REKLAMA

Sankcja darmowego kredytu: maksymalne zyski prawników, minimalna ochrona Polaków

Kredyt za darmo to efekt błędnie wprowadzonych unijnych przepisów - twierdzą bankowcy. Na myśli mają coraz częściej wyciąganą przez firmy odszkodowawcze sankcję darmowego kredytu. Dlaczego? Otóż nawet jeśli bank pomyli się na korzyść klienta, też musi dać mu kredyt za darmo. Polska przepisami dojeżdża banki nieproporcjonalnie, dlatego ZBP postuluje: zamiast sankcji darmowego kredytu sankcja obniżenia kosztów.

Sankcja darmowego kredytu: maksymalne zyski prawników, minimalna ochrona Polaków
REKLAMA

Sankcja Darmowego Kredytu to nowy rak, który zaczyna toczyć banki. W uproszczeniu to przepis, który mówi, że jeśli bank nie dopełni w umowie kredytowej obowiązków informacyjnych, klient może iść do sądu się poskarżyć, a jeśli sąd przyzna mu rację, nie musi spłacać odsetek i innych kosztów kredytowych, ma więc kredyt za darmo. Dla jasności - dotyczy to tylko kredytów konsumenckich do kwoty 255 tys. zł.

REKLAMA

Kiedy zło wcale nie wyrządza szkody, ale kara w sądzie i tak jest

Dlaczego to rak i to chyba najgorszy ze wszystkich dotąd znanych nam w sporach z bankami? Bo kancelarie i firmy odszkodowawcze często nawet nie występują w imieniu klientów, a to przecież ich ma chronić prawo, tylko odkupują od nich roszczenia na zasadach cesji i idą się bić z bankami. Sam konsument w razie wygranej ma z tego grosze, zyskuje kancelaria, która w dodatku w umowie z klientem sama stosuje cały worek abuzywnych klauzul, czyli zło na konsumencie dzieje się po raz drugi.

W dodatku to pierwsze zło, to czasem wcale nie jest zło. Problem z Sankcją Darmowego Kredytu jest taki, że jeśli bank rzeczywiście nie dopełni jakichś obowiązków informacyjnych, ale takich, które wcale nie działają na niekorzyść klienta ani nie wpłynęłyby na jego decyzje o zaciągnięciu kredytu, czyli w sumie żadna krzywda mu się nie stała, bank i tak obrywa i teoretycznie może zostać zmuszony przez sąd do rezygnacji z odsetek od tego kredytu.

Napisałam „teoretycznie”, bo sądy w Polsce mają z tym problem i wcale nie wiedzą, czy tak właśnie powinno być, dlatego skierowały do TSUE już sześć różnych spraw. Pytają między innymi, czy to okej, że polska SDK nie wprowadza proporcjonalności kary? Bo przecież przewina banku może być mała albo duża, tymczasem kara zawsze jest duża, czyli kredyt dla konsumenta zupełnie za darmo.

Albo czy stosowanie SDK powinno być automatyczne - wystąpił w umowie błąd, ciach! - kredyt ma być za darmo, czy jednak należałoby badać, czy naruszenie przez bank obowiązków informacyjnych narusza interes konsumenta i czy wpływa na decyzję o zawarciu umowy?

Albo czy w ogóle konsumenci mogą sprzedawać cesje wierzytelności firmom odszkodowawczym, czyli ostatecznie to one zyskują w razie wygranej i robi się z tego zwykła prawnicza zabawa w kotka i myszkę, a nie żadna ochrona konsumenta, który powinien otrzymać zadośćuczynienie od banku (w przypadku cesji korzyści z sądowej wygranej przejmuje głównie cesjonariusz, a nie konsument)?

No i zrobił nam się z tej Sankcji Darmowego Kredytu niezły cyrk, a jego potencjał ciągle rośnie. 

Fala pozwów wzbiera, prawnicy mają nowe żniwa

Według danych ZBP na koniec 2024 r. mieliśmy w polskich sądach już ok 11-12 tys. spraw dotyczących SDK (pełnych danych za IV kwartał jeszcze nie ma).

Dotąd sądy rozpatrzyły ok. 1 tys. takich spraw i jak zaznacza Agnieszka Wachnicka, wiceprezes ZBP, 80 proc. z nich zostało rozstrzygniętych na korzyść banków, co jej zdaniem wskazuje na to, iż jest to „wyimaginowany problem wykreowany przez kancelarie i firmy odszkodowawcze”.

Więcej wiadomości na temat pieniędzy można przeczytać poniżej:

Wachnicka wylicza, że prawie 80 proc. reklamacji na podstawie SDK jest składanych w bankach przez nie-klientów, czyli pełnomocników i cesjonariuszy. Choć ja bym się tego nie czepiała, bo to, że konsumenta reprezentuje prawnik to akurat ok. 

Gorzej, że ok połowa postępowań sądowych (5600)  została wszczętych w sprawach na podstawie cesji, a to już mniej ok i być może wcale nie dozwolone - o tym już zdecyduje TSUE. W każdym razie, zrobił się niezły bajzel, bo to dopiero początek, albowiem złożenie reklamacji to pierwszy krok na drodze wejścia na ścieżkę sądową, a ZBP twierdzi, że tych reklamacji przybywa kwartał do kwartału o 30 proc., więc fala pozwów będzie rosła.

Dlaczego sankcja darmowego kredytu to cyrk

W skrócie rozumowanie banków jest takie: oczywiście jakaś sankcja na banki jest potrzebna, żeby dopełniały swoich obowiązków względem klienta, rzecz w tym, że Polska według ZBP wdrożyła SDK, implementując unijne przepisy, nieprawidłowo i dlatego właśnie prawnicy urządzili sobie na bankach nowy żer, a konsumenci wcale nie są przez to lepiej chronieni.

Co znaczy że polska implementacja przepisów jest nieprawidłowa? ZBP wyjaśnia, że kary przewidziane w SDK powinny być skuteczne, ale i proporcjonalne, a nie są. Polska wzięła po prostu zbyt duży zamach, wprowadziła przepisy daleko poza te niezbędne, których oczekiwała Unia i w ten sposób wystawiła banki na strzał ze strony prawników, którzy robią sobie z tego niezły biznes.

ZBP przeanalizował polską SDK i przepisy innych państw członkowskich UE i doszedł do wniosku, że Polska przyjęła najsurowsze rozwiązanie (szeroki katalog obowiązków informacyjnych, brak miarkowania kary, brak konieczności wpływu na sytuację konsumenta). I w tym jeszcze nie byłoby nic złego, gdyby to rozwiązanie było surowe, ale nie zbyt surowe. Tymczasem według bankowców Trybunał Sprawiedliwości UE sam już orzekł, że sankcje muszą być proporcjonalne.

Zresztą TSUE 13 lutego 2025 r. ma wydać orzeczenie w pierwszej z sześciu skierowanych przez Polskę spraw i ZBP liczy, że wyrok ten będzie ostateczną informacją dla polskich władz, że nasze SDK trzeba po prostu zmienić. Jak?

Kredyt nie za darmo, ale o połowę tańszy

To jest tak, że Polska i tak musi wdrożyć nową unijną dyrektywę o kredycie konsumenckim CCD2 i UOKiK przygotował już założenia do tej ustawy, w której zajmuje się też Sankcją Darmowego Kredytu. M.in. jest tam mowa o tym, że jednak nie każda nieprawidłowość w umówię kredytowej powinna skutkować w całości darmowym kredytem, a także doprecyzowanie zakresu zastosowania sankcji. I to się bankom podoba.

Tylko że to potrwa. A banki w Polsce chcą zmiany SDK jako rozwiązania nieadekwatnego i szkodliwego natychmiast, jak najszybciej, dlatego postulują, by nie reformować SDK razem z wdrożeniem CCD2, ale osobno, już teraz. I przygotowały propozycje zmian.

Zmiana miałaby polegać na tym, by Sankcję Darmowego Kredytu zastąpić Sankcją Obniżenia Kosztów. W skrócie: jeśli bank naruszyłby obowiązki informacyjne względem klienta, nie dawałby kredytu za darmo (jak w SDK), ale za półdarmo, czyli karą dla banku nie byłaby rezygnacja z całości należnych odsetek, ale tylko z połowy, połowę konsument nadal musiałby spłacić. Dodatkowo pomysł zakłada, że w przypadku naruszenia obowiązków, konsument jak w SDK byłby zwolniony z dodatkowych kosztów kredytowych.

Innymi słowy banki proponują: jeśli zgrzeszyliśmy, zabierzcie nam połowę zysku, nie cały.

Dodatkowo ZBP postuluje, by powiązać sankcje z rodzajem naruszonych obowiązków informacyjnych, np. jeśli nastąpi naruszenie przepisów o pozaodsetkowych kosztach, wówczas konsument zwraca kredyt bez pozaodsetkowych kosztów. Ale normalnie z odsetkami.

REKLAMA

Do tego banki chcą ograniczenia katalogu obowiązków informacyjnych, do tych, których niepodanie lub błędne wskazanie ma faktyczne znaczenie z perspektywy praw i interesów konsumentów - ich zdaniem ten postulat jest zgodny z orzecznictwem TSUE.

I jeszcze należałoby doprecyzować termin wygaśnięcia roszczenia konsumenta - niby wiemy, że dziś to 12 miesięcy, ale nie jest jasne, czy termin ten należy liczyć od daty wypłaty kredytu, czy daty faktycznej spłaty ostatniej raty faktycznej, czy też daty określonej w harmonogramie. Te propozycje trafiły już do UOKiK, KNF, Ministerstwa Sprawiedliwości i Ministerstwa Finansów. Piłka w grze po stronie państwa.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA