REKLAMA

Historyczna zmiana. Węgiel zdetronizowany, mamy coś lepszego

To wcale nie jest tak, że cały świat uparł się na węglową Polskę i teraz co chwilę trenuje rzucanie jej kłód pod nogi. Po prostu pędzące na złamanie karku zmiany klimatu wymuszają na nas poukładanie energetycznych klocków od nowa. Nerwowe tupanie nogą i użeranie się za starym nic nie da. Zresztą, zdaniem Międzynarodowej Agencji Energetycznej (IEA) proces energetycznej zmiany warty już wystartował i zakończy się już w przyszłym roku.

wegiel-gornicy-umowa-spoleczna-rzad
REKLAMA

Rozstanie z węglem nie jest łatwe, co pokazuje dobitnie przykład Polski. Odkąd w 2018 r., w trakcie Szczytu Klimatycznego ONZ COP24 zorganizowanego w Katowicach, termin „neutralność klimatyczna” był odmieniany na wszystkie przypadki, my zostaliśmy w miejscu. Przez te wszystkie lata nie potrafiliśmy nawet uzgodnić jednej daty odejścia od węgla. Zamiast tego uparcie nawijaliśmy makaron na uszy górnikom i utrzymywaliśmy, że czarne złoto będziemy wydobywać jeszcze przez ćwierć wieku do 2049 r. I od wielu miesięcy, kiedy polska produkcja węgla dosłownie szura po dnie, nic się w tej gestii nie zmieniło. Zmiana rządu też nic nie dała. Stoimy w miejscu, a reszta świata pędzi w zielonym kierunku. I za chwilę będziemy świadkami historycznej zamiany miejsc. 

REKLAMA

Rozwój odnawialnych źródeł energii – takich jak energia słoneczna, wiatrowa i wodna – oznacza, że ​​w 2025 r. po raz pierwszy wyprzedzą one węgiel w globalnej produkcji energii elektrycznej - przekonuje IEA.

To dziecinnie proste: im więcej OZE, tym mniej węgla

Zdaniem analityków IEA już w tym roku globalna produkcja energii elektrycznej z fotowoltaiki i wiatru przewyższy produkcję energii wodnej. 

Jest to następstwem ogromnego, 33 proc. wzrostu światowej produkcji energii fotowoltaicznej rok do roku i trwałego wzrostu generacji energii wiatrowej o 10 proc. - wylicza IEA.

Więcej o węglu przeczytasz na Spider’s Web:

Już w 2023 r. udział odnawialnych źródeł energii w światowych dostawach energii elektrycznej spuchł do poziomu 30 proc., a w 2025 r. ma to być 35 proc. W przyszłym roku też całkowita produkcja energii z OZE przewyższy pierwszy raz w historii produkcję elektrowni węglowych. W UE paliwa kopalne mają być zepchnięte z energetycznego tronu jeszcze szybciej.

W 2024 r. produkcja energii wiatrowej i fotowoltaicznej w Unii Europejskiej przekroczy produkcję energii odnawialnej ze źródeł kopalnych. Przewiduje się, że łączny udział energii wiatrowej i fotowoltaicznej w całkowitych dostawach energii elektrycznej wzrośnie z 26 proc. w 2023 r. do 30 proc. w 2024 r. i do 33 proc. w 2025 r. - wylicza IEA.

Zapotrzebowanie energetyczne będzie tylko rosło

Jednocześnie IEA zaznacza, że globalne zużycie energii elektrycznej będzie rosło w najszybszym tempie od lat, napędzane silnym wzrostem gospodarczym, intensywnymi falami upałów i ciągłą elektryfikację na całym świecie. Na 2024 r. ów wzrost planowany jest na poziomie 4 proc. - największym od 2007 r.

Zarówno w latach 2024, jak i 2025 wzrost światowego zużycia energii elektrycznej będzie znacznie wyższy niż wzrost światowego PKB wynoszący 3,2 proc. - utrzymuje IEA.

REKLAMA

Tylko zapotrzebowanie energetyczne w Chinach ma w 2024 r. spuchnąć o 6,5 proc. W Indiach ma to być nawet 8 proc. Już w pierwszej połowie roku ten kraj walczył z rekordowymi falami upałów, a szczytowe obciążenie osiągnęło nowy poziom i spowodowało wyjątkowe obciążenie systemów elektroenergetycznych. Z kolei Stany Zjednoczone mają mieć większe zapotrzebowanie energetyczne w 2024 r. o 3 proc. UE zaś ma pod tym względem spuchnąć o 1,7 proc. 

Choć ceny energii w Europie spadają z poprzednich maksimów, nadal są podwyższone w porównaniu z poziomami sprzed pandemii. To, w połączeniu z umiarkowanie słabymi perspektywami makroekonomicznymi, w dalszym ciągu ciąży na niektórych branżach i rodzi niepewność co do tempa ożywienia popytu - twierdzi Międzynarodowa Agencja Energetyczna.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA