Ministerstwo kombinuje, jak bez awantur zwiększyć emerytury Polaków. I to nie jednorazowo, ale jak zrobić, żeby co roku emerytury rosły mocniej niż obecnie. Obawiam się, że ten manewr się nie uda, ale gdyby się udało, świadczenia z ZUS wzrosłyby w przyszłym roku o 8,55 proc.
Emerytury są co roku waloryzowane - to wiecie, prawda? Żeby nie było, że ceny rosną, bo inflacja, a emeryt ciągle dostaje świadczenie jak dekadę temu.
Tak dla przykładu, w 2014 r. średnia emerytura wypłacana przez ZUS wynosiła 1922 zł, w tym roku, po waloryzacji, która odbywa się zawsze w marcu - 3789 zł. To wzrost o 97 proc.
Skumulowana inflacja w tym czasie wyniosła jakieś 52 proc., a więc średnie emerytury rosną szybciej niż ceny.
Od czego zależy wzrost emerytur?
Wpływ na to oczywiście ma struktura emerytów pobierających świadczenie. Ale ja tym razem nie o tym. Bo poza inflacją na waloryzację emerytury wypłacanych przez ZUS wpływ ma również to, w jakim tempie w Polsce rosną przeciętne wynagrodzenia.
Waloryzację liczy się zatem tak: to średnioroczny wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych w poprzednim roku kalendarzowym (a więc w marcu 2025 r. waloryzacja będzie na podstawie inflacji w 2024 r.), ale wartość tę powiększa się dodatkowo o najmniej 20 proc. realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia w poprzednim roku kalendarzowym.
Realnego! - bo przecież inflacja już raz została uwzględniona.
Wysokość emerytur. Co może się zmienić?
No i właśnie w tej drugiej części wskaźnika waloryzacji chce namieszać Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Minister Agnieszka Dziemianowicz-Bąk zaproponowała, żeby do wskaźnika inflacji wyliczać nie „co najmniej 20 proc. realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia”, ale co najmniej 50 proc.
Dzięki takiej zmianie waloryzacja w każdym kolejnym roku byłaby większa, niż może być na bazie obecnie obowiązujących przepisów i to bez żadnych zmian legislacyjnych, więc można uniknąć politycznej nawalanki, bo wystarczy rozporządzenie Rady Ministrów.
Jak zamiana 20 proc. na 50 proc. w tej formule wyliczania wskaźnika inflacji przełożyłaby się na świadczenia dla emerytów?
Więcej o emeryturach przeczytasz na w tych tekstach:
Ile zyskać mogą emeryci?
Jeśli zostaniemy przy 20 proc. realnego wzrostu wynagrodzeń, wskaźnik waloryzacji emerytur w 2025 r. wyniesie prawdopodobnie 5,82 proc. Jeśli wskaźnik zacząłby uwzględniać 50 proc. realnego wzrostu wynagrodzeń, wskaźnik waloryzacji w 2025 r. wyniósłby 8,55 proc.
W przypadku minimalnej emerytury, która obecnie wynosi 1780 zł brutto, wzrośnie ona do 1884 zł brutto, jeśli zastosujemy starą, niższą waloryzację, albo do 1933 zł brutto, jeśli wskaźnik waloryzacji będzie wyższy z powodu przeprowadzonej reformy.
W przypadku emerytury minimalnej mówimy o kwocie 49 zł brutto. Ale im wyższe świadczenie, tym oczywiście zysk ze zmiany proponowanej przez minister Dziemianowicz-Bąk wyższy.
Weźmy emeryturę w wysokości 4 tys. zł brutto. Jeśli waloryzacja będzie mniejsza, czyli wyniesie 5,82 proc., w marcu 2025 r. emerytura wzrośnie do 4232 zł brutto, jeśli natomiast wskaźnik waloryzacji byłby większy, czyli 8,55 proc., emerytura wzrośnie do 4342 zł brutto, co daje 110 zł brutto różnicy. To jakieś niecałe 90 zł netto.
Na marginesie dodam, że w marcu 2024 r. wskaźnik waloryzacji wyniósł 12,12 proc., a w marcu 2023 r. aż 14,8 proc. Ale wcale nie było się z czego cieszyć, bo to efekt bardzo wysokiej inflacji, więc emeryci wcale się nie bogacili.