Wojna o unijny rynek emisji CO2. Polska zebrała koalicję i wycelowała pierwsze działa
Polska rozpoczęła ofensywę dyplomatyczną w sprawie unijnego systemu handlu emisjami ETS. Wcześniej udało stworzyć się grupę krajów, które w tej sprawie mają podobne zdanie do Warszawy. Ale i tak nie będzie to łatwe zadanie, bo dla Brukseli system ETS jest fundamentem Zielonego Ładu, który ma być zachętą do inwestowania w zielone technologie.
Węglowa Polska dusi się coraz bardziej. Już prawie 100 euro za emisję tony CO2
Nie sprawdziły się przewidywania ani Goldman Sachs, ani Krajowego Ośrodka Bilansowania i Zarządzania Emisjami. W tych prognozach ceny emisji CO2 dochodzą do poziomu 100 euro dopiero w następnej dekadzie. Ale pandemia i kryzys energetyczny zmieniły zasady gry. I do tych rekordowych wartości dochodzimy właśnie teraz.
Reforma unijnego ETS to nie jest jedyne rozwiązanie. Lepiej mieć własny system handlu emisjami
Od paru tygodni największym wrogiem Polaków i ich portfeli według rządu jest unijny system handlu emisjami ETS. To właśnie ten mechanizm ma odpowiadać w głównej mierze za astronomiczne rachunki za energię. Stąd też nawoływania do jego reformy. A Minister Środowiska przekonuje, że lepiej byłoby nam, gdybyśmy mieli własny tego typu system.
Polska najpierw zgodziła się na nowy cel klimatyczny, a teraz chce reformy systemu ETS
Premier Mateusz Morawiecki w celu ochrony rachunków Polaków wzywa do reformy unijnego systemu handlu emisjami ETS. Zapomniał przy okazji o swojej zgodzie na nowy cel klimatyczny do 2030 r. A jak tłumaczy Komisja Europejska: jedno wynika z drugiego.
Trzymajcie się, idzie ciężka zima. Nie ma węgla, nie ma gazu, a do tego gigantyczne podwyżki
Ogrzewanie domu gazem wzrośnie w Polsce od nowego roku o prawie 60 proc., a rachunki za prąd o jedną czwartą. Nowe taryfy za prąd i gaz to jedno, ale problemem mogą stać się przerwy w dostawach energii elektrycznej oraz niedobór gazu, bo rynek energii w całej Europie znalazł się w głębokim kryzysie.