Pracownicy fundacji Lux Veritatis, należącej do o. Tadeusza Rydzyka, to finansowa elita, jeśli chodzi o organizacje pozarządowe w Polsce. "Super Express" ustalił, że ich zarobki to średnio 7 tys. zł brutto miesięcznie. Czyli więcej niż można wyciągnąć w niejednej prywatnej firmie.
/Archidiecezja Krakowska Biuro prasowe/flickr.com/public domain
Lux Veritatis to najhojniej wynagradzana fundacja w imperium ojca Rydzyka. "Super Express" policzył na podstawie danych z Krajowego Rejestru Sądowego, że wydaje rocznie na wynagrodzenia ponad 4,2 mln zł. Dzieląc to na 50 osób, wychodzi nam ok. 7 tys. zł miesięcznie.
To przekłada się na niemal 5 tys. zł do ręki. Jak podaje serwis wynagrodzenia.pl, to więcej niż 75 proc. naszych rodaków. W pierwszej chwili pomyślałem, że to skandalicznie dużo, jak na zwykłą fundację. Ale zacząłem się zastanawiać i….
I przyszło otrzeźwienie. Fundacja w swoim składzie ma przecież m.in. księgowych i marketingowca. Przez Lux Veritatis w ubiegłym roku przeszło 40 mln zł. Abstrahując już od oceny całego przedsięwzięcia ojca Tadeusza – poświęcilibyście ogarnianie takich kwot stażystom?
Wspomniana średnia nie odbiega tymczasem od płac, jakie doświadczony księgowy może dostać na rynku. Fundacja Rydzyka nie jest też całkowitym wyjątkiem. Sam znam kilku pracowników NGO, którzy wysokością pensji mogliby rywalizować z niektórymi pracownikami korporacji.
Z badania „Polskie Organizacje Pozarządowe” wynika, że w organizacjach pozarządowych zarabia się średnio 3 tys. zł brutto. Tyle że NGO przypominają pod tym względem sektor prywatny. Bardzo trudno o uogólnienia. Bo czy w korporacji zarabia się duże pieniądze? A w małej rodzinnej firmie? I tu i tu odpowiedź będzie pewnie brzmieć – to zależy.
Żeby zresztą nie zostawiać was z wrażeniem, że u naszego słynnego redemptorysty pracownicy czują się jak u pana Boga za piecem (niezręczność porównania zamierzona), SE podaje też warunki finansowe w jego drugiej fundacji – Nasza Przyszłość. Ta wydaje wprawdzie na wynagrodzenia łącznie 1,1 mln zł rocznie, trzeba to jednak podzielić na 22 osoby. Dziennik ekscytuje się, ile to pieniędzy podwładni Rydzyka przejadają na swoje potrzeby, a tymczasem średnie zarobki to już tylko 2,8 tys. zł. Czyli ok. 2 tys. netto. Szału wcale nie ma.