REKLAMA

Australia nie patyczkuje się z big techami, szef rządu szydzi z gigantów i uderza w Google'a

Australijczycy są mocno cięci na gigantów technologicznych. Na początku roku stoczyli z nimi batalię, ostatecznie zmuszając Google'a i Facebooka do płacenia wydawcom za treści. Teraz szykuje nam się nowa awantura, bo rząd chce, by ta pierwsza firma przestała nadużywać dominującej pozycji na rynku.

Australia nie patyczkuje się z  big techami, szef rządu szydzi z gigantów i uderza w Google'a
REKLAMA

Spokój potrwał pół roku. Australia rozkręca nową kampanię wymierzoną w największe technologiczne firmy na świecie. Reuters informuje, że Komisja ds. Konkurencji i Konsumentów (ACCC) chce zmusić Google do zainstalowania ekranu wyboru, na którym użytkownicy sami będą mogli zdecydować, z której wyszukiwarki chcą skorzystać.

REKLAMA

Obecnie, jak można się domyślić, podsuwanie klientom alternatyw jest potentatowi mocno nie na rękę. Przeciętny posiadacz smartfona jest raczej dość leniwy i korzysta z domyślnej wyszukiwarki. A w przypadku telefonów z Androidem jest nią właśnie Google.

Australia: Google ma za dużo pieniążków

Sęk w tym, że za ten przywilej firma z Mountain View musi grubo smarować. A że ma więcej pieniędzy od konkurencji, to jego pozycja jako domyślnej wyszukiwarki jest niezagrożona.

Obawiamy się, że dominacja Google i jego zdolność do wykorzystywania swoich zasobów finansowych do finansowania umów, dzięki którym jest domyślną wyszukiwarką na wielu urządzeniach, za pomocą których konsumenci uzyskują dostęp do wyszukiwania, takich jak przeglądarki, szkodzą konkurencji i konsumentom

– stwierdził przewodniczący ACCC Rod Sims.

Właśnie dlatego Australia chce pójść drogą Unii Europejskiej i zmusić Google do pohamowania monopolistycznych zapędów. Obecnie Amerykanie mają 94 proc. udziału w rynku. ACCC ma zamiar zaimplementować ekranu wyboru wyszukiwania na urządzeniach z Androidem. Do finalizacji jednak daleko. Na przyszły rok regulator planuje dopiero konsultacje branżowe.

Big techy pod ostrzałem

REKLAMA

To jednak nie wszystko. Raptem dwa tygodnie temu Australijczycy zaczęli naciskać big techy w sprawie odpowiedzialności prawnej za treści publikowane w mediach społecznościowych. Premier Scott Morrison zwyzywał je od „pałaców tchórzy”. Rząd grozi, że poszuka środków, które zmuszą gigantów do skutecznego nadzoru nad dezinformacją.

Walka z big techami trwa w najlepsze. Przypomnijmy, że na początku 2021 r. gabinet Morrison dociskał z powodzeniem je w sprawie dzielenia się zyskami z wydawcami. Google groził wtedy ucieczką z Antypodów, Facebook na chwilę skasował nawet materiały od australijskich serwisów z platformy. Ostatecznie obie spółki uległy i zgodziły się zaakceptować nowe przepisy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA