Nowy rok, nowe taksówki. Trzy zmiany, które czekają pasażerów po lex Uber
1 stycznia w życie weszły przepisy cywilizujące rynek taksówkarski. Dla kierowców oznacza to ogromne zamieszanie i konieczność wyrabiania nowych licencji. Ale pasażerowie też na własnej skórze odczują noworoczne zmiany.
„Kierowcy będą jak kelnerzy”. Ekspert bezlitosny dla taksówkarzy i uberowców
Wejście Ubera na zawsze odmieniło rynek przewozów w Polsce. Czasy, w których można było się utrzymać z przewożenia ludzi z punktu A do punktu B już nie wrócą. W ostatnich dniach przed wprowadzeniem lex Uber o taksówkarskiej rewolucji rozmawiamy z Markiem Tatałą, wiceprezesem Forum Obywatelskiego Rozwoju.
Uber nękany przez kontrole. Co ma zrobić pasażer, gdy usłyszy: „A teraz zadamy kilka pytań…”
Zamawiamy Ubera, wsiadamy… i nasz samochód zatrzymuje kontrola Inspekcji Transportu Drogowego. Panowie w charakterystycznych odblaskowych kamizelkach coraz częściej sprawdzają legalność przewozów, a po 1 stycznia kontrole będą jeszcze częstsze. Czego może spodziewać się pasażer?
Wsiadasz do Ubera, a tu puk, puk w szybkę. „Dzień dobry, telefony do kontroli…”
Możemy jeździć bez przeszkód, nie wyłączą nam aplikacji, a Uber zapłaci za ewentualne kary – czytam na forach poświęconych pracy dla platform przewozowych. Ale wcale nie jest tak różowo. W nocy z 31 grudnia na 1 stycznia wielu kierowców nie będzie miało już odwagi wozić nas za pieniądze, a Uber żadnych kar płacić nie będzie. Niemiłe zaskoczenie może tez czekać tych, którzy zdecydują się zaryzykować i wrócić do domu samochodem bez koguta.
Londyn zbanował Ubera, rywale rzucili się z pięściami. W Polsce będzie tak samo, jak nie gorzej
Londyn potrzebuje radości z jazdy, ale nie z Uberem – reklamuje się francuska aplikacja Kapten. Po wygaszeniu licencji Uber może za chwilę stać się nielegalny. Jeżeli ktoś liczył na spokój, srogo się zawiódł. Konkurenci amerykańskiego startupu rozpętali prawdziwą wojnę.