Jak nasze pieniądze wyciekają z NFZ? Idiotycznie i kompletnie bez sensu. Może czas to ukrócić, panie ministrze?
Na wszystko brakuje pieniędzy wiadomo nie od dziś. Od lat nie wystarcza środków, więc nie można dostać się do specjalistów, a kolejki rosną. Ale z drugiej strony lekką ręką NFZ dopłaca do sprzętu rehabilitacyjnego, którego ceny są absurdalnie zawyżone, bo nikt nie sprawdza, czy to, do czego dopłaca pacjentom fundusz jest warte tyle, ile krzyczą sobie sprzedawcy. Podpowiem: nie jest! (Fot. Adam Guz/ KPRM).
Opieka zdrowotna w Polsce. Hipokryzja rządzących właśnie osiągnęła apogeum
System darmowej opieki zdrowotnej nie istnieje w Polsce. To najwyżej system darmowego ratowania życia i to tylko, jeśli wpadniesz pod samochód. Jak walczysz z chorobą, to albo cię uratują, albo ustawią w kolejce na dwa lata różnie może być.
Szczepiąc na lewo, wyciągają minimum 3600 zł dziennie! Darkmed i patosystem – oto prawda o tym, co dzieje się w Polsce
Lekarze żądają 100 zł za wizytę online, która nawet się nie odbywa. O umówionej porze zamiast teleporady przychodzi SMS z numerem e-skierowania. Sloty co dziesięć minut, dostępność lekarza 12 godzin na dobę. Zakładając obłożenie terminów tylko w połowie, oznacza to dniówkę w wysokości 3600 zł. W miesiącu to 72 tys. zł i to licząc wyłącznie dni robocze. Tak właśnie w Polsce omija się kolejność szczepień i zbija kokosy na darmowych szczepionkach.
Chcesz się zaszczepić poza kolejką? Wiemy, z kim pogadać. Rząd i komputery w Warszawie guzik wiedzą
Zbliża się wielka dostawa 7 mln szczepionek. W końcu. Rząd chce, by szczepienia stały się masowe, dlatego ma nowy pomysł: szczepienia nie tylko w przychodniach, ale i aptekach, w zakładach pracy i w szkołach. A może by tak szczepienia otworzyć już dla wszystkich na hura, bez podziału na grupy wiekowe? Dziś już i tak punkty szczepień robią, co chcą, i w nosie mają terminy wyznaczane grupom uprzywilejowanym przez komputer z Warszawy.
Koniec śląskich kart ubezpieczenia zdrowotnego. Zastąpił je eWUŚ
Jak informuje NFZ, nowe karty chipowe będą wydawane tylko do wyczerpania zapasów, co powinno nastąpić w kwietniu. To koniec rewolucji zapoczątkowanej na Górnym Śląsku, w którą nie chciała iść cała Polska, a teraz już do reszty zdewaluowała ją pandemia.