REKLAMA

Potrafią zarzygać cały samolot, sterroryzować załogę i pasażerów. Nawet Ryanair ma ich dość

Nadchodzi nowy sezon urlopowy, a wraz z nim różne, nie zawsze przyjemne, atrakcje na zatłoczonych pokładach samolotów. Kto przeżył atak hordy nawalonych jak meserszmity pasażerów z Polski lub z Wysp Brytyjskich, wie o czym mówię.

Potrafią zarzygać cały samolot, sterroryzować załogę i pasażerów. Nawet Ryanair ma ich dość
REKLAMA

Krzyczą, biją się z obsługą i współpasażerami, a czasem potrafią nawet sterroryzować wszystkich dookoła. Pijani pasażerowie stają się coraz większą zmorą przewoźników. Kary za pijaństwo na pokładzie idą w dziesiątki tysięcy dolarów. Cierpliwość stracił też Ryanair. Irlandczycy zapowiedzieli, że będą przeszukiwać bagaże podręczne w poszukiwaniu alkoholu.

REKLAMA

Pod koniec ubiegłego roku amerykańska Federalna Administracja Lotnictwa (FAA) poinformowała, że domaga się od pijanych pasażerów 160 tys. dol. zadośćuczynienia. Mowa o ośmiu osobach, co jest zaledwie małym wycinkiem problemów, jakie linie lotnicze mają z nadużywającymi alkoholu na pokładzie.

Z danych FAA wynika, że co roku za oceanem notowanych jest kilkaset incydentów z pasażerami będącymi pod wpływem alkoholu.

Pijani pasażerowi przerywają loty i wymuszają awaryjne lądowania

Najwyższa kara grozi mężczyźnie, który w kwietniu leciał z San Jose do San Diego. Pasażer Southwest Airlines najpierw upił się, siedząc na swoim miejscu, potem zapalił jointa w ubikacji, a następnie rzucił się na stewardessę. Grozi mu kara sięgająca nawet 40 tys. dol.

Kolejni oskarżeni muszą się liczyć z grzywnami idącymi średnio w kilkanaście tysięcy dol. Kwota i tak stosunkowo niewielka biorąc pod uwagę, że w niektórych przypadkach obsługa samolotu była zmuszona do awaryjnego lądowania.

Problemy z pijanymi pasażerami pojawiają się także w Europie.

W Europie największe problemy mają lowcosty, w tym oczywiście Ryanair

Na pokład lowcostu regularnie trafiają niedysponowani klienci, którzy po starcie maszyny urządzają piekło współpasażerom.

Dwa lata temu „Daily Mail” pisał o 70 pijanych brytyjskich biesiadnikach, którzy udali się na festiwal muzyczny w Chorwacji. Podróż na Hard Island szybko dorobiła się miana lotu z piekła, bo szalejący w samolocie pasażerowie wymiotowali w przejściach i całkowicie wymknęli się spod kontroli pracownikom linii.

REKLAMA

W trakcie pandemii sytuacja jeszcze się zaostrzyła. Podchmieleni turyści wchodzą w polemikę ze stewardami, którzy żądają od nich zakładania maseczek. Podczas jednego z lotów pasażerów w wyniku kłótni uderzył członka obsługi w twarz. Pilot nie zdecydował się na przyspieszone lądowanie, tylko dlatego, że z powodu obostrzeń część lotnisk po drodze była całkowicie zamknięta dla ruchu.

Ryanair ma jednak dość. Niedawno przewoźnik poinformował pasażerów, że na niektórych trasach do Hiszpanii w trakcie odprawy obsługa będzie zaglądać do bagażu podręcznego. Oznacza to, że wnoszenie alkoholu zakupionego w strefie bezcłowej będzie niemożliwe. Pracownicy odeślą butelki z procentami do luku bagażowego, a podróżny zobaczy je dopiero po wylądowaniu.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA