, wzmaga produkcję i podnosi ceny.
Bardziej kaloryczne drewno opałowe jest droższe
Michał Gzowski tłumaczy, że plan sporządzany dla nadleśnictw zawiera przede wszystkim ilość metrów sześciennych drewna do pozyskania, co jest dla Lasów Państwowych nieprzekraczalną wielkością. Ale każdorazowo, gdy prowadzone jest pozyskanie drewna, pewna jego część nie spełnia norm przewidzianych do przerobu. Jako opał wykorzystywane są także grubsze gałęzie, wierzchołki i najcieńsze pnie. Będzie się więc on pojawiał na rynku wtedy, gdy będą realizowane normalnie zaplanowane prace leśne.
Jak obecnie kształtują się ceny? Najtańsze (ok. 30 zł/m3) jest drewno składające się przede wszystkim z drobnicy gałęziowej (drewno M2), które niekiedy nabywca musi sam sobie przygotować. Najdroższe zaś są drewna opałowe najbardziej kaloryczne: dąb, buk, brzoza. Tutaj cena na razie waha się między 150 a 220 zł za metr sześcienny. I można kupować do woli. Przynajmniej do tej pory, co jednak w niektórych miejscach może ulec zmianie.
Węgiel: będzie spotkanie związkowców z zarządem PGG
Czy wprowadzenie embarga na węgiel z Rosji było błędem? Profesor Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej od lat jest zadeklarowanym obrońcą polskiego węgla. Twierdzi, że tego opału nie ma czym zastąpić, a na odnawialnych źródłach energii nie można polegać, bo są w pełni zależne od pogody. Jeżeli nie świeci słońce i nie wieje wiatr, to energię jego zdaniem można produkować wyłącznie z węgla, z gazu lub stawiając na energetykę jądrową. Dlatego Mielczarski źle ocenia polskie embargo na węgiel z Rosji.
Za ekogroszek trzeba już płacić coraz częściej ponad 3000 zł i powoli, ale systematycznie do tych poziomów cenowych zbliża się też sam węgiel. Dochodzi jeszcze kłopot z dostępnością opału. Związkowcy uważają, że dzieje się tak głównie przez nieuczciwych pośredników, którzy kupują tanio od PGG, ale sprzedają już kilka razy drożej.
Sprzedawcy z kolei tłumaczą, że nie otrzymują takich jak do tej pory dostaw ze spółek wydobywczych i w efekcie przy braku węgla z Rosji wyprzedają zapasy po zawyżonej cenie. Dla klientów więc ratunkiem jest tylko sklep Polskiej Grupy Górniczej (PGG). Chociaż tutaj też obowiązuje limit sprzedaży do 5 ton i transakcje można dokonywać tylko w określonych godzinach, to jednak na rynku nie ma węgla i ekogroszku w takiej taniej cenie, parę razy niższej niż u pośredników.
Sklep PGG chwali się obsłużeniem już ponad 43 tys. klientów. Ale zdaniem związkowców górniczych to zdecydowanie za mało, żeby naprawdę spokojnie móc oczekiwać następnego sezonu grzewczego. Dlatego potrzebne są inwestycje, m.in. w paczkowalnie węgla.
Wcześniej związkowcy domagali się też preferencyjnych zasad sprzedaży węgla przez PGG emerytom górniczym i mieszkańcom województwa śląskiego. Czy do tego dojdzie, okaże się już 2 czerwca. Właśnie wtedy ma odbyć się spotkanie związkowców z władzami PGG w sprawie prowadzonej sprzedaży węgla.
Polskie drewno zastąpi węgiel z Rosji?
Nie wiadomo, jakie będą ustalenia podczas tych rozmów. Oczywiste za to jest, że bez wyraźnych nakładów finansowych nie będzie żadnego boomu inwestycyjnego w polskim górnictwie. Nie ma też co liczyć na to, że brak węgla z Rosji nadrobi polska produkcja. Z informacji przekazanych przez spółki wydobywcze wynika, że w tym roku znaczące zwiększenie produkcji węgla po prostu nie wchodzi w grę. PGG szacuje, że może to być w porywach 700 tys. ton węgla. Co w porównaniu z szacowaną dziurą po węglu z Rosji (nawet 10-11 mln t) jest kroplą w morzu potrzeb.
Jak więc rząd chce temu zaradzić? Wicepremier i szef aktywów państwowych Jacek Sasin wspomina jedynie, że harmonogram wygaszania kopalni, ustalony wcześniej z górnikami, trzeba nieco opóźnić. Przypomnijmy, że zgodnie z tymi ustaleniami już w 2023 r. miało dojść do połączenia kopalni Bielszowice i Halemba w Rudzie Śląskiej, które jako jeden organizm miały zakończyć swój żywot w 2034 r. Z kolei w 2028 r. ma zakończyć się historia kopalni Bolesław Śmiały w Łaziskach Górnych, a w 2029 r. - gliwickiej kopalni Sośnica.