Fiskus kontratakuje. Kryptogórnicy nie wrzucą sobie w koszty koparek
Co można odliczyć od przychodu przy sprzedaży kryptowaluty? Raczej nie będą to wydatki na zakup koparki czy prąd wykorzystany do kopania – z takiego stanowiska wychodzi Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej (KIS).
Kryptowaluty można zdobyć na kilka sposobów. Najprostszym jest otrzymanie ich od kogoś, np. przelewem. Można je również kupić - wymienić na giełdzie za waluty fiducjarne, np. złotówki czy dolary po ustalonym kursie. Można je – w końcu – wykopać, czyli stworzyć „z powietrza”.
Mechanizm działania części kryptowalut polega bowiem na dowodzie pracy. Do potwierdzenia, że dana transakcja jest poprawna wymagane jest wykonanie skomplikowanych obliczeń. Po ich wykonaniu cała sieć (węzeł po węźle) może zgodzić się, że użytkownik A posiada kryptowalutę i może ją przetransferować do użytkownika B.
Wykonywanie obliczeń kosztuje, koparki zużywają dużo prądu
Algorytm dostosowuje trudność obliczeń do mocy całej sieci. Dołączanie do niej kolejnych komputerów podnosi więc poziom trudności. Wszystko po to, aby transakcje były potwierdzane z raz ustaloną regularnością. „Pakowane” są one w bloki, które powstają co kilkanaście minut. W nagrodę za poświęcenie górnicy (właściciele koparek) otrzymują bitcoiny. Decyzja KIS dotyczy właśnie tego – czy koszt prądu i koparek można odliczyć od przychodu za zbycie otrzymanej kryptowaluty.
KIS stoi na stanowisku, że są to wydatki pośrednio związane ze sprzedażą. Cytuje go „Dziennik Gazeta Prawna”, podkreślając, że:
A co na to sądy?
Wykładnia fiskusa jest więc nie na rękę górnikom, którzy nie będą sobie mogli wrzucić koparek i prądu w koszty. Pewną nadzieję dawała im wcześniejsza, choć nieprawomocna, decyzja łódzkiego sądu. Jego zdaniem skoro górnik jest pierwotnym nabywcą kryptowaluty (nikt nie był wcześniej jej właścicielem, bo nie istnieje), to wydatki związane z wejściem w jej posiadanie są bezpośrednio powiązane z przychodem z późniejszej sprzedaży.
