Cudzoziemcy w Polsce? To powinien być co szósty nasz pracownik
W ciągu kilku najbliższych lat Polska powinna przyjmować po 300 tys. cudzoziemców, żeby rynek pracy był stabilny. To ogromna grupa, wielokrotnie większa niż dziś. To by oznaczało, że byłoby ich w Polsce ponad 3 mln – wylicza ZUS.
Po co ZUS-owi pracownicy ściągani masowo z zagranicy do Polski? Albo inaczej, dlaczego ZUS uważa, że powinniśmy co roku przyjmować do kraju po 300 tys. obcokrajowców?
Tu nie ma żadnej ideologii. ZUS po prostu policzył, ilu ludzi potrzebujemy, żeby zachować tak zwany współczynnik obciążenia demograficznego. Co to jest?
W Polsce za szybko znikają młodzi ludzie
Sytuacja w naszym kraju wygląda tak, że społeczeństwo błyskawicznie się starzeje. Coraz mniejszą część wszystkich obywateli stanowią osoby w wieku produkcyjnym (dla kobiet to przedział 18-59 lat, a dla mężczyzn 18–64 lata), a coraz większą osoby w wieku poprodukcyjnym.
Obecnie ludzie w wieku produkcyjnym stanowią 58 proc., podczas gdy dziesięć lat temu stanowili 63 proc. Z drugiej strony osoby w wieku po produkcyjnym stanowią obecnie 23 proc., a dekadę temu było to 18 proc.
I to właśnie znaczy, że obciążenie demograficzne rośnie, bo stosunek poprodukcyjnych do produkcyjnych dziesięć lat temu wynosił 18/63, a dziś wynosi 23/58 i będzie coraz gorzej, czyli coraz mniej osób w gospodarce będzie musiało wypracowywać wzrost do podziału na coraz więcej niepracujących.
Więcej wiadomości na temat pracy można przeczytać poniżej:
Trzy możliwe rozwiązania
Rozwiązania są dwa, a może właściwie trzy. Jedno szybkie, polegające na podniesieniu wieku emerytalnego, ale na to absolutnie nie ma zgody. Drugie średnio szybkie: masowe sprowadzanie cudzoziemców do Polski. Trzecie bardzo powolne: skokowy wzrost dzietności – problem w tym, że ten wskaźnik coraz bardziej nam spada.
Patrząc na nastroje społeczne, w zasadzie wszystkie trzy rozwiązania wydają się być niemożliwe/nie do przyjęcia, ale na tym tle cudzoziemcy i tak wyglądają jak najbardziej możliwy scenariusz. I to właśnie policzył ZUS - ilu cudzoziemców musiałoby przyjechać do Polski, żeby rynek pracy był stabilny, a obciążenie demograficzne pozostało przynajmniej na obecnym poziomie.
Polska potrzebuje 3 mln obcokrajowców
Z analiz Zakładu, które przypomina „Rzeczpospolita”, wynika, że w 2034 r. musielibyśmy mieć w Polsce już 3,1 mln cudzoziemców w wieku produkcyjnym. To by oznaczało, że 15 proc. osób w wieku produkcyjnym stanowiliby w polskim społeczeństwie cudzoziemcy - to co szósty/siódmy.
Albo od innej strony: żeby dojść do takiego poziomu, musielibyśmy w najbliższych latach ściągać do Polski co roku po 300 tys. obcokrajowców w wieku 18-59/64 lata.
To się nie uda. To po prostu za dużo - wskazuje sam ZUS, bo w ostatnich latach przyjeżdżało do nas kilka razy mniej obcokrajowców. Najbardziej optymistyczne prognozy Eurostatu mówiły najwyżej o 100 tys. ludzi rocznie.
A na optymistyczny scenariusz też raczej nie ma co liczyć. Wystarczy spojrzeć na wyniki I tury wyborów prezydenckich - w polskim społeczeństwie narasta niechęć do obcokrajowców i to nie tylko tych o odmiennym kolorze skóry, ale nawet do Ukraińców.
I politycy najwyraźniej tę niechęć widzą i słyszą. Niedawno pisałam wam w Bizblog, że 1 czerwca wchodzą przepisy, które pozwalają poszczególnym powiatom tworzyć listy zawodów zakazanych dla obcokrajowców. To tak na wszelki wypadek, gdybyśmy mieli jakiś poważny kryzys na rynku pracy kiedyś w przyszłości.
Ale teraz kryzysu nie mamy, przeciwnie, pracodawcy borykają się brakiem pracowników, mają poważne problemy z rekrutacjami, w ramach deregulacji postulowali, by rząd ułatwił zatrudnianie obcokrajowców i co? I rząd powiedział: nie ma mowy. ZUS może więc sobie liczyć, ale rządzący wespół z zamykającym się na obcych społeczeństwem nie chcą tego słuchać.
