Ile można zaoszczędzić przez zrównoważony styl życia? Policzyłem, czy opłaca się być eko
Ekologia to ważna rzecz, ale umówmy się, że większości społeczeństwa to nie idee przemawiają do wyobraźni. Bo poza tym, że dobrze, powinno być też tanio. A czy prowadząc zrównoważony styl życia, możemy zaoszczędzić nieco grosza? Sprawdźmy.
Woda i energia elektryczna to dobra, które z roku na rok stają się coraz droższe. I nic nie wskazuje, by (przynajmniej w Polsce) ta tendencja miała ulec odwróceniu. Wręcz przeciwnie, już 2019 r. pokazał, że susza może paraliżować działalność samorządów. W Skierniewicach dostęp do kranówki traciły całe rejony miasta. Prezydent został zmuszony do zamknięcia miejskiego basenu i zaapelował o niepodlewanie ogródków i powstrzymanie się od mycia samochodów.
Podobnie rzecz ma się z cenami prądu. Polska skręca powoli w kierunku zielonej energii, co jest dobrym znakiem i podejściem na przyszłość.
Dlatego działania zmierzające do jak najmniejszego zużycia obu tych zasobów mają również aspekt ekonomiczny, który jest wypadkową dbania o środowisko i do niektórych z nas może trafić szybciej niż kwestia ekologii.
Ile możemy zaoszczędzić na wodzie?
W dużych polskich miastach cena metra sześciennego zimnej wody waha się w granicach 9-11 zł. Cena jej podgrzania to kolejne kilkanaście- kilkadziesiąt złotych na metr sześcienny. Do tego dochodzi kolejnych kilka złotych tzw. opłaty abonamentowej doliczanej do rachunku, ale na nią wpływu już nie mamy.
Jednym z najbardziej skutecznych i najczęściej polecanych sposobów na oszczędności w tym zakresie jest ograniczenie kąpieli na rzecz pryszniców. Zakładając, że wanna pomieści 100 litrów wody, a w trakcie krótkiego prysznica zużywamy 40 litrów, daje nam to 60 litrów zaoszczędzonej wody dziennie. Czyli 21,9 tys. litrów rocznie na jedną osobę. To powinno przełożyć się na 220 zł różnicy w cenie, zakładając oczywiście, że używamy do mycia wyłącznie zimnej wody. W przypadku ciepłej różnica rośnie co najmniej do 600-800 zł rocznie.
Nieco mniejsze oszczędności możemy poczynić, zakręcając wodę w trakcie namydlania rąk i mycia zębów. Tutaj jesteśmy spokojnie w stanie jednorazowo uszczknąć 1-2 litry. Zakładając, że wykonujemy te czynności łącznie 5 razy dziennie, daje nam to do 10 litrów zaoszczędzonej wody każdego dnia – 3,6 m3 rocznie. Ten prosty nawyk może nam więc pomóc odłożyć dodatkowe 30 (zimna woda) – 100 zł (ciepła woda) rocznie.
Nieco gorzej sprawa wygląda z inną popularną metodą na oszczędzanie wody – kupnem zmywarki. Owszem urządzenia te zużywają zazwyczaj mniej wody, niż wymaga tego mycie ręczne, ale umówmy się, że kupuje się je głównie ze względu na wygodę i oszczędność czasu. Co nie znaczy, że kupując zmywarkę, nie mamy już możliwości zmniejszenia wydatków.
Procter & Gamble liczy, że korzystając z pastylek do zmywarek Fairy, gospodarstwo domowe jest w stanie zaoszczędzić do 10 tys. litrów wody rocznie, bo dzięki nim eliminujemy konieczność namaczania naczyń przed myciem. Przekładając to na opłaty, oznacza to, że na koniec roku w kieszeni zostanie nam dodatkowe 100 zł. Na tak, zdawałoby się, nieznaczącej zmianie.
Ile można zaoszczędzić na prądzie?
W ubiegłym roku średnia cena jednej kilowatogodziny (kWh) wynosiła 55 groszy. Nowe pralki zużywają rocznie ok. 150-200 kWh. Zakładając bezawaryjność, eksploatacja pralki w ciągu 12 miesięcy powinna nas kosztować między 82 a 110 zł.
No, chyba że i z tego postanowimy coś urwać. W pralkach mamy od pewnego czasu program „eko”. Pranie z jego wykorzystanie trwa wprawdzie dłużej, ale producenci podają, że dzięki zmniejszeniu temperatury wody zużycie prądu potrafi spaść nawet o 50 proc. (40-50 zł rocznie mniej), a ilość samej wody potrzebnej do wyprania ubrań spada o 8-10 litrów. Do tego będziemy jednak potrzebować środków piorących, które pozwalają prać w niskich temperaturach. W przypadku portfolio P&G będą to np. kapsułki do prania Ariel.
W poszukiwaniu oszczędności warto również zajrzeć do lodówki. Oszronione ścianki potrafią zwiększyć zużycie prądu o 10 proc. Jako że przeciętna lodówka w klasie energetycznej A++ zużywa ok. 250 kWh rocznie, daje nam to dodatkowe 13-14 zł w kieszeni.
Paradoksalnie podobnymi parametrami zużycia potrafi się pochwalić czajnik elektryczny. Jeżeli gotujemy w nim wodę kilka razy dziennie, oszczędności mogą sięgnąć kolejnych kilkunastu złotych. Wystarczy, że za każdym razem będziemy wlewać do środka ilość wody, której naprawdę potrzebujemy, zamiast wlewać ją „pod korek”.
Podsumowanie
Łatwo policzyć, że nawet stosując się do tych kilku niewymagających zasad, jesteśmy w stanie na samej wodzie i energii elektrycznej zaoszczędzić rocznie 1000-1200 zł.
A to pieniądze, które mogą oznaczać darmowe, tygodniowe wakacje dla jednego z domowników. Wystarczy tylko włączyć w swoim myśleniu tryb „eko”.
* Materiał powstał we współpracy z P&G