Widziałem, jak robi się coca-colę. I już wiem, jak od tylu lat udaje się zachować recepturę w ścisłej tajemnicy

Lokowanie Produktu

Gdy dostałem propozycję, by zwiedzić fabrykę, w której Coca-Cola produkuje napoje dla milionów Polaków, pomyślałem, że głupio byłoby nie skorzystać. Amerykańska marka miała przecież i wciąż ma duży wpływ na polską kulturę, a dla milionów konsumentów pozostaje wyznacznikiem smaku, jakim powinien cechować się słodzony napój. Musiałem to wszystko zobaczyć na własne oczy.

Widziałem, jak robi się coca-colę. I już wiem, jak od tylu lat udaje się zachować recepturę w ścisłej tajemnicy

Marka Coca-Cola w Polsce obchodzi właśnie swoją okrągłą 50. rocznicę. Ale dopiero w 1992 r.  spółka Coca-Cola HBC otworzyła w Radzyminie swoja pierwszą fabrykę w naszym kraju, a jubileusz obchodzi otwierając obok niej magazyn wysokiego składowania.

Na wstępie warto wytłumaczyć, że coca-cola jako napój pojawiła się nad Wisłą jeszcze w latach 70. Marka oplotła jednak cały świat siecią firm-współpracowników. Coca-Cola HBC jest właśnie jednym z wielu partnerów firmy-matki, jaką jest The Coca-Cola Company. Odpowiada m.in. za produkcję, dystrybucję, sprzedaż i marketing kliencki na terenie Polski, Litwy, Łotwy i Estonii. Nasz kraj ma w tej układance wyjątkową pozycję.

Bardziej niż strategia interesowała mnie jednak tego dnia produkcja coca-coli. Razem z przewodnikiem i grupą dziennikarzy udaliśmy się więc do środka fabryki. 

Jak robi się coca-colę?

Swoje pierwsze kroki skierowaliśmy do pomieszczenia, w którym powstają tzw. preformy. Radzymiński zakład jest jednym z niewielu w Polsce, który je sam produkuje. I to w niemałych ilościach, bo rocznie spod taśmy wychodzi 500 mln sztuk, co pokrywa 80 proc. zapotrzebowania firmy.

Same preformy mają kształt wydłużonych probówek. Na początku nieco mnie to zdziwiło, wyobrażałem sobie, że z maszyny będą wyskakiwać gotowe butelki. Okazuje się jednak, że to nie takie proste. Preformy są poddawane działaniu wysokiej temperatury, która sprawia, że plastik staje się bardziej plastyczny, a później wtłaczane jest do nich powietrze o ciśnieniu 33 bar. I bach. Po chwili przez fabrykę ciągnie już sznur klasycznych butelek coca-coli.

Opakowania trafiają następnie do maszyny, która nakleja na nie etykiety i rozlewa napój. Przepustowość? 38 tys. litrowych butelek na godzinę. W tym momencie musiało paść pytanie o to, co właściwie jest do nich wlewane. Receptura coca-coli jest jedną z najbardziej strzeżonych tajemnic na świecie.

W teorii poznanie składu nie powinno nastręczać problemów, mamy wszak XXI w. A jednak z jakichś względów skopiowanie smaku tego napoju wciąż jest niemożliwe. Podobno chodzi nie tyle o same składniki co ich pochodzenie. Ogromne znaczenie ma też jakość źródeł ujęcia wody i proces jej późniejszego uzdatniania.

Tajemnicza receptura Coca-Coli

Okazało się, że fabryka dostaje po prostu składnik A i składnik B. Miesza je ze sobą w odpowiednich proporcjach, dodaje syrop cukrowy i… to wszystko. Pracownicy nie mają żadnej wiedzy odnośnie składu coca-coli. Tak samo jest z Fantą, Spritem i innymi napojami produkowanymi w zakładzie. Różnica polega na liczbie gotowych składników, które trzeba wymieszać przed produkcją. Ich liczba dochodzi nawet do 20.

 class="wp-image-1928296"

To, co dzieje się później, może przyprawić o oczopląs. Napełnione butelki jadą taśmociągiem. Nakrętka przy nakrętce. Ktoś skomentował, że wyglądają jak pasażerowie w chińskim metrze. Kręcą się na czymś w rodzaju estakady, wjeżdżają windami. Wizualne szaleństwo. Kończy je dopiero automat, który podnosi szczypcami z taśmociągu gotowe zgrzewki i układa je w sobie znanym porządku.

Tę część zwiedzania kończymy w punkcie, w którym Coca-Cola ustawiła linię produkcyjną dla Biedronki. Tak, ta popularna sieć ma w fabryce swoje własne miejsce. Wszystko przez to, że dyskont zamawia butelki o pojemności 1,85 l, podczas gdy standardowe objętości to 0,5 l.; 0,85 l.; 1 litr i półtora litra. Słyszałem, że Biedronka skrupulatnie kontroluje jakość partii przysyłanych do sklepów. Być może przygląda im się nawet bardziej niż państwowe instytucje. Szczerze mówiąc nie zdziwiłoby mnie to, bo w przypadku dużych sieci handlowych straty wizerunkowe wywołane niedbalstwem są w tym przypadku potężne.

Z fabryki napoje będą teraz trafiać do nowootwartego magazynu wysokiego składowania. Budynek ma 60 metrów szerokości i 42 metry wysokości. Jego pojemność to 14 tys. miejsc paletowych. Za rozmieszczenie ładunku odpowiadają suwnice, które potrafią poruszać się jednocześnie w pionie i w poziomie.

Magazyn jest praktycznie bezobsługowy. Na zmianie muszę przebywać dwie osoby, ale to kwestia bardziej wymogów prawa niż potrzeb technologicznych. W przypadku interwencji jeden z pracowników może zostać zmuszony do prac na wysokościach, a przepisy zabraniają, by wykonywał je w pojedynkę.

Z magazynu gotowe zamówienia są wydawane kierowcom, którzy rozwożą je do milionów konsumentów. Także poza granicami Polski, bo Coca-Cola HBC obsługuje również rynki w Łotwie, Litwie i Estonii.

 class="wp-image-1928299"

Cel Coca-Coli – być neutralnym dla klimatu

Moją uwagę w tym całym procesie zwróciła jeszcze jedna rzecz. Coca-Cola dąży do zredukowania emisji dwutlenku węgla do zera do 2040 r. Obecnie jest na dobrej drodze. W ciągu ostatniej dekady emisje udało się zmniejszyć o 44 proc. Ale to nie wszystko. Całość energii elektrycznej, którą kupuje Coca-Cola HBC pochodzi z odnawialnych źródeł energii, a zakłady firmy, takie jak w Radzyminie, otrzymały złote certyfikaty AWS (Alliance for Water Stewardship) za odpowiedzialne podejście do zarządzania zasobami wodnymi.

Ale czy w czasach, gdy światowa gospodarka pokiereszowana jest przez wojnę i pandemię ekologiczne hasła są wciąż aktualne? Zagadnąłem o to Jaaka Mikkela.

* Materiał powstał we współpracy z Coca-Cola HBC

Lokowanie Produktu
Najnowsze