USA z coraz większą szansa na polską elektrownię atomową. Na razie zazdrościmy Rumunii
Coraz więcej wskazuje na to, że pierwszą elektrownię jądrową w Polsce wybudują jednak Amerykanie. Po tym, jak Westinghouse EC podpisał memorandum o współpracy z dziesięcioma firmami w naszym kraju, właśnie jesteśmy świadkami kolejnego elementu tej układanki. Wizyta Piotra Naimskiego w Rumunii nie może być przypadkiem.
Powoli zbliżamy się do mety wyścigu o polski atom. Polska już ogłosiła, że w 2026 r. chce ruszyć z budową pierwszego reaktora i w efekcie w 2033 r. powinien już działać jeden blok elektrowni jądrowej o mocy ok. 1-1,6 GW, szybko pojawili się pierwsi chętni do realizacji takiej inwestycji. W sumie, w odstępstwie kolejnych 2-3 lat, powstać ma sześć takich bloków. Do 2043 r. Polska w ten sposób ma uzyskać 6-9 GW mocy zainstalowanej w elektrowniach jądrowych.
W szranki stanęli Koreańczycy, szczycący się największym doświadczeniem atomowym Francuzi oraz Amerykanie. I to właśnie ci ostatni wydają się teraz faworytem do końcowego sukcesu. Westinghouse Electric Company otworzył już wcześniej Globalne Centrum Usług Wspólnych Westinghouse w Krakowie, a ostatnio doszło też do podpisania memorandum o współpracy z dziesięcioma firmami w Polsce: Rafako, ZKS Ferrum, KB Pomorze, Mostostal Kraków, OMIS, GP Baltic, Protea Group, Polimex Mostostal S.A., Fogo i Zarmen Group. To, że właśnie Amerykanie obecnie wydają się przewodzić całej stawce - potwierdza również ostatnia wizyta Piotra Naimskiego, pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej, w Rumunii.
Polski atom od Amerykanów, tak jak w Rumunii
Czemu wizyta w Rumunii Naimskiego jest tak znacząca? Bo w listopadzie ubiegłego roku John Kerry, pełnomocnik prezydenta USA ds. klimatu, ogłosił, że to właśnie Rumunia będzie pierwszym krajem, który zbuduje elektrownię jądrową nowej generacji na podstawie opracowanej przez USA technologii małych reaktorów modułowych (SMR). Chodzi o istniejącą elektrownia jądrowa Cernavoda, oddaną do użytku w 1982 r., jeszcze za czasów Nicolae Ceausescu. Obecnie produkuje ona jedną piątą krajowej energii elektrycznej, ale tylko dwa z jej czterech reaktorów są sprawne.
Wcześniej, w 2015 r. Rumunia na ten temat rozmawiała z Chinami, ale ostatecznie Bukareszt zdecydował się na „strategiczne partnerstwo” z USA. W jego ramach podpisano w październiku 2020 r. dwustronną umowę, na podstawie której Amerykanie jeden rumuński reaktor naprawią, a dwa nowe wybudują. Inwestycja ma zakończyć się w latach 2030-2031. Teraz zaś okazuje się, że bardzo możliwe, że tropem Rumunii za chwilę pójdzie też Polska.
Energetyka jądrowa w unijnej taksonomii
Nie ma też żadnego przypadku w tym, że Polska i Rumunia (obok Bułgarii, Chorwacji, Czech, Finlandii, Francji, Węgier, Słowacji i Słowenii) znalazły się wcześniej w grupie 10 państw UE, które wystartowały z kampanią na rzecz włączenia zarówno gazu ziemnego, jak i energetyki jądrowej w unijną taksonomię. Argumentują, że zarówno atom i gaz są paliwami „pomostowymi”, z których trzeba korzystać, jeżeli chce się wypełnić cele klimatyczne UE (m.in. redukcja emisji CO2 o 55 proc. do 2030 r.).
W tej sprawie trwają cały czas negocjacje. W projekcie przygotowanym przez KE czytamy, że dowody na potencjalny znaczący wkład energii jądrowej w cele związane z łagodzeniem skutków zmian klimatu były obszerne i jasne. Ale mimo to unijna taksonomia w przedstawionej wersji (jeszcze nieostatecznej) zakłada, że właściwe organy muszą wydać zezwolenia: na budowę nowych obiektów jądrowych do 2045 r. i na długoterminową eksploatację istniejących elektrowni do 2040 r.
W projekcie unijnej taksonomii względem energetyki jądrowej zdecydowano się też na konkretne kryteria. Projekty budowy muszą opierać się na najlepszej dostępnej technologii, co ma być co 10 lat weryfikowane. Powinny też być w pełni zgodne z europejską dyrektywą w sprawie bezpieczeństwa jądrowego. Zakłada się również powołanie do życia specjalnych funduszy na odpady i likwidację poszczególnych elektrowni. KE podkreśla jednak, że kryteria tak dotyczące gazu, jak i atomu będą aktualizowane w miarę rozwoju technologii.