Pokręcone pożegnanie z węglem. Związkowcy tracą cierpliwość: to kolejne kłamstwo rządu
Pod koniec września ubiegłego roku rząd ustalił z górnikami, że ostatnia kopalnia przestanie działać do 2049 r. Do tego czasu nie ma sensu martwić się o węgiel. Teraz katowicki Główny Instytut Górnictwa sprawdza, czy tak jest rzeczywiście. Prawie pół roku po ustaleniach.
Podstawą bezpieczeństwa energetycznego Polski jest i w najbliższych dekadach nadal będzie energetyka oparta na węglu
– stwierdził z okazji zeszłorocznej Barbórki prezydent Andrzej Duda.
Wcześniej, w trakcie organizowanego w Katowicach Szczytu Klimatycznego ONZ COP24, ta sama głowa państwa zapewniała, że węgiel jest naszym strategicznym surowcem i starczy go nam nawet na 200 lat. Jednak w podpisanym 25 września 2020 r. porozumieniu rządu z górnikami ustalono harmonogram zamykania polskich kopalni, zgodnie z którym kłódka na ostatniej z nich ma zawisnąć już za niespełna trzy dekady - w 2049 r.
Ale ta data najwyraźniej też taka pewna nie jest (wbrew licznym deklaracjom przedstawicieli rządu), skoro GIG analizuje teraz ją m.in. pod tym kątem zasobność złóż węglowych. Bo, jak tłumaczą przedstawiciele Ministerstwa Aktywów Państwowych, taka weryfikacja jest jednym z obowiązkowych elementów notyfikacji przed Komisją Europejską założonej w przyszłości pomocy publicznej dla całego sektora.
GIG sprawdza przyjęty harmonogram
Sprawdzanie ustaleń z września ubiegłego roku między rządem a górnikami prowadzi GIG, jako Doradca Techniczny. Takie a nie inne jest zlecenie ze strony Agencji Rozwoju Przemysłu. Chodzi o „weryfikację wyników prac zespołów w spółkach górniczych oraz możliwości ich realizacji zgodnie z Porozumieniem z dnia 25 września 2020 r.” - czytamy na stronie GIG. Przypomnijmy, że zgodnie z tymi ustaleniami likwidacja ma dotyczyć w sumie 13 kopalni PGG, Tauronu, Węglokoksu i Bogdanki. Cały proces ma się zakończyć w 2049 r.
Górnicy chcą się trzymać tych ustaleń za wszelką ceną. Dlatego rządowy projekt umowy społecznej szybko trafił do kosza - bo tam nie wykazano w harmonogramie żadnych dat. Pewności górniczych związkowców co do utrzymania daty 2049 r. nie zmąciła nawet przyjęta „Polityka Energetyczna Polski do 2040 r.”. która zakłada nieco szybszą dekarbonizację Polski. Tam przecież zapisano, że za niecałe 20 lat, w 2040 r. udział węgla w polskim miksie energetycznym spadnie z dzisiejszych ok. 74 proc. do 11-28 proc. Ale zaraz potem górnicy usłyszeli od rządzących, żeby niepotrzebnie się nie przejmowali tym dokumentem. Jego ostateczny kształt wszak ma zależeć od umowy społecznej. A nie odwrotnie.
Kolejne nieścisłości?
Na rozbieżności między ustaleniami z września a tymi z „Polityki Energetycznej Polski do 2040 r.” zwraca uwagę też Bogusław Ziętek, szefa WZZ „Sierpień 80” w swoim ostatnim liście otwartym do posłów PiS oraz do premiera Mateusza Morawieckiego. Zdaniem związkowca jest nieprawdą, że ten dokument nie naruszy ustalonego harmonogramu likwidacji poszczególnych kopalni.
To kolejne kłamstwo tego rządu
– przekonuje Ziętek.
Szef „Sierpnia 80” nie rozumie, jak z jednej strony ostatnia kopalnia ma być zamknięta w 2049 r., a z drugiej udział węgla w produkcji energii ma spaść już do 2030 r. do raptem 27 proc. Zdaniem Ziętka to oznacza nie mniej nie więcej, że już za niespełna 10 lat „będziemy mieli za sobą, likwidację co najmniej połowy z polskich kopalń”.
Komu więc będą sprzedawać będą węgiel kopalnie, które mają fedrować do roku 2049? Nikomu, bo dawno ich już nie będzie
– twierdzi związkowiec.