Wracają kradzieże z wagonów kolejowych. Węgiel jak złoto, SOK szykuje się na najgorsze
Służba Ochrony Kolei w ostatnich latach odnotowuje średnio rocznie ok. 180-200 prób kradzieży węgla. W dobie astronomicznych cen i niedoboru opału takich zdarzeń może być coraz więcej. SOK zdaje sobie z tego sprawę i szykuje się na najgorsze. Przez obecny kryzys energetyczny grozi nam powrót do lat 90. ubiegłego stulecia, kiedy zatrzymywanie składów z węglem i kradzież opału bezpośrednio z wagonu były na porządku dziennym.
Metoda od lat jest ta sama. Najpierw trzeba jakoś zatrzymać pociąg z węglem, potem szybko doskoczyć do wagonów i je otworzyć. W ten sposób utworzy się trudny do szybkiego usunięcia usyp węgla, który następnie trafia na ciężarówki złodziei. Nie trzeba tego robić zawsze od razu, usyp może poczekać nawet kilka dni. Do takich kradzieży węgla najczęściej dochodziło w latach 90. XX wieku. Ale to wcale nie znaczy, że obecnie nie zmagamy się już z tym zjawiskiem.
Kradzież węgla z torów, czyli powrót do lat 90.
I rzeczywiście: kradzież węgla na kolei cały czas ma się w miarę dobrze. Np. już w czerwcu policjanci zatrzymali trzech mężczyzn, którzy wysypali na bocznicę kolejową dwie tony miału węglowego z pociągu, na linii z Częstochowy do Radomska. Z kolei w połowie października media informowały o zdarzeniu na trasie kolejowej między Pruszczem Gdańskim a Gdańskiem. SOK-istom udało się tam zatrzymać na gorącym uczynku dwóch mężczyzn, którzy starali się ukraść węgiel bezpośrednio z wagonów. W 34 torbach mieli przygotowanych łącznie prawie 700 kg węgla. Zatrzymanym grozi za to do 5 lat więzienia.
SOK bierze pod uwagę scenariusz, w którym takich kradzieży będzie coraz więcej. Słyszymy, że służba stale monitoruje i analizuje bieżący stan bezpieczeństwa na obszarze kolejowym oraz nieustannie realizuje działania zapewniające utrzymanie bezpieczeństwa przewozu przesyłek wagonowych z paliwami stałymi, w tym w szczególności w okresie zimowym-grzewczym, podczas wzmożonego transportu węgla.
Cena węgla przyprawia o ból głowy
Nikt nie ma wątpliwości, że do takich zdarzeń może teraz dochodzić częściej przez kryzys energetyczny, który wywindował ceny węgla do rekordowych poziomów. Owszem, w sklepie PGG ekogroszek można kupić za 1770 zł, zwykły węgiel (orzech, kostka) za 1470 zł, a miały węglowe za 1105 zł.
Przy okazji tych zakupów trzeba mieć furę szczęścia i jakoś sobie radzić w e-handlu, a nie wszyscy tak mają. Reszcie pozostają opustoszałe składy węgla i ogłoszenia aukcyjne. Tam z kolei ceny węgla powodują spory ból głowy. Np. na Allegro ekogroszek potrafi kosztować nawet 5000 zł, ale zatrzęsienie jest ofert w przedziale 3500-4500 zł. Przypomnijmy: jeszcze w połowie 2021 r. tona ekogroszku kosztowała raptem 800-900 zł.