UOKiK zarzuca Biedronce oszukiwanie klientów. Chodzi o oznaczanie warzyw i owoców jako polskich
UOKiK wszczął postępowanie, w którym postawił właścicielowi sieci Biedronka zarzut naruszania zbiorowych interesów konsumentów. Stwierdził, że sieć wprowadza w błąd co do kraju pochodzenia owoców i warzyw – oznacza je jako polskie, gdy w rzeczywistości pochodzą z importu. Spółce grozi kara do 5,7 mld zł.
Postawiłem spółce Jeronimo Martins Polska zarzut stosowania praktyki naruszającej zbiorowe interesy konsumentów poprzez wprowadzanie ich w błąd co do kraju pochodzenia owoców i warzyw
– mówi Tomasz Chróstny, prezes UOKiK-u.
Jak podkreśla, dla wielu osób to kluczowa informacja, która mogła przesądzić o zakupie danego produktu, a konsumenci coraz częściej kierują się w swoich wyborach patriotyzmem gospodarczym i chętnie sięgają po produkty krajowe.
„Nieprawdziwe informacje w sklepach Biedronka mogły zniekształcić ich decyzje zakupowe” – stwierdza prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Skargi konsumentów na niewłaściwe oznaczenie kraju pochodzenia warzyw i owoców potwierdzili kontrolerzy Inspekcji Handlowej, czyli instytucji podległej prezesowi UOKiK-u.
Kara do 10 proc. rocznego obrotu
Jak się okazało w czasie kontroli, w sklepach sieci Biedronka na wywieszkach pojawiały się nieprawdziwe informacje o kraju pochodzenia warzyw i owoców. Na tej podstawie Tomasz Chróstny wszczął postępowanie wobec Jeronimo Martins Polska, właściciela tej sieci.
Jeśli zarzut wprowadzania konsumentów w błąd co do kraju pochodzenia owoców i warzyw się potwierdzi, to spółce Jeronimo Martins Polska grozi kara do 10 proc. rocznego obrotu.
Przychody JMP w 2019 r. wyniosły 12,62 mld euro, co według aktualnego kursu wspólnej waluty daje 56,9 mld zł. To oznacza, że kara UOKiK-u dla właściciela Biedronki może potencjalnie wynieść nawet 5,69 mld zł.
Jak zaznaczono w komunikacie, prezes UOKiK-u prowadzi wobec JMP także inne postępowania, np. dotyczące nieprawidłowego informowania konsumentów o cenach oraz nieuczciwych praktyk wobec dostawców produktów spożywczych.
To nie były sporadyczne przypadki
W czasie prowadzonych kontroli Inspekcji Handlowej porównywano dane na sklepowych wywieszkach z tymi na opakowaniach zbiorczych i jednostkowych, ale też na dokumentach dostawy.
Jak podkreśla biuro prasowe UOKiK-u, inspektorzy szczególną uwagę zwracali na owoce i warzywa, które były deklarowane jako polskie. Pod lupę wzięli przede wszystkim takie, wobec których istniało największe ryzyko podania błędnego kraju, ponieważ rosną zarówno w Polsce, jak i w innych państwach, np. ziemniaki, jabłka, cebulę, kapustę, marchew.
Jak często zdarzały się przypadki złego oznaczania kraju pochodzenia warzyw i owoców? Tylko w ostatnim kwartale zeszłego roku nieprawidłowości tego typu inspektorzy IH stwierdzili w 49 sklepach sieci Biedronka. Z tego powodu zakwestionowali 132 partie owoców i warzyw spośród 644 skontrolowanych, czyli 20,4 proc.
W przypadku produktów deklarowanych na wywieszkach jako polskie wprowadzenie w błąd miało miejsce w przypadku 64 partii, czyli co dziesiątej.
Polska kapusta włoska z Francji
Kontrole kontynuowano na początku bieżącego roku i pomimo nagłośnienia całej sprawy, a także ograniczenia skali kontroli z powodu koronawirusa, problemy nadal występowały. Od stycznia do marca Inspekcja Handlowa stwierdziła nieprawidłowości dotyczące podawania nieprawdziwych informacji o kraju pochodzenia owoców i warzyw w 11 sklepach sieci Biedronka.
Inspektorzy zgłosili zastrzeżenia do 24 partii spośród 168 skontrolowanych w tych placówkach (14,2 proc.), z tego w przypadku 19 partii pochodzenie owoców lub warzyw niezgodnie z prawdą zadeklarowano jako polskie. To nieco ponad 11 proc.
Przykłady? Na wywieszce przy stoisku w sklepach na Śląsku napisano „Polska”, a w rzeczywistości marchew pochodziła z Belgii i Holandii. W województwie lubuskim „nasze” ogórki szklarniowe wyrosły na Ukrainie, a w Zachodniopomorskiem „polska” kapusta włoska przyjechała z Francji.
Stanowisko Biedronki
Spółka Jeronimo Martins Polska przesłała nam swoje stanowisko, które zamieszczamy w całości:
Co do zasady poważnie podchodzimy do oficjalnych komunikatów instytucji publicznych, takich jak UOKiK. Jesteśmy przekonani, że w naszych sklepach działają odpowiednie procedury, dzięki którym prezentujemy właściwe kraje pochodzenia produktów, szczególnie ważne dla klientów w przypadku owoców i warzyw. Argumenty podniesione przez UOKiK zostaną poddane dokładniej analizie. Nie zgadzamy się z tym, że Biedronka nie informuje klientów o kraju pochodzenia produktów. Sprzedaż polskich produktów zawsze i wszędzie, gdy jest to możliwe oraz właściwe informowanie naszych klientów to dwa główne filary naszej strategii.
Zdajemy sobie sprawę, że pewne sporadyczne i przejściowe błędy mogą się zdarzać, i to w obie strony - wskazując polski produkt jako zagraniczny i odwrotnie – ze względu na dużą rotację owoców i warzyw w naszych sklepach, wielokrotne dostawy w ciągu jednego dnia oraz skalę naszej działalności. Jednak według niedawnego raportu UOKiK inne sieci handlowe doświadczają jeszcze większych trudności, ponieważ odsetek błędów w kontrolowanych sklepach naszej sieci jest niższy niż rynkowa średnia wśród wszystkich kontrolowanych detalistów. Z zaskoczeniem przyjęliśmy fakt, że dzisiejszy komunikat UOKiK dotyczy tylko Biedronki, która jest największym sprzedawcą polskich produktów w naszym kraju, osiągając poziom 93 proc. udziału produktów od polskich dostawców w całej rocznej sprzedaży.