Elon się zapłacze. Wycena Tesli runęła, spekulanci zbijają fortunę, grając na jej spadki
Zaangażowanie Elona Muska w politykę, olbrzymie problemy wizerunkowe, wojna celna i załamanie sprzedaży Tesli w Europie i Chinach są uznawane za główne przyczyny spadku ceny akcji spółki od grudnia aż o połowę. Eksperci zwracają uwagę, że wycena Tesli wciąż jest niespotykanie wysoka jak na producenta samochodów, ale nie widzą dla spółki dobrych scenariuszy wyjścia z obecnego kryzysu. Na razie gigantyczne pieniądze na kłopotach Tesli zarabiają gracze, którzy obstawili pozycje krótkie na akcjach spółki.
Po gwałtownym załamaniu się wartości akcji Tesli w ostatnich tygodniach można było spodziewać się wyraźnego odbicia, ale to wciąż nie nastąpiło. W poniedziałek 17 marca akcje spółki spadły o kolejne niecałe 5 proc., co oznacza, że spadek jej kapitalizacji rynkowej od grudniowego szczytu wynosi już ponad 50 proc. Analitycy uważają, że spadki mogą pogłębić się po tym, gdy chiński BYD ogłosił, że ma technologię pozwalającą na naładowanie baterii w samochodach elektrycznych w pięć minut. Na otwarciu notowań we wtorek akcje Tesli runęły o około 6 proc.
Szorciarze zarobili 16 mld dol. na Tesli
Spadek wyceny Tesli to oczywiście gigantyczny problem dla Elona Muska i wszystkich inwestorów długoterminowych, ale nie brakuje takich, którzy cieszą się ze spadku ceny akcji spółki – nie chodzi jednak o bezinteresowne Schadenfreude. Jak podaje wtorkowy „Financial Times”, krótkoterminowi sprzedawcy zarobili 16 mld dol. dzięki obstawieniu tak zwanych pozycji krótkich na akcjach Tesli. Fundusze hedgingowe, które od lat obstawiały spadek wartości akcji Tesli, w końcu odnotowały ogromne zyski.
Tesla od dawna była jedną z najczęściej szortowanych firm, mimo że jej akcje przez lata dynamicznie zyskiwały na wartości. Napędzana innowacjami i entuzjazmem inwestorów, firma niejednokrotnie zaskakiwała rynek wzrostami, które utrudniały realizację strategii short-sellerów. Jednak obecne osłabienie kursu Tesli, pozwoliło im wreszcie osiągnąć spektakularne zyski.
Na czym polega krótka sprzedaż? Inwestor najpierw wypożycza akcje danej spółki, zazwyczaj od biura maklerskiego, a następnie sprzedaje je na giełdzie. Założenie jest takie, że gdy na rynku pojawia się większa liczba akcji, ich podaż przewyższa popyt, co prowadzi do spadku ceny. Gdy wartość akcji obniży się wystarczająco, inwestor odkupuje je po niższej cenie, zyskując na różnicy między początkową sprzedażą a późniejszym odkupem.
Więcej o polityce gospodarczej Trumpa przeczytacie w tych tekstach:
No dobrze, ale wróćmy do samej Tesli. Czy Elon Musk właśnie pogrzebał jej przyszłość, angażując się w politykę w skrajnie polaryzujący sposób i zaniedbując zarządzanie firmą, która natrafiła na nieznane wcześniej problemy z popytem na jej produkty? A może to tylko jeden z kryzysów, które Tesla przechodziła w przeszłości, by ostatecznie wyjść z nich zwycięsko? O komentarz poprosiliśmy Eryka Szmyda, analityka XTB.
Wycena Tesli to wciąż wyraz wiary w spółkę
Wycena giełdowa Tesli wciąż oderwana jest od fundamentalnej wartości firm. Staje się taka tym bardziej, im słabiej prezentuje się zysk spółki Elona Muska – wskazuje ekspert.
Eryk Szmyd tłumaczy, że wskaźniki ceny do zysku rzędu 150x – czy oczekiwanej ceny do zysku, biorącej pod uwagę prognozy rentowności na najbliższe 12 miesięcy rzędu 85x – klasyfikują kapitalizację giełdową rzędu 800 mld dol. „bardziej jako bilet na loterię niż sensownie wyceniony udział w firmie”. Zaznacza jednak, że „nawet na loteriach zdarzają się wygrane”.
W przypadku Tesli w średnim terminie ciężko wróżyć świetlaną przyszłość. Wydaje się, że taka perspektywa oddaliła się wraz z eskalowaniem wojny handlowej, kontrowersją wokół roli Muska w Białym Domu i niesamowitymi postępami chińskiego sektora motoryzacyjnego, szczególnie w branży EV. Akcje Tesli przy obecnej wycenie pozostają spekulacyjną grą bardziej niż inwestycją dedykowaną inwestorom szukającym korzystnej relacji ceny, jaką płacą do perspektyw wzrostu – wskazuje analityk XTB.
Szmyd zaznacza, że dla inwestorów bagatelizujących krótkoterminową zmienność i wierzących w długoterminowy sukces Tesli, obecna cena po spektakularnych spadkach wygląda na atrakcyjną. Wskazuje, że pesymizm wokół spółki jest powszechny, co historycznie zwiastowało przynajmniej krótkoterminowe odbicie kursu. Ekspert podkreśla jednak, że kryzys w stosunkach Stanów Zjednoczonych z Europą i Kanadą budzi niepewność co do sprzedaży na tych rynkach, jak i przyszłych warunków konkurencyjnych dla modeli Tesli.
Chińczycy podgryzają Teslę
Z drugiej strony, strukturalna eskalacja napięć między Stanami Zjednoczonymi a Chinami wciąż jest prawdopodobna. Tesla narażona jest na to ryzyko szczególnie, biorąc pod uwagę jej skalę produkcji na chińskim rynku i „niezastępowalność” fabryki w Szanghaju – pisze ekspert.
Analityk XTB wskazuje, że trudno oprzeć się wrażeniu, że w ostatnich tygodniach „rynek zaczął trzeźwieć ze spekulacyjnego letargu”, a premia w wycenie Tesli względem sektora motoryzacyjnego zaczęła się słusznie zawężać. Zwraca uwagę, że spółka działa na rynku, który zdominować mogą chińskie samochody, a wyniki nie dają powodów, by przypisywać jej status i wycenę spółki „growth”. Szmyd zwraca uwagę, że Xiaomi, który jest relatywnie nową marką automotive w Chinach i niedawno ruszył z produkcją samochodów, podniósł docelowe dostawy na ten rok do 350 tys. sztuk. Dla porównania dostawy Tesli w roku 2024 wyniosły niespełna pół miliona modeli.
Nie wydaje się, by Tesla mogła na wielką skalę zwiększać sprzedaż w Chinach, przy tak galopującej konkurencji i widocznym od wielu kwartałów trendzie wspierania rodzimych producentów – ocenia analityk XTB.
