Kolejny wstrząs w górnictwie. Poleciał wiceprezes Węglokoksu, który chciał zamykać kopalnie
Rada Nadzorcza Węglokoksu odwołała Adama Gorszanowa ze stanowiska wiceprezesa. To kolejna odsłona sprzątania górniczego padołu i wewnątrzpartyjnych utarczek w polskiej branży węglowej.
Adam Gorszanow nie jest już wiceprezesem Węglokoksu. Taką decyzję ostatniego dnia sierpnia podjęła Rada Nadzorcza spółki. Na razie na późno wypatrywać komunikatu wyjaśniającego, dlaczego zarząd uczynił taki krok. Sylwetka Adama Gorszanowa ciągle jest przedstawiana na stronie Węglokoksu - jako wiceprezes zarządu ds. grupy kapitałowej.
Z nieoficjalnych informacji, do których udało nam się dotrzeć, wynika, że odwołanie Gorszanowa to nic innego jak dalszy etap sprzątania górniczego podwórka, przed nadchodzącą coraz większymi krokami reformą górnictwa.
W tle pojawia się też walka w Zjednoczonej Prawicy. I o odpowiednie miejsce startowe przez zapowiadaną rekonstrukcją rządu i o wpływy w branży energetycznej i na terenie samego Śląska, który od miesięcy jest areną bojów między obozem europosła Grzegorza Tobiszowskiego i posłanki Ewy Malik.
Dymisja za poparcie zamknięcia kopalni?
Pamiętacie wyprawę wicepremiera i szefa ministerstwa aktywów państwowych Jacka Sasina do Katowic, kiedy w kieszeni miał gotowy plan zakładający m.in. likwidację dwóch kopalń, obniżenie pensji o 30 proc. i zamrożenie 14. pensji? Zdaniem MAP przygotowany przez zarząd PGG plan był realny do zrealizowania i gwarantował funkcjonowanie rentownych jednostek w dłuższym horyzoncie czasowym, zapewniał „racjonalność ekonomiczną działania spółki”.
Plan zakładał zamknięcie trzech ruchów kopalni Ruda (Bielszowice, Halemba, Pokój), co wywołało wyjątkową wściekłość w śląskim obozie Zjednoczonej Prawicy. Jednym z orędowników takiego rozwiązania - promowanego tak naprawdę przez zarząd Polskiej Grupy Górniczej, a nie ministerstwo - miał być właśnie odwołany ze stanowiska Adam Gorszanow. Partyjnie kojarzony z europosłanką Izabelą Kloc.
Węglokoks, czyli kandydat do konsolidacji
Bardzo więc możliwe, że Gorszanowa potraktowano jako tradycyjnego kozła ofiarnego. Górnicy pewnie w rozmowach z rządem domagali się konsekwencji dla tych, którzy wymyślili likwidację kopalń. A że w trakcie spotkań zespołu rządowo-społecznego trzeba dobrze kontrolować nastroje, to możliwe, że odwołanie Gorszanowa było wpisane w taką taktykę. Czy to jednak oznacza, że rząd ani myśli o zamykaniu jakiejkolwiek kopalni? To raczej niemożliwe. Najprostsze i podstawowej analizy ekonomiczne jednoznacznie wskazują, że PGG - zatrudniająca ok. 41 tys. pracowników - w dotychczasowej formie nie przetrwa.
Roszady w zarządzie Węglokoksu bardziej kojarzone są z zapowiadaną już od wielu miesięcy konsolidacją aktywów węglowych. Tomasz Heryszek, prezes Węglokoksu, mówił o takiej konieczności już w zeszłym roku. Węglokoks miał też być zainteresowany zakupem spółki PGE Paliwa, na której górnicy mieli nie zostawić suchej nikt na pierwszym spotkaniu z rządem, obwiniając ją za import węgla do Polski, skutecznie duszący polskie kopalnie. Co ma do tego Gorszanow? Być może chodziło o wyczyszczenie pola i pokazaniu górnikom dobrej woli rządu.
Planu dla górnictwa nie będzie na czas
To wszystko jednak przypuszczenia. Nie wiadomo, czy rząd faktycznie ma jakiś plan wycelowany w reformowanie polskiej energetyki, a przy okazji górnictwa. Jeżeli tak jest, to na razie wszystko przeprowadzane jest pod przykrywką kilku zasłon, tylko żeby górnicy za szybko nie przejrzeli na oczy, bo jeszcze się zdenerwują, do Warszawy pojadą i co będzie? Możliwe też, że premier Mateusz Morawieckie i jego ekipa tak naprawdę nie mają niczego poukładanego i trochę działają po omacku. Taki scenariusz bardzo źle wróżyłby dalszym rozmowom z górnikami, jak i całej reformie, jaka czeka polską energetykę.
Na razie, po dwóch spotkania zespołu rządowo-społecznego pewne są dwie rzeczy: po pierwsze, bolesną solą w oku górników jest zbyt rozpasły - ich zdaniem - import węgla. I tutaj od rządzących oczekują zdecydowanych działań. Być może w odpowiedzi będziemy świadkami prób usankcjonowania owego importu regulacjami prawnymi. Drugim zaś wnioskiem jest to, że nie uda się przygotować wytycznych dla naszego górnictwa do końca września, co od początku przyświecało powołanemu do tego zespołowi. To z kolei źle wróży w perspektywie finansowych kłopotów PGG, której ma brakować na opłaty ZUS i na wypłaty dla górników. W takiej sytuacji zwłoka nie jest dobrym rozwiązaniem.