Zakupy gazu. Wyrzuciliśmy z łóżka Putina, zaprosiliśmy Trumpa
Międzynarodowa Agencja Energetyczna (IEA) przekonuje, że do 2030 r. nastąpi bezprecedensowy wzrost mocy produkcyjnych LNG. Eksperci jednak przestrzegają, że w tym czasie Europa może stać się zależna od eksportu ze Stanów Zjednoczonych.
Na 15 listopada br. planowany jest 400. rozładunek LNG w terminalu w Świnoujściu. Wtedy ze Stanów Zjednoczonych z kolejną dostawą gazu skroplonego ma przypłynąć statek „Aktoras”. Tym samym Europa pobije gazowy rekord.
Ilość gazu ziemnego dostarczonego przez terminale LNG w Unii Europejskiej w 2025 r. przekroczyła już 100 mld m sześc. Do 27 października było to ok. 103 mld m sześc., to jest ok. 1184 TWh, o 7 proc. więcej niż historyczne maksima oraz o ok. 30 proc. więcej niż w 2024 r. - wylicza w serwisie X Tomasz Włodek, analityk rynku gazu z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.
Eksperci zwracają uwagę, że w ten sposób Bruksela stąpa po dosyć kruchym lodzie i jest na dobrej drodze, żeby uzależnić się od amerykańskich dostaw LNG.
LNG: Europa wyrzuci z łóżka Rosję i zaprosi USA?
UE rezygnuje całkowicie z rosyjskiego gazu. Zgodnie z przyjętym porozumieniem umowy krótkoterminowe zawarte przed 17 czerwca 2025 r. mogłyby obowiązywać wyłącznie do 17 czerwca 2026 r., a z kolei umowy długoterminowe – do 1 stycznia 2028 r. Uwolnienia od gazu z Rosji ma być możliwe dzięki dywersyfikacji dostaw i odpowiedniemu wypełnieniu magazynów gazu UE. Te obecnie (stan na 27 października) są pełne średnio w blisko 83 proc. Ale analitycy przestrzegają, żeby uzależnienia od gazu z Rosji w ten sposób nie zmarnieć na uzależnienie od LNG z USA.
To oznacza wyskoczenie z łóżka z Rosją i pójście do łóżka ze Stanami Zjednoczonymi, choć nie oznacza to takiego samego ryzyka geopolitycznego, jakie obserwowaliśmy w przypadku Rosji w ostatnich latach - przekonuje Wayne Bryan, dyrektor ds. badań nad gazem europejskim w LSEG w podcaście „Plugged In” Montel.
Eksperci zwracają uwagę, że Europa ciągle ma wiele alternatywnych źródeł dostaw LNG. Ale tylko w tym roku transport LNG ze Stanów Zjednoczonych spuchł o aż 58 proc. - do 71 mld m sześc. gazu. Ryzyka nagłego wzrostu ceny gazu, jak w przypadku nakręconego przez Gazprom kryzysu energetycznego, jednak nie ma. Obecnie na holenderskiej giełdzie, europejskim benchmarku dla błękitnego paliwa, za jedną megawatogodzinę trzeba zapłacić mniej niż 31,5 euro. To cały czas taniej niż rok temu, kiedy 1 MWh gazu wyceniana była na blisko 40 euro.
Większe moce produkcyjne gazu do końca dekady
Jedno jest pewne: w najbliższych latach na rynku LNG będzie się sporo działo. IEA w najnowszym raporcie „Gaz 2025” zwraca uwagę, że do 2030 r. przewidywany jest bezprecedensowy wzrost mocy produkcyjnych LNG.
Globalne rynki gazu przejdą znaczące zmiany do końca tej dekady, a nadchodząca fala wzrostu mocy produkcyjnych LNG ma zmienić dynamikę rynku - czytamy w opracowaniu IEA.
Więcej o LNG przeczytasz w Bizblog:
Analitycy z IEA twierdzą, że do końca obecnej dekady będzie dodanych ok. 300 mld m sześc. rocznie mocy eksportowych LNG, głównie ze strony Stanów Zjednoczonych i Kataru. Tylko w USA od początku roku zatwierdzono ponad 80 mld m sześc. rocznych mocy LNG, co stanowi rekordowy poziom w historii amerykańskiego sektora skroplonego gazu ziemnego. Za tym ma pójść wzrost popytu na gaz o 1,5 proc. rocznie do 2030 r. To też powinno wpłynąć na niższą cenę gazu.
Jednak rosnące napięcia geopolityczne i niepewność gospodarcza sprawiają, że nie ma miejsca na samozadowolenie. Globalna współpraca pozostaje niezbędna dla zapewnienia bezpieczeństwa dostaw – zwłaszcza w obliczu rosnącego zużycia energii elektrycznej, które prawdopodobnie zwiększy popyt na gaz w wielu regionach - przekonuje Keisuke Sadamori, dyrektor ds. rynków energii i bezpieczeństwa w IEA.
