Czy przepłacamy za podróże samolotem? Linie lotnicze oskarżane o zawyżanie cen
Czy linie lotnicze mogą ustalać sobie ceny biletów według własnego widzimisię? I tak, i nie. Przewoźnicy coraz częściej przekonują się, że w swojej pazerności muszą być ostrożni. W innym wypadku, tak jak dzieje się to aktualnie w Australii, mogą znaleźć się pod lupą rządu i branżowego regulatora rynku.
Ryanair podniósł ceny i teraz liczy rekordowe zyski. Tylko raz w historii powodziło mu się tak dobrze
Lowcost zarobił w ostatnim roku obrotowym 1,43 mld euro. Tak duży zysk w zdarzyło mu się zanotować tylko raz w historii – w 2018 r., gdy Irlandczycy wyciągnęli na czysto o 20 mln euro więcej. Utyskiwania szefa Grupy Ryanair Michaela O’Leary na problemy na lotniskach, nowe przepisy klimatyczne i trudności w dostawach samolotów brzmią teraz jak szukanie dziury w całym. Gdzie nie spojrzeć przewoźnik notuje bowiem potężne wzrosty.
Nie mówcie o tym pasażerom, bo będą taniej kupować bilety na samolot. O tak idiotycznym apelu jeszcze nie słyszeliście
Przewoźnicy w trakcie zakupu biletu lotniczego od dawna próbują wyciągnąć od klientów dodatkową kasę. Ze statystyk wynika, że nieźle im to idzie. Dlatego w USA wybuchła potężna awantura, gdy administracja Joe Bidena zaczęła naciskać linie, by te zaczęły uczciwie informować o wszystkich opłatach. Zapytacie pewnie, co to może obchodzić pasażera z Europy? Odpowiedź na chwilę odłożę, choć odpowiedź brzmi: tak, powinno, i to z wielu powodów. W Stanach Zjednoczonych toczy się fascynująca debata, która sprowadza się do ustalenia, czy goniąc za zyskami, można robić pasażerów w konia.
Koszmar na lotnisku. Podróżni nie mieścili się w halach, całymi godzinami czekali na swój lot
I znów ten Schiphol. Amsterdamskie lotnisko znane ostatnio głównie z olbrzymich problemów z obsługą pasażerów po raz kolejny zakorkowało się na amen. Kilku przewoźników zostało zmuszonych do całkowitego odwołania lotów, a mimo to pasażerowie w hali odpraw spędzili długie godziny. Najmocniej odczuli to klienci tanich linii, co pewnie nie zachęci tych ostatnich do latania z głównych lotnisk w przyszłości.
Linie lotnicze kasują hurtem połączenia na jesień. Frustracja pasażerów sięgnie zenitu
Ci optymiści, którzy mieli nadzieję, że wraz z końcem letniego boomu turystycznego sytuacja na lotniskach wróci do normy, będą musieli wstrzymać się z głoszeniem dobrej nowiny. Jeden z czołowych przewoźników w Europie kasuje właśnie hurtem połączenia na wrzesień i październik. Okazało się, że katar, jaki branża lotnicza złapała po covidzie, może niedługo zamienić się w poważną grypę.