Pamiętacie, jak Apple zaczął gmerać w ustawieniach prywatności? Zarobił na tym miliardy dolarów
Wiele miesięcy temu, wraz z aktualizacją systemu operacyjnego iPhone'a, gigant z Cupertino wprowadził możliwość blokowania wybranym aplikacjom dostępu do naszej historii wyszukiwania. Konkurenci Apple byli wściekli i mieli ku temu powody. Tim Cook zarobił ich kosztem potężne pieniądze.
Przypomnijmy może krótko o co chodzi. W kwietniu tego roku Apple wypuścił aktualizację iOS 14.5. Jedną z większych nowinek, jaką przyniosła użytkownikom instalacja systemu, była większa kontrola nad prywatnością danych. Producent iPhone'ów sprawił, że apki musiały prosić właściciela smartfona o dostęp do jego historii wyszukiwania i danych zbieranych przez inne aplikacje.
Tak, Tim Cook kazał swojej konkurencji błagać użytkowników, by pozwalali śledzić się w sieci i ułatwiać tym samym proces reklamowego profilowania.
Złoty ruch Apple'a
Google od razu uprzedził, że takie sztuczki nie pozostaną bez wpływu na dochody z reklam. Piszesz apkę na sprzęt Apple'a? Licz się „wyraźnym wpływem” aktualizacji na twoje wyniki.
Okazało się, że obawy nie były bezpodstawne. Cook pochwalił się rezultatem. Przez ostatnie pół roku Apple trzykrotnie zwiększył swoje przychody reklamowe.
Za zarabianie na reklamach odpowiada m.in. firma Search Ads. „Financial Times” pisze, że można jej zapłacić za ekspozycję w App Store, dzięki której sponsorowana propozycja pojawia się nad wynikami wyszukiwania. Przykład? Wpisując „Snapchat” naszym oczom jako pierwsze może pojawić się... logo TikToka. Kradzież klientów rywalom nigdy nie była tak prosta.
Firma doradcza Evercore ISI twierdzi, że Apple łącznie zarobi na reklamach w tym roku fiskalnym 5 mld dol.. Przez najbliższe trzy lata ma natomiast inkasować 20 mld dol. rocznie.
Bezradny Zuckerberg
Facebook przyznaje, że coraz trudniej jest mu mierzyć efektywność kampanii reklamowych na urządzeniach z system iOS. Apple sprawił, że twórcy aplikacji poruszają się na rynku reklamowym po omacku. Poza położeniem nacisku na zgody, informacje o reakcjach użytkowników są dostępne dopiero po 72 godzinach, więc nie można śledzić ich w czasie rzeczywistym. No chyba, że zapłacić Timowi. Wtedy dane masz od ręki.
Część reklamodawców zniechęcona uciekła z kampaniami na Androida. Aplikacja parkingowa SpotHero, która zdecydowała się zostać, jest za to zachwycona rosnącym wskaźnikiem konwersji. Apple'owskie narzędzia pozwalają śledzić użytkowników w celu ponownego nawiązania z nimi kontaktu w przyszłości. Jak ma się to do rzekomej troski o prywatność? Tego już od Tima Cooka się nie dowiedzieliśmy.