„Zmieńmy Konstytucję RP, tak by zagwarantować środki w PPK i IKE”. To może wpiszmy tam też ZUS i lokaty bankowe?
Wszyscy chyba wiemy, co premier Morawiecki mówił o emeryturach w czasie swojego expose w Sejmie, ale dla porządku przypomnę.
Szef rządu mówił tak:
I oczywiście gdyby faktycznie doszło do wpisania takiej rzeczy do Konstytucji, to nie stałoby się nic złego, chociaż są już w niej aż dwa artykuły gwarantujące ochronę własności prywatnej – art. 21 i art. 64. Oznacza to, że tak naprawdę nie ma potrzeby ustanawiania dodatkowego środka ochrony, ale też sam premier zasugerował, że nie o to w tym chodzi. Powiedział bowiem, że:
W ten sposób jasno zasugerował, że dziś tego zaufania obywateli nie mają (mówił w liczbie mnogiej, więc nie chodzi o niego samego, tylko „o nich”, trudno powiedzieć, czy chodziło mu o rząd, o PiS, czy może szerzej o całą klasę polityczną).
Niesamowita koncepcja premiera Morawieckiego
Kluczowe dla mnie jest to, że premier powiedział, że „rozumie nieufność Polaków do systemu”. Ja nie rozumiem, jak on mógł powiedzieć coś takiego otwarcie. Powinien tego mocno nie rozumieć. Przecież jako premier de facto to właśnie on reprezentuje ten system przed ogółem Polaków i w jego rękach leży zarządzanie tym systemem. Skoro więc Polacy nie ufają systemowi, to tak właściwie nie ufają także jemu. I on mówi, że to rozumie. Skoro tak, to właściwie chyba powinien podać się do dymisji, prawda? Tyle, że to oczywiście nie spowodowałoby, że poziom zaufania do systemu emerytalnego w Polsce by wzrósł.
Premier mówi też, że nieufność nie wzięła się znikąd, ale nie tłumaczy, skąd w takim razie się wzięła. Chyba wszyscy komentujący tę sprawę zgadzają się, że chodzi o traumę po zmianach w OFE w 2014 roku. Pomijam tu absolutnie niesamowitą karierę mitu o tym, że ktoś kogoś wtedy okradł, to osobna opowieść. Ważne, że skoro to przez otwarte fundusze emerytalne, to znaczy, że także przez polityków, bo to politycy wprowadzali te zmiany.
W związku z tym wręcz zabawne jest to, że wg premiera niedobór zaufania można zlikwidować za pomocą politycznego głosowania nad wprawdzie najważniejszym, ale jednak aktem prawnym. Wynika z tego, że ludzie nie mają zaufania do systemu emerytalnego, bo wpływ na ten system mają źli politycy, którym nie można ufać, ale nabędą to zaufanie dzięki zmianom w prawie, na które wpływ mają dokładnie ci sami źli politycy. Niesamowita koncepcja.
Polsce trzeba więcej prywatnych oszczędności
Moim zdaniem premier nie powinien rozumieć braku zaufania do systemu państwowego, powinien to zaufać osobiście budować swoją systematyczną pracą. On i jego ludzie. I inni politycy też. Powinien przynajmniej próbować i nie kapitulować przed mitem, bo w ten sposób go tylko dodatkowo uwiarygadnia przez co problem robi się większy, a nie mniejszy. W systemach emerytalnych jakieś ryzyko polityczne zawsze istnieje, bo tworzone są przez polityków i to jest zupełnie normalne. Rolą polityka jest jednak minimalizowanie tego ryzyka, a nie jego wyolbrzymianie swoimi publicznymi wypowiedziami. Premier Morawiecki swoją sugestią, że brak zaufania jest zrozumiały i że istnieje potrzeba gwarancji konstytucyjnych, aby – jak rozumiem – zapobiec zagrożeniu ewentualnego zagarnięcia prywatnych środków z IKE i PPK przez państwo, dodatkowo buduje w ludziach nieufność, a nie zaufanie.
Tym samym oczywiście potencjalnie zniechęca ludzi do lokowania swoich oszczędności w tych instytucjach, osiąga więc efekt dokładnie odwrotny do zamierzonego. A szkoda, bo to, że w Polsce przydałoby się więcej prywatnych oszczędności emerytalnych raczej nie podlega dyskusji.
Pozostaje pytanie, co w takim razie można zrobić, aby Polacy mieli większe zaufanie do systemu emerytalnego? Moim zdaniem niestety nic się nie da zrobić. Przynajmniej nie da się nic zrobić na szybko, na zasadzie „zmieńmy jakieś ustawy albo najlepiej konstytucję”. Nie jestem do końca przekonany, czy to wszystko przez OFE 2014. Wydaje mi się, że w latach wcześniejszych z zaufaniem Polaków do systemu emerytalnego, a także szerzej, generalnie do państwa, też było niedobrze. OFE oczywiście sprawę dodatkowo pogorszyło, ale nie było źródłem problemu braku zaufania.
Nadszedł czas zapłaty
Wystarczy przypomnieć sobie te wszystkie Diagnozy Społeczne profesora Janusza Czapińskiego, które regularnie co dwa lata pokazywały to samo: mamy w Polsce dramatycznie niski poziom tak zwanego kapitału społecznego. Nie ufamy sobie nawzajem, nadzwyczaj często podejrzewamy się o złe zamiary i jest to ogromna przeszkoda w budowie nowoczesnego, zamożnego państwa. Zawsze było to takie trochę abstrakcyjne, te uwagi na przykład na temat wyższych kosztów transakcyjnych wynikających z niskiego zaufania do drugiej strony jakiegoś dealu, raczej nie odczuwaliśmy z tego powodu jakichś wymiernych strat w życiu. Zresztą do braku zaufania wszyscy byliśmy i jesteśmy przyzwyczajeni.
Aż tu nagle w 2019 roku koszty związane z tą cechą polskiej rzeczywistości przyjęły wymiar zaskakująco realny. Rząd obmyślił zupełnie przyzwoity system gromadzenia prywatnych oszczędności na emeryturę i naród się go boi, bo mu nie ufa. W związku z tym poziom prywatnych oszczędności emerytalnych w Polsce pozostanie niski, co nie ułatwi ani wzrostu gospodarczego w kraju, ani naszego życia na emeryturze. Będziemy trochę biedniejsi. Policzalny koszt niskiego poziomu kapitału społecznego w Polsce w końcu jest doskonale widoczny.
I naprawdę, zapewniam, moim zdaniem, nic się z tym nie da zrobić, choćby nie wiem co. To jest właśnie to. Niski kapitał społeczny. Trwała cecha polskiego społeczeństwa. Nie da się tego naprawić jednym hasłem z expose. Może długotrwała, obliczona na lata gruntowna edukacja nie tylko o tym, jak działa system emerytalny, ale szerzej o tym, jak działa państwo, dlaczego nie działa jak zwykła firma czy gospodarstwo domowe, po co tak w ogóle to państwo jest i jakie ma pełnić funkcje – coś zmieni na lepsze. Ale to jest robota na pokolenia, a dzisiaj nikt jej nawet jeszcze nie zaczął.
Całe szczęście, że premier wspomniał o wpisywaniu do Konstytucji gwarancji tylko dla IKE i PPK, a nie wspomniał o dodatkowych gwarancjach dla ZUS-u albo na przykład depozytów bankowych. Wtedy już kompletnie by mi ręce opadły.
Rafał Hirsch – dziennikarz ekonomiczny, nagradzany między innymi przez NBP (Najlepszy dziennikarz ekonomiczny 2008) i Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych (Heros Rynku Kapitałowego 2012). Współtwórca m.in. TVN CNBC i next.gazeta.pl. Obecnie współpracownik Business Insidera i Tok FM.