Enei brakuje nawet milion ton węgla. To może oznaczać tylko jedno: rachunki znowu pójdą w górę
Rząd bardzo starał się przekonać Polaków, że węgla zimą nikomu nie zabraknie, ale ta narracja coraz bardziej się sypie. Rzeczywistość jest bowiem znacznie bardziej szara, niż starał się to malować premier Mateusz Morawiecki. Dobitnie ukazuje to przykład Enei, które zabraknie do końca roku węgla. Walka z tym deficytem oznacza jedno: będzie znowu drożej.
Minister klimatu i środowiska Anna Moskwa od miesięcy przekonywała w social mediach, że węgla w Polsce zimą nikomu nie zabraknie. Przy okazji oskarżała opozycję o sianie paniki i dezinformacji.
Ale po ok. 3,5 miesiąca od tych słów coraz wyraźniej widać, że to była tylko rządowa propaganda, ostatnio mająca coraz mniejszy kontakt z rzeczywistością. Dobitnie potwierdza to ostatni komunikat Enei, która ma obecnie ok. 2,5 mln klientów.
Enea bez węgla przez problemy na ściance w Bogdance
Skąd te węglowe kłopoty Enei? Wszystko przez problemy w Bogdance. Spółka Lubelski Węgiel Bogdanka trzy razy w ciągu czterech miesięcy zmniejszyła swoje plany wydobywcze. W zeszłym roku wyprodukowali 10 mln ton węgla, a w tym ma być tylko 8,3 mln t.
I te wydobywcze kłopoty na ściance wiążą się z niewykonaniem umów dla spółek: Enea Wytwarzanie, Enea Elektrownia Połaniec oraz Enea Ciepło. W najgorszym scenariuszu może zabraknąć blisko 1,5 mln t węgla (1,44 mln t). Co gorsza, Bogdanka nic nie wspomina o dostawach w kolejnych latach.
Będzie drożej, bo opał trzeba kupić u kogoś innego
Enea szacuje, że tym samym musi jakoś szybko zastąpić opał z Bogdanki. Nie ma innego wyjścia, tylko trzeba posiłkować się dostawcami alternatywnymi. Teraz jednak, na progu sezonu grzewczego, awaryjne zakupy węgla będą bardzo drogie. A to oznacza znacznie większe obciążenie finansowe dla samych klientów. Spółka jest tego świadoma.
Jednocześnie spółka uspokaja swoich klientów. I informuje na Twitterze, że węgla nie zabraknie i klienci nie mają podstaw do obaw o dostawy energii. Przestrzegam przed dezinformacją w tej sprawie – mówi Piotr Ludwiczak, rzecznik prasowy Enei.