Specjalny sąd w Warszawie miał ratować frankowiczów. Teraz może ich zatopić, banki już knują
Frankowicze, którzy żeby pozwać bank, z całej Polski walili do stolicy, mogą mieć problem. A wszystko przez wojnę PiS o sądy. Okazuje się, że większość sędziów tworzących specjalny wydział frankowy przy Sądzie Okręgowym w Warszawie jest z nadania nowej KRS, a więc tej PiS-owej. A to znaczy, że wyroki tak powołanych sędziów mogą być w przyszłości podważane. Warszawa miała dać ludziom większą pewność wygranej w batalii z bankiem, a może przynieść klęskę i to przez polityczne przepychanki.
Oto jak banki udają, że zawierają ugody z frankowiczami. Nie dajcie się im nabrać, to nie są ugody
Bank Millennium opowiedział „Rzeczpospolitej”, jaki to wielki sukces osiąga w procesie zawierania ugód z frankowiczami na własnych warunkach, nie jakichś tam zaproponowanych przez KNF. A wiece jakie to warunki? Beznadziejne! Tak samo beznadziejne, jak postępy banku w rozwiązywaniu frankowej bomby. Piękna katastrofa! Może tylko dla mnie, ale i tak piękna.
Polacy chcą odsunięcia sędziów frankowiczów od orzekania ws. legalności kredytów. Banki wniebowzięte
Tak wynika z badania przeprowadzonego przez Fundację Laboratorium Prawa i Gospodarki. Banki bardzo by się ucieszyły, bo wobec braku sędziów i tak ciągnące się procesy jeszcze bardziej by zwolniły, straty banków z tytułu przegranej z frankowiczami skapywałyby wolniej, więc byłyby łatwiejsze do uniesienia, a na dodatek może i część frankowiczów odpuściłaby sobie pozew, jeśli miałby się wlec przez dekadę. Kusząca perspektywa.
Banki przerażone wyrokami sądów ws. frankowiczów. Podjęły ważną decyzję, to akt skrajnej desperacji
Bankowcy widzą, że srogo przegrywają w sądach z frankowiczami, w dodatku Sąd Najwyższy im nie pomoże, więc idą do Komisji Europejskiej się poskarżyć. Na co? Na polskie sądy, które ich zdaniem źle orzekają (źle, czyli na niekorzyść banków).
Nowy pomysł na ugody frankowe. Szaleństwo, prawnicy kredytobiorców postanowili upokorzyć banki?
Prawnicy mają nowy pomysł na ugody frankowe. Ma to być kompromis pomiędzy unieważnieniem umowy w sądzie a ugodami proponowanymi przez KNF. Tylko komuś coś się tu najwyraźniej pomyliło, bo banki nadal mają w nosie propozycję KNF, nie mówiąc o tym, żeby pójść na ustępstwa jeszcze o krok dalej. Efekt? Liczba pozwów rośnie w niektórych miastach nawet o 800 proc.