REKLAMA

Szach-Matt. Tysiące Polaków czytają Zarembę, by zabłysnąć przy porannej kawie

A gdyby tak totalnie zrezygnować z gazet i portali i wszystkie informacje czerpać z Facebooka? Na przykład ze świetnej serii Matt Zaremby.

Wrzuca newsowe pigułki na Facebooka, aby ludzie mogli „zabłysnąć przy kawie”
REKLAMA

Codziennie od poniedziałku do piątku wstaje o szóstej rano. Wypija kawę i zaczyna przygotowywać newsową pigułkę na Facebooka. Musi być tak wcześnie, bo kluczową rolę odgrywa szybkość podawania informacji. Jak mówi: świat żyje 24 godziny na dobę; samoloty nad Azją spadają podczas naszej nocy, a Trump wrzuca swoje złote myśli wieczorem lokalnego czasu.

REKLAMA

Zaręba przy kawie to ciekawy eksperyment na Facebooku.

Matt Zaremba na co dzień jest strategiem, który pomaga firmom w komunikacji marketingowej. Oprócz tego, od poniedziałku do piątku wrzuca na Facebooka nowinki ze świata - komentuje politykę, biznes, a czasami również show-biznes.

Używa hasła Zabłyśnij przy kawie i faktycznie - serwuje orzeźwiające pigułki informacyjne dla zabieganych ludzi, którzy nie mają czasu na samodzielne przeglądanie portali czy gazet. Poniżej znajdziecie wywiad z Mattem, który opowiada o początkach inicjatywy, formacie i doborze tematów.

Zobacz także

Karol Kopańko, Spider's Web: Skąd się wziął u Ciebie pomysł na stworzenie serii codziennych wiadomości?

Matt Zaremba: Zawodowo jestem strategiem. Analizuję informacje, wyciągam z nich esencję i podaję dalej z wnioskami lub rekomendacjami. Kiedyś, trochę z nudów, wrzuciłem dłuższego posta o wyborach do Kongresu w Stanach. W związku z pytaniami w komentarzach, następnego dnia wrzuciłem drugi, pokazujący rosnąca siłę kobiet w amerykańskiej polityce. I w kolejnym komentarzu któryś ze znajomych zasugerował, że mógłbym w podobny sposób wytłumaczyć Brexit. I tak to się potoczyło. Ludzie nie mają tyle cierpliwości na imprezach, kiedy zaczynam przynudzać i opowiadać o świecie. Ale - ku mojemu zaskoczeniu - lubią poświęcić na to pięć minut rano, kiedy szykują się do pracy albo do niej jadą.

Zaczęło się nieco przez przypadek. A co cię teraz napędza?

Dziewczyna, która pod każdym z moich postów wrzuca zdjęcie kubka z kawą. Emerytowany polonista, raz na tydzień przekazujący mi uwagi do postów. Eksperci z przeróżnych dziedzin, dostarczający informacje często przed światowymi serwisami. Stali szerujący i komentujący. Moi przyjaciele, którzy zaczęli dzwonić rano, czy wszystko jest okej, kiedy w jeden piątek nie pojawił się post o 7:50. I ostatnio słońce, które wstaje o 4. nad ranem.

Masz też swój sprawdzony format.

Tak, pięć wiadomości z 18 światowych serwisów, które rano przeglądam. Od poniedziałku do piątku. Nie przekazuję wiadomości niesprawdzonych. Staram się dowalać zarówno światowej prawicy, jak i lewicy (chociaż łatwiej znaleźć wygłupy po stronie populistów niż liberałów). Opisuję korporacje, jak i ruchy społeczne. Raczej nie ma dla mnie świętości. Oberwało się kiedyś nawet Margaret Thatcher, Angeli Merkel i Donaldowi Tuskowi. Chociaż pierwsza nie żyje, drugą podziwiam jak człowiek jaskiniowy ogień, a trzeci w polityce światowej i komunikacji osiągnął poziom mistrzowski.

Ale tematów krajowych brakuje.

Omijam polskie tematy, bo miałbym konkurencję 30 milionów osób, które się na tym znają lepiej ode mnie.

To ma sens. Dodatkowo, autorski styl pomaga w zapamiętywalności.

Znawcy i złośliwcy twierdzą, że mój styl jest mieszanką akceptowalnego gramatycznie polskiego z bardzo długimi, złożonymi zdaniami; średnikami - myślnikami (lub nawiasami, jeżeli chcę coś wtrącić). Plus szczypta angielskiego dystansu i sarkazmu.

Skąd się bierze ten angielski humor?

Sporo czasu spędziłem w Londynie i jestem ogromnym fanem tej kultury. Interesuję się sprawami międzynarodowymi, bo poza Londynem mieszkałem jeszcze w paru miejscach w Europie i Azji i mam wrażenie, że dzieją się tam na tyle ciekawe rzeczy, że warto o nich pisać. Inaczej jako Polacy pozostaniemy w swoim bąbelku i ciągłym zastanawianiu się, czy ośmiorniczki były smaczne, LGBT odprawiło msze, a kościół namaścił już wszystkich grzecznych ministrantów.

Co się klika najlepiej?

Z tematów – ogromnie żałuję odejścia Theresy May, bo klikała się równie mocno, co Donald. Ale wiele obiecuję sobie po Borysie. Rosja jest zawsze w cenie. Podobnie Francja, zwłaszcza, jak strajkuje. Niemcy nas nudzą, tak samo Hiszpanie czy Kanadyjczycy. Włosi i Węgrzy trochę ciekawią, bo lubimy czytać o populistach. Spadający samolot sprzeda się zawsze. No i drony nad lotniskiem. Z zachowań lubimy mieszankę skutków ludzkiej głupoty z małymi nieszczęściami i pechem. Z kościoła można się nabijać, ale delikatnie i z szacunkiem do prywatnej wiary. Generalnie – fajnie jest, jak gdzieś indziej jest czasami równie głupio i idiotycznie, jak nad Wisłą.

To lajki, a szery?

Ludzie szerują raczej poważne problemy. Najczęściej czytelnicy dzielą się większym opracowaniem na jeden temat. Wyniki wyborów europejskich i analiza zmian preferencji wyborczych w całej Europie podbiła mi followersów o 10 proc. Podobnie analiza sytuacji w Wenezueli z rysem historycznym. Tak samo, jak post dotyczący globalnych zaniedbań kościoła w zakresie skandalu pedofilskiego.

Co ciekawe, widzę u Ciebie również obcokrajowców.

Zawsze, jak mi się taki pojawi w followersach, to pytam, czy on to w ogóle rozumie. Podobno Google Translator dobrze radzi sobie z moim humorem. Gorzej z rozbudowanymi zdaniami. Dlatego zacząłem częściej używać kropek.

Jaki dostajesz feedback? Czujesz, że pomagasz ludziom tłumacząc wydarzenia ze świata?

REKLAMA

Ku mojemu zdziwieniu, w przeważającej większości pozytywny. I to nie tylko od liberałów, gejów i kosmopolitycznych lewaków, ale z przyjemnością czytam rzeczowe komentarze z prawej strony sceny opinii. Mam grupę stałych, samozwańczych korektorów, którzy w 5 minut od wrzucenia posta na prive'ie wrzucają mi wszelkie propozycje zmian, od stylistycznych po fachowe uwagi i korekty drobnych faktów.

Jest dziewczyna, która zaczęła modę na codzienne wrzucanie zdjęcia kubka z porannym napojem i już ma naśladowców. Potem jest przemiła pani, która czyta moje posty swoim wnukom i w ten sposób tłumaczy im świat. Plus cała rzesza ekspertów od wybranych tematów, podrzucająca informacje na bieżąco - inżynier kolei, eksperci od lotnictwa, dyplomatka z Azji (i dyplomata z Afryki, jak już o nich piszemy), parę wtyczek w Brukseli, które podeślą info od kuchni. Generalnie, ich feedback powoduje, że wstaje o szóstej z uśmiechem i poczuciem docenienia.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA