Czas przeprosić się z warzywami! Mięso tak drożeje, że zaraz nie będzie was stać na schabowego
W grudniu ceny mięsa mogą być kosmiczne. Już teraz za schab płacimy o jedną czwartą więcej niż rok temu, a w grudniu wzrost cen może skoczyć nawet do 40 proc. rok do roku. I dobrze! Cytując pewnego milionera - w końcu przestaniemy „żreć tyle mięsa”. Tylko w tym roku średnio każdy Polak zje go o 3 kg mniej.
Schabowy może wkrótce stać się luksusem - straszy „Fakt”. A właściwie, już się tak dzieje. Gazeta wskazuje, że w ciągu zaledwie czterech miesięcy - od maja do teraz - cena schabu bez kości wzrosła w sieci Carrefour z 22,29 zł. do 25 zł.
Sprawdzam średnie ceny również w innych sieciach, bo może nie jest tak źle. W końcu w Auchan w tym samym okresie ceny wzrosły tylko o 30 gr (z 18,69 zł do 18,99 zł).
Baza danych serwisu dlahandlu.pl pokazuje, że średnia cena schabu bez kości we wrześniu to 21,37 zł. Najtaniej można kupić schab za 13,99 zł, a najwyższa cena to 32,75 zł.
Tymczasem rok temu we wrześniu kilogram schabu bez kości kosztował średnio 17,2 zł, najniższa cena była podobna - 13,99, zaś maksymalna odnotowana cena to 18,99 zł. To oznacza że w rok schab podrożał średnio niemal o jedną czwartą.
Ten skok cen mięsa nie dotyczy zresztą jedynie wieprzowiny. UCE Research i Wyższe Szkoły Bankowe cyklicznie analizują ceny detaliczne w 40 tys. sklepów należących do 63 sieci handlowych (są tam wszystkie dyskonty, hipermarkety, supermarkety, sieci convenience i cash and carry z 16 województw). Ostatnie dane za sierpień pokazały, że ceny wieprzowiny wzrosły dokładnie o 23,5 proc. w ciągu roku, drobiu o 25,7 proc, a wołowiny o 28,2 proc.
I to na pewno nie koniec tego cenowego rajdu.
Każdy zje o 3 kg mniej mięsa
W połowie tego roku Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej (IERiGŻ) prognozował, że w grudniu 2022 r. ceny detaliczne mięsa wieprzowego będą o ok. 35-40 proc. wyższe niż w grudniu 2021 r.
Z wołowiną będzie jeszcze gorzej - na koniec roku ma podrożeć nawet o połowę w stosunku do grudnia 2021 r. Ratunkiem dla mięsożerców będzie drób, który nadal pozostanie najtańszym mięsem, co nie znaczy, że będzie tani. Jego ceny na koniec roku mają być wyższe o 25-30 proc. rok do roku.
Efekt? Analitycy Instytutu przewidują, że spożycie mięsa w 2022 r. spadnie i to sporo - z 76,5 kg rocznie na głowę jednego Polaka do 73,5 kg rocznie. Najczęściej będziemy rezygnować ze schabowych i innych wieprzowych przyjemności. W tym roku Polacy zjedzą bowiem średnio o 2 kg wieprzowiny na głowę mniej rocznie (spadek z 41 kg rocznie do 39 kg rocznie). Spożycie drobiu spaść ma jedynie o 0,5 kg rocznie na głowę (z 28,5 kg do 28 kg), a wołowiny to w ogóle symbolicznie, ale to dlatego, że Polacy i tak kupują jej mało. Spadek ma wynieść zaledwie 0,1 kg (z 2,5 kg rocznie na głowę do 2,4 kg).
W grudniu ceny mięsa mogą być kosmiczne
To straszenie jest też spójne ze światowymi ostrzeżeniami. Jeszcze w maju tego roku eksperci FAO, agencji ONZ do spraw Wyżywienia i Rolnictwa, mówili o tym, że czeka nas wręcz drastyczny wzrost cen mięsa. Dlaczego? M.in. dlatego, że z powodu wojny w Ukrainie na świecie możemy mieć niedobry pasz dla zwierząt hodowlanych.
Ekspert ONZ Andrij Jarmak mówił wówczas o „kosmicznych” cenach mięsa i to już na koniec 2022 r., a na dokładkę dorzucił, że może to wywołać „falę rewolucji i lokalnych wojen”.
Trochę kibicuję tej rewolucji. I wojnie. Pod warunkiem, że będzie to rewolucja żywieniowa i wojna o ostatnie promocyjne paczki fasoli jaś w promocji w dyskoncie. Tak sobie opowiadaliśmy od lat, że mięso kiedyś będzie horrendalnie drogie i dopiero wtedy ludzie przestaną go tyle jeść, bo będzie luksusem, a nie codziennością. Wygląda na to, że to już.
Drożyna może zresztą w ogóle pozmieniać więcej naszych nawyków. Z badań NielsenIQ, o których pisze właśnie „Rzeczpospolita” wynika, że Polacy na zakupach są już pod ścianą. 60 proc. z nas oszczędza nawet na podstawowych produktach, a 40 proc. kupuje wyłącznie najtańsze produkty. Może przy okazji nauczymy się kupować po prostu mniej i potem mniej żywności marnować?
Jest szansa, że właśnie mięsa marnować nie będziemy, bo jak twierdzi Hubert Gąsiński z Wyższej Szkoły Bankowej w Warszawie w najbliższym czasie w sklepach najbardziej drożeć będzie właśnie mięso, a obok niego nabiał i produkty sypkie. Czas przeprosić się z warzywami.