Ostatnie lata nie były dla branży turystycznej zbyt łaskawe. I choć niektóre regiony świata błyskawicznie odżyły, to wciąż na mapie są miejsca, które desperacko biją się o przyjezdnych. A jak najskuteczniej zachęcić ludzi do podróży? Proste — rozdać im bilety na samolot za kompletną darmochę.
W historii mieliśmy już różne przykłady walki o turystę, ale prawdopodobnie nikt nie rozpędził się tak daleko, jak rząd Hongkongu. W puli znajdzie się pół miliona darmowych biletów. Miejscówki zostały wykupione na pokładach trzech lokalnych linii lotniczych — Cathay Pacific, HK Express i Hongkong Airlines. Łącznie przeznaczono na ten cel ponad 250 mln dol.
Co ciekawe, władze Hongkongu zapraszają do siebie nie tylko sąsiadów, ale też gości z całego globu. Bilety będą przyznawane w trzech turach. Od 1 marca będą mogli się o nie ubiegać mieszkańcy Azji Południowo-Wschodniej, od 1 kwietnia osoby pochodzące z Chin kontynentalnych, a od 1 maja ruszą zapisy dla całej reszty świata.
Jak skorzystać z darmowych biletów lotniczych?
Z racji ograniczonej siatki połączeń oznacza to rzecz jasna, że niektórzy turyści będą musieli najpierw dojechać do lotniska, na którym lądują samoloty jednej z trzech wymienionych wyżej linii. HK Express lata wyłącznie po Azji, Hongkong Airlines można znaleźć w Stambule. Najbliżej europejskiego klienta jest Cathay Pacific, które wśród destynacji wymienia m.in. wiele portów położonych w Niemczech, Włoszech, Holandii, Hiszpanii i Wielkiej Brytanii.
Program o nazwie „World of Winners” jest wspierany przez przewoźników. Informacje o nim będzie można znaleźć na oficjalnych stronach linii lotniczych.
Co skłoniło jednak Hongkong do tak drastycznego ruchu? W styczniu 2020 r. miasto-państwo zaczęło ciąć ruch turystyczny, obawiając się skutków pandemii. Po przybyciu władze zarządzały przyjezdnym aż trzytygodniowy okres kwarantanny, wymagały również kosztownych testów PCR.
Hongkong długo trzymał się przy tym swoim zasad. Gdy reszta świata luzowała pandemiczne restrykcje, miejscowe władze zniosły wymóg izolacji dopiero we wrześniu 2022 r. Zdaniem niektórych - zbyt późno. Przed covidem miasto odwiedziło rocznie 56 mln osób. Przez cały ubiegły rok do byłej stolicy światowej finansjery zawitało raptem 100 tys. przyjezdnych.
O turystów walczy też Cypr
Przemysł turystyczny wyspy mocno ucierpiał w wyniku sankcji wymierzonych w Rosjan. Stanowili oni wcześniej gros turystów przybywających na Cypr. Właśnie dlatego władze państwa i porty lotnicze zdecydowały się dopłacić lowcostom 165 mln euro.
Program ma potrwać do 2027 r. Cypryjczycy liczą, że dzięki dofinansowaniu uda się załatać lukę powstałą po Rosjanach i przyciągnąć dodatkowe 4,5 mln turystów. Z Polski na Wyspę Afrodyty można się dostać, korzystając z usług Ryanaira i Wizzaira.
Jak widać, choć inflacja podnosi ogólne koszty podróży, na turystycznej mapie będzie można wyszukać dla siebie trochę okazji. W przyszłości pomysłów na wabienie ludzi za pomocą tanich bądź darmowych biletów lotniczych może być więcej. Sama idea zwiększania ruchu turystycznego dzięki lowcostom nie jest zresztą nowa. Parę lat temu rząd Armenii zdecydował się na przykład na zwolnienie Ryanaira z podatków, by skierować uwagę Irlandczyków w stronę Erywania.