Marki chcą skupić się na tworzeniu ruchu na własnych stronach i budowaniu tam bezpośredniej relacji z klientem. Eksperci nie są zgodni, czy to dobry krok.
Jak podaje Retail Detail, Ikea traktowała obecność na amerykańskim Amazonie jako test. Do tej pory na platformie sprzedaje drobne towary, takie jak przybory kuchenne, zabawki, żarówki i lampki, ale wkrótce będą tam dostępne jedynie towary z drugiej ręki.
Amazon nie zarobi na Ikei, ale inni owszem
Strategia Ikei polega na tym, aby ściągnąć jak najwięcej klientów do sklepów stacjonarnych, bo dzięki temu kupują oni więcej niż pierwotnie zaplanowali. Przy okazji jest spora szansa na to, że coś zjedzą w restauracji, kawiarni czy barku.
Na stronie oficjalnej ceny za dostawę są dość wysokie, a asortyment uboższy niż w sklepie stacjonarnym. A jednak coraz mniej osób chce robić sobie kilkugodzinną wycieczkę do zwykle daleko położonego sklepu Ikei.
Szwedzka marka próbowała wyjść naprzeciw klientom, którzy wolą zwizualizować sobie wybrane meble w domowym lub biurowym otoczeniu. W ten sposób powstała aplikacja, bazująca na rzeczywistości rozszerzonej. Pozwala nie tylko „przymierzyć" wybrane obiekty, ale i od razu je kupić.
Jak podaje The Drum, mimo rozstania z Amazonem, Ikea prawdopodobnie nie zrezygnuje całkowicie ze współpracy z pośrednikami.
Nike wycofało się już w październiku
Popularna marka sportowa podjęła taką decyzję po dwóch latach obecności na Amazonie już w zeszłym miesiącu. Jak tłumaczy Maureen Hinton z Global Data, to kwestia odzyskania kontroli nad marką.
Nike ma ogromny zasięg, a na jego produkty jest popyt, więc może sobie pozwolić na wybieranie miejsc, w których sprzedawane są jej produkty. Nie sądzę, aby wiele marek mogło sobie na to pozwolić.
– uważa Neil Saunders, analityk Global Data Retail.
Eric Heller z WPP Amazon Centre of Excellence ostrzega jednak, że Nike podzieli los innej marki obuwniczej, Birkenstock, który zrezygnował z Amazona trzy lata temu. Buty wciąż są platformie sprzedawane, ale dzieje się to be z udziału firmy.
Zdaniem Hellera Amazon jest wykorzystywany przez marki na trzy sposoby: jako strona startowa biznesu, jako bezpośrednie źródło sprzedaży lub jako kanał marketingowy. Według niego w tym przypadku Nike straci możliwość oddziaływania na klientów przez Amazona.
Larry Pluimer, były dyrektor Amazona, zwraca uwagę na to, że inne firmy obserwują działania takich gigantów jak Nike czy Ikea i mogą pójść ich śladem. Porównuje wycofanie się koncernu do sytuacji z kontraktem Jedi, który przeszedł Amazonowi koło nosa.
Wydaje się jednak, że na razie internetowa platforma radzi sobie całkiem nieźle. Zgodnie z zeszłorocznym sondażem dla Adeptmind, aż 46,7 proc. amerykańskich użytkowników kieruje się bezpośrednio na stronę Amazona, gdy chce coś kupić. 34,6 proc. osób woli najpierw „wygooglać" przedmiot.