Gminy chcą same decydować o terenach górniczych. Rząd też ma na to chrapkę
Tereny pogórnicze to łakomy kąsek. Zazwyczaj są bardzo dobrze skomunikowane i mają całą, niezbędną infrastrukturę. Nic więc dziwnego, że spór o to, kto ma kreślić ich los na przyszłość, coraz bardziej nabiera tempa. Rząd bardzo chciałby móc i tutaj ciągnąć za większość sznurków, ale sprzeciwiają się temu samorządowcy. Teraz w sukurs idą im Stowarzyszenie Gmin Górniczych w Polsce (SGGP), które swoje propozycje legislacyjne w tym zakresie przesłało już do Rady Ministrów.
Szykuje się bunt górników? Związkowcy mają dość i skarżą się Jarosławowi Kaczyńskiemu
To kiepski okres dla wiceministra aktywów państwowych Marka Wesołego, który jest też pełnomocnikiem premiera ds. górnictwa węglowego i transformacji spółek węglowych. Cały czas nie wiadomo, co tak po prawdzie dzieje się z podpisaną już ponad dwa lata temu umową społeczną, która musi (tak ustalił rząd i górnicy) być notyfikowana przez Komisję Europejską. Dalej tajemnicą jest też to, co z Narodową Agencją Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE), która miała zdjąć ze spółek wydobywczych węglowy balast i dać początek naszej transformacji energetycznej. A teraz dodatkowo związkowcy z Tauronu piszą do wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego i proszą, żeby ten postawił wreszcie Wesołego do pionu.
Rząd zablokuje budowę domów Polakom? Ustawa już u prezydenta
Ograniczenie prawa własności bez odszkodowania, ingerencja w kompetencje samorządów, a nawet niezgodność z Konstytucją. Takie zarzuty są formułowane pod adresem autorów rządowej nowelizacji Prawa geologicznego i górniczego. Ministerstwo Klimatu i Środowiska chce, by potencjalne wartościowe złoża cennych surowców nie przepadały z powodów przeszkód administracyjnych. Krytycy tej noweli wskazują, że takie przepisy mogą sprawić, że wahadło wychyli się nadmiernie w drugą stronę. Kontrowersyjna nowelizacja przeszła już przez parlament i obecnie oczekuje na podpisanie prezydenta, co może wydarzyć się już w najbliższy piątek 30 czerwca.
Po co myśleć? Lepiej otwierać klasy górnicze. Nieważne, że w OZE czeka 250 tys. miejsc pracy
Zastanawialiście się kiedyś, jaka panowała atmosfera na Titanicu kilka minut przed katastrofą? Na statku była pewnie romantyczna sielanka i raczej nikt nie spodziewał się tragicznego finału. Bardzo podobnie jest z polskim górnictwem. Z tą różnica, że u nas wszyscy wydają się zdawać sprawę, że kopalnie idą na dno i tego już nikt nie zatrzyma. Ale wbrew rozsądkowi wciąż nie mamy żadnego planu przebranżawiania. Zamiast tego od tygodni słychać lament o zmniejszającym się zatrudnieniu. Chcąc temu zaradzić, PGG reaktywuje właśnie klasy górnicze. Czyli co? Góra lodowa, górą lodową, ale bal trwa w najlepsze dalej?
Polska uniknie unijnego topora? Jest przełom ws. wyśrubowanych norm dla górnictwa
Wyjątkowo w tej sprawie w jednej drużynie grają wszyscy polscy europosłowie, niezależnie od przynależności partyjnych, razem ze związkowcami górniczymi. Bo też skok Komisji Europejskiej na emisje metanu może być bardzo groźny dla naszej branży wydobywczej. Dlatego od tygodni, zgodnie z hasłem wszystkie ręce na pokład, czynione są oficjalne i zakulisowe starania, żeby projekt szykowanego rozporządzenia metanowego nieco złagodzić, robiąc ukłon w kierunku węglowej Polski. I chyba w końcu się to udało.