Nie dajcie się nabrać. To, że ceny masła spadły poniżej 4 zł, o niczym jeszcze nie świadczy
Jeszcze kilka miesięcy temu za standardowa kostkę masła musieliśmy płacić prawie 10 zł, teraz masło tanieje i na tej fali sieci sklepów zrobiły sobie wojnę cenową, a prześcigając się w obniżkach, schodzą nawet poniżej 4 zł. A ponieważ każdy lubi z pojedynczych zdarzeń wyciągać genialne wnioski, wielu z was może pomyśleć: uff, drożyna odpuszcza. Figa! Inflacja zaraz znów zaczyna atak szczytowy, a co gorsze, po lekkim zejściu górki na długo zatrzyma się wysoko. Marzenia, że za rok-dwa będzie jak dawniej, a inflacja wróci na smycz, możecie zakopać sobie w ogródku.
Hit promocyjny w dyskontach. Takiej ceny nie było w żadnym sklepie od bardzo dawna
Pamiętacie masło za 10 zł? Albo paranoję niektórych sklepikarzy, którzy zabezpieczali każdą kostkę przed kradzieżą? Wszystko wskazuje na to, że te wystrzałowe aż do płaczu ceny mamy za sobą. Dyskonty zaczęły poważnie walczyć o klientów ceną masła. Dla konsumentów to dobra wiadomość, bo w końcu mogą je kupić po cenach, jakich już dawno nie było w żadnym sklepie.
To będzie drogi Tłusty Czwartek. Cztery złote za pączka to i tak będzie dobra cena
Wielkimi krokami zbliżamy się do Tłustego Czwartku. Statystyki wskazują, że w tym dniu Polacy spożywają średnio 2,5 pączka na jedną osobę, a skali kraju to nawet 100 milionów tych ciastek z wkładem. W tym roku jednak w tym celu do kieszeni sięgniemy znacznie głębiej. Inflacja i wzrost cen energii zrobiły swoje i zakup pączka poniżej 4 zł będzie oznaczał, że ktoś bardzo oszczędził na jakości produkcji.
Tylko nie wpadajcie w panikę. Ceny jaj idą mocno w górę, sytuacja robi się nerwowa
Branżowa organizacja producentów jaj w Polsce już w sierpniu zeszłego roku ostrzegała, że zimą jaja mogą gwałtownie podrożeć i prognoza ta okazała się niezwykle trafna. Ceny detaliczne jaj idą mocno w górę, ponieważ na rynku jest ich za mało w stosunku do popytu. To niebezpieczna sytuacja, bo niewiele trzeba do wywołania paniki zakupowej, a wtedy mogą zdarzyć się chwilowe niedobory na półkach sklepowych.
Najbiedniejsi Polacy mają więcej kasy niż Czesi, Słowacy i Węgrzy. Oczywiście ci najgorzej sytuowani
Biednym żyje się w Polsce łatwiej niż rok temu. Wiem – ta teza brzmi jak szaleństwo. Albo koszmar libka z Wilanowa, który przez inflację okrutnie cierpi, bo lody kupuje w Biedronce zamiast w rzemieślniczej cukierni. Ale jak pogrzebiecie w statystykach, okaże się, że podniesienie pensji minimalnej o prawie 15 proc., naprawdę mogło uchronić najuboższych przed niedojadaniem.