Rewolucja w polskiej energetyce. Górnicy nie otrząsną się z szoku, który zafunduje im rząd
Trzeba mieć nadzieję, że górnicy nie śledzą Międzynarodowego Szczytu Klimatycznego Togetair 2022. Bo gdyby usłyszeli, co mówi wiceminister klimatu i środowiska, od razu sięgnęliby po opony i zapalniczki. Okazuje się bowiem, że naszą transformację energetyczną mamy opierać na OZE. O koniecznym przedłużaniu żywota kopalni i większym wydobyciu węgla – nie padło za to ani jedno słowo.
Eksperci przekonują, że więcej OZE to niższe ceny energii. Ale rząd i tak woli węgiel
To już przesądzone: Polska będzie odchodzić od rosyjskiej energii w pierwszej kolejności węglem. Na nic zdadzą się więc apele o uwolnienie od absurdalnego prawa (zasada 10H) energetyki wiatrowej. Powodzenia nie ma też za bardzo ostatnia misja Instytutu Jagiellońskiego, który dowodzi, że im większy udział odnawialnych źródeł energii, tym ceny hurtowe są po prostu niższe.
Możemy całkowicie zbanować rosyjską energię. O ile w końcu przestaniemy hamować rozwój OZE
Ekolodzy i eksperci przyklaskują derusyfikacji polskiej gospodarki, Ale zwracają uwagę, że bez szybszego rozwoju odnawialnych źródeł energii ta sztuka może się nie udać. Tymczasem do istniejących regulacji, które w zgodnej opinii hamują polskie OZE, mają dołączyć kolejne. Po energetyce z wiatru w kość tym razem ma dostać ta ze słońca.
Rząd z uporem maniaka hamuje rozwój energetyki wiatrowej. Tak od węgla szybko nie odejdziemy
Największym przeciwnikiem walki ze zmianami klimatu jest bezsprzecznie polityka. W Polsce najpierw wepchnęła nas w ramiona węgla, którego mieliśmy mieć na 200 lat i więcej. A teraz od lat bardzo skutecznie wstrzymuje rozwój energetyki wiatrowej. Na straży stoi bowiem zasada 10H – jeden z najbardziej restrykcyjnych pod tym względem przepisów w Europie, który koniec końców może wydłużyć i bardzo skomplikować polski rozwód z węglem.
Tak Polska może odciąć import energii z Rosji. Łatwo nie będzie, ale to kwestia determinacji
Najpierw politycy pokazali Moskwie, że tym razem żarty się skończyły i nie będzie żadnego pobłażania. Potem dołączyli inni: instytucje finansowe, organizacje sportowe, świat kultury. Teraz wychodzi na to, że wojna na Ukrainie może kosztować Rosję znacznie więcej, bo ta agresja na nowo prawdopodobnie poukłada klocki w energetycznej układance. Już pierwsi odwracają się plecami do surowców z wschodu. Polska też tak zrobi?