Emerytur zazdroszczą im nawet górnicy. Polacy wściekli się, gdy wyszło na jaw, jaką kasę wypłaca księżom państwo
Polacy chcą, by księża pracowali jak na etatach, płacili podatki, składkę zdrowotną i ZUS jak każdy inny pracownik. Chcą zabrać księżom wszelkie przywileje i żeby pensje, a potem emerytury wypłacał „pracodawca”. Kuria? Papież? Ciężko stwierdzić. Nie mówimy tu o całościowym pomyśle na reformę finansowania Kościoła. To raczej obraz frustracji społeczeństwa.
Skoro przedsiębiorcy mają stracić przywileje, czyli utracić możliwość opłacania składki zdrowotnej w postaci niskiego ryczałtu, dlaczego księża ciągle z przywilejów mogą korzystać? – pomyślał „Super Express” I postanowił zapytać Polaków, co sądzą na ten temat. No i się zaczęło.
A Polacy z Kościołem są coraz bardziej na bakier zbulwersowani kolejnymi skandalami pedofilskimi, ale też zniesmaczeni przepychem, którego wciąż w polskim Kościele dużo.
Fundusz Kościelny do likwidacji, księża na etaty!
Efekt? Niech ksiądz zacznie pracować jak każdy inny Polak na umowie o pracę! – uważają czytelnicy tabloidu. 89 proc. z nich stwierdziło, że każdy ksiądz powinien płacić takie podatki i składki na ZUS jak większość z nas płaci na etacie. Więcej, pensje księżom powinien wypłacać pracodawca - uważają czytelnicy. Czyli w sumie kto? Kuria? Papież? Ciężko stwierdzić. Nie mówimy tu bowiem o całościowym pomyśle na reformę finansowania Kościoła. To raczej obraz frustracji społeczeństwa.
Ale wracając do „Super Expressu”, dziennik podkreśla, że w III RP państwo przekazało Kościołowi w sumie 2,5 mld zł. 91 proc. pytanych ma tego dość i chciałoby skończyć z finansowaniem Kościoła przez podatników. Jedynie 7 proc. jest za utrzymaniem Funduszu Kościelnego.
Dodatkowo 89 proc. pytanych uznało, że cennik za posługę, tj. ślub czy chrzest, powinien być jednakowy w każdej parafii, bo uznaniowość często jest dla parafian frustrująca.
Czy badania te są miarodajne? Nie, bo prowadzone były na niereprezentatywnej grupie, to jedynie czytelnicy jednej gazety, którzy są w dodatku specyficzną grupą. Gdyby te same pytania zadać słuchaczom Radia Maryja, wyniki byłyby dokładnie przeciwne.
A może wystarczyło nie zmarnować 1,3 mld zł na elektrownię w Ostrołęce?
Ale temat finansowania Kościoła tak czy inaczej coraz częściej staje na agendzie. Może ze względu na skandale, które miotają częścią polskiego kleru, może ze względu na to, że skoro sami obrywamy od „systemu”, chcemy, żeby inni też oberwali, bo tak sprawiedliwie.
A jednym z problemów są emerytury duchownych. Kler się starzeje jak i cała reszta społeczeństwa, coraz więcej więc kosztują nas emerytury księży i zakonników. Nas, bowiem księża otrzymują emerytury z ZUS (po osiągnięciu wieku 65 lat), ale też jednocześnie z Funduszu Kościelnego (po 75 roku życia). I teraz uwaga, w obu przypadkach pieniądze pochodzą od państwa, czyli z naszych wspólnych podatków.
O jak wysokich emeryturach mówimy? Trudno stwierdzić, bo te nie są jawne. Według nieoficjalnych doniesień medialnych proboszcz parafii może otrzymywać emeryturę w wysokości ok. 5 tys. zł, a biskup ok. 10 tys. zł. No i wtedy Polaków, którzy na horyzoncie mają głodowe emerytury, krew zalewa. Ba, duchownym mogą pozazdrościć nawet górnicy. Ich średnie świadczenie wynosiło bowiem w 2020 r. „tylko” 4579 zł brutto.
Skacze im ciśnienie również wtedy, kiedy słyszą o 2,5 mld, które państwo przeznacza na utrzymanie Kościoła. Ale z drugiej strony pamiętajmy, że to kwota łączna za okres ponad 30 lat, a 2,5 mld to mnie więcej dwa razy tyle, ile jednorazowo przewaliliśmy na Elektrownię w Ostrołęce.
Roczne dotacje państwa do Funduszu Kościelnego to mniej niż 200 mln zł. 2020 r. był rekordowy i dotacja ta wyniosła 181,8 mln zł. W poprzednich latach: 2016 r. – 145,3 mln zł, 2017 r – 158,5 mln zł, 2018 r. – 176,3 mln zł, 2019 r. – 170,7 mln zł.
I niby chyba cała opozycja jest za likwidacją Funduszu Kościelnego – od Lewicy, przez Platformę Obywatelską aż po Szymona Hołownię. Ale to jeszcze nie musi znaczyć, że księża sami mieliby sobie płacić składkę zdrowotną czy emerytalną. Na to szybko nie liczcie.