REKLAMA
  1. bizblog
  2. Energetyka

Elektryki wjadą szeroko. Skończy się narzekanie, że ładowarek jest za mało

Choć obecnie proces inwestycyjny związany z budową infrastruktury w Polsce spowolnił z powodu zmian kadrowych w spółkach energetycznych, to w rezultacie rok 2024 ma przynieść znaczący wzrost liczby punktów ładowania. Grigoriy Grigoriev, dyrektor generalny Powerdot, szacuje, że w pod koniec roku ich liczba powinna zbliżyć się do 10 tysięcy. Już w tej chwili są miasta, w których dostępna infrastruktura z nawiązką pokrywa potrzeby użytkowników aut elektrycznych.

06.02.2024
17:57
samochody-elektryczne-benzyna-Norwegia
REKLAMA

Na koniec roku w Polsce było nieco ponad 5,9 tys. ogólnodostępnych punktów ładowania elektryków, o 37 proc. więcej niż rok wcześniej – wynika z danych PSPA. Według Grigoriya Grigorieva, , dyrektora generalnego Powerdot, efekty boomu inwestycyjnego w infrastrukturze do ładowania zobaczymy dopiero na przełomie 2024 i 2025 r. ponieważ wiele dużych projektów jest obecnie w trakcie realizacji. Sam Powerdot jest obecnie w trakcie budowy ok. 1500 punktów ładowania, w ramach inwestycji realizowanych we współpracy z Biedronką, parkami handlowymi, stacjami benzynowymi czy franczyzobiorcami sieci detalicznych, m.in. z grupy Intermarche.

REKLAMA

Inwestycje napędzane potrzebami właścicieli i zarządców nieruchomości

Zdaniem eksperta jest bardzo prawdopodobne, że liczba stacji ładujących na przełomie roku osiągnie 10 tys., co oznaczałoby wzrost o 70 proc. względem infrastruktury dostępnej pod koniec 2023 r., zatem dwukrotne przyspieszenia tempa realizacji inwestycji odnotowanego w ubiegłym roku przy znacznym wzroście udziału stacji o dużej mocy. 10 tys. publicznie dostępnych punktów ładowania, to ok. 3-4 tys. lokalizacji, w których można naładować auto elektryczne.

Masa inwestycji realizowanych w całej Polsce przez Powerdot oraz innych operatorów jest obecnie w fazie oczekiwania na decyzje spółek energetycznych odnośnie budowy przyłącza, bądź oczekiwania na odbiór już zbudowanych stacji przez Urząd Dozoru Technicznego. Gros z tych inwestycji nie jest jeszcze widocznych, bo trwają procedury formalne, ale pod koniec 2024 i na początku 2025 zobaczymy w Polsce prawdziwy wysyp punktów ładowania – mówi Grigoriy Grigoriev, dyrektor generalny Powerdot.

I dodaje, że boom inwestycyjny w infrastrukturze do ładowania napędzany jest potrzebami właścicieli i zarządców nieruchomości, aby zaoferować swoim klientom nowoczesną usługę ładowania auta podczas wykonywania codziennych zakupów czy załatwiania spraw urzędowych, ale też wymogami o charakterze regulacyjnym. Przypomnijmy, że od 2025 r. każdy budynek użyteczności publicznej posiadający co najmniej 20 miejsc parkingowych, będzie musiał umożliwić ładowanie elektryka, a w przypadku nowych budynków taki obowiązek już jest. Co więcej, do 2026 r. przy drogach ekspresowych co 60 km mają działać huby ładowania o mocy co najmniej 400 kW.

Więcej wiadomości na temat elektryków można przeczytać poniżej:

Branża boryka się z pewnymi problemami

Potrzeby rynku i otoczenie regulacyjne sprzyjają inwestycjom w infrastrukturę do ładowania, ale trzeba też przyznać, że branża mierzy się obecnie z pewnymi problemami, które są następstwem wymiany kadr w spółkach odpowiedzialnych za wydawanie pozwoleń i budowę przyłączy energetycznych – przyznaje szef Powerdot.

Tłumaczy też, że jeśli wniosek jest niestandardowy, wymaga głębszych analiz, wymiany dokumentacji i wreszcie podjęcia decyzji, to pojawiają się spore opóźnienia. Operatorzy sieci dystrybucyjnej informują obecnie o wydłużeniu czasu na podjęcie decyzji nawet o pół roku. Tymczasem każdy miesiąc zwłoki opóźnia proces inwestycyjny i spowalnia rozwój całej branży.

Niemniej, zdaniem Grigroiya Grigorieva, rok 2024 przyniesie znaczącą zmianę, jeśli chodzi o komfort podróżowania elektrykiem po Polsce.

Osoby, które dziś narzekają, że stacji jest za mało i że to blokuje rozwój elektromobilności, będą mile zaskoczone, gdy za kilkanaście miesięcy spojrzą na mapę dostępnej infrastruktury – przewiduje Grigoriev.

Wskazuje on, że już teraz średnie wykorzystanie infrastruktury do ładowania w Polsce wynosi ok. 15 proc.

Są miasta, gdzie potrzebny właścicieli aut ze wtyczką są już z nawiązką zaspokojone przez prywatną i publiczną sieć ładowarek. Przykładem takiego miasta jest Gorzów Wielkopolski, gdzie nie licząc prywatnych punktów ładowania, jest ok. 100 punktów publicznych przy liczbie zarejestrowanych elektryków wynoszącej ok. 200 w październiku ubiegłego roku – zauważa dyrektor Powerdot

REKLAMA

Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych podaje, że usprawnienie i przyspieszenie procedur to dziś priorytet, aby budowa infrastruktury następowała w tempie, w jaki rozwija się rynek pojazdów elektrycznych. Tymczasem branża mierzy się ze skutkami różnego typu zaniechań ze strony administracji publicznej.

Przykładowo, czas budowy hubów ładowania szacowany jest na ok. 3 lata, a przez ostatni rok nic się w tym obszarze nie poprawiło. Rosnące tempo rozbudowy sieci ogólnodostępnych punktów ładowania to zasługa determinacji inwestorów. Byłoby ono jeszcze większe, gdyby administracja wprowadziła kilka od dawna postulowanych przez branżę zmian proceduralnych i organizacyjnych – podsumowuje Maciej Gis z PSPA.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA