ZUS-owska policja będzie ścigać Polaków? Walka z lewymi L4 wchodzi na nowy poziom
To nowy poziom absurdu. Powołania funkcjonariuszy działających na zlecenie Zakładu chce resort pracy, a właściwie chce nie tyle powołać nowy organ śledczy, ile nadać kontrolerom ZUS nowe, o wiele szersze uprawnienia. „Policją ZUS-owską” nazwali ten pomysł nie zwykli Polacy oburzeni tym, że urzędnicy mieliby prawo wchodzić wam do domów i organizować tam przesłuchania, ale inny resort w rządzie – Ministerstwo Finansów. A to czyni całą sprawę jeszcze dziwniejszą.
Lewe zwolnienia L4 to w Polsce ogromny problem od lat. Weszło nam już trochę w krew, żeby brać zwolnienie lekarskie po to, żeby pojechać na wakacje albo wyremontować mieszkanie. I ZUS dwoi i się i troi, żeby z tymi oszustwami skończyć. W pierwszej połowie 2024 r. Zakład zwiększył liczbę kontroli o jedną piątą. Przeprowadził ich łącznie 260,8 tys. Efekt? 18,6 tys. decyzji o wstrzymaniu dalszej wypłaty zasiłków chorobowych. Kwota wstrzymanych zasiłków to 24 mln zł, ale jak policzyć łączną kwotę obniżonych i cofniętych świadczeń pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa wyjdzie 117,5 mln zł.
Nic dziwnego, że Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej traci cierpliwość i chce się z tym lepiej rozprawić, dlatego przygotowuje nowelizację ustawy o ubezpieczeniach społecznych.
Urzędnik wejdzie wam do domu
Projekt nowelizacji przewiduje sporo nowych uprawnień dla kontrolerów ZUS. Resort pracy chciałby, żeby:
- kontrole były niezapowiedzianie;
- by było ich więcej szczególnie w sezonie jesienno-zimowym, kiedy jest najwięcej wystawianych L4;
- kontrole były wszczynane z urzędu albo na wniosek pracodawcy płacącego składki za ponad 20 pracowników;
- kontrolować można by i trakcie trwającego zwolnienia i po jego zakończeniu;
- kontroler miałby kontrolować pracownika i w domu i w pracy i w każdym miejscu, które uzna za konieczne;
- kontroler miałby prawo wejść do domu pracownika, poruszać się po nim, legitymować wszystkich obecnych na miejscu, wypytywać, żądać informacji i wyjaśnień od każdego z tam obecnego;
No i ten ostatni element, który pewnie sprawił, że zbieracie szczęki z podłogi, podobnie mocno zadziwił Ministerstwo Finansów.
Kontrole ZUS. Nawet śledczy tyle nie mogą
Wiceminister Jurand Drop aż wysłał list do minister Agnieszki Dziemianowicz-Bąk podkreślając, że nawet organy ścigania nie mają aż takich uprawnień, jakie mieliby mieć kontrolerzy ZUS. I że w projekcie nie ma mowy ani o maksymalnej częstotliwości kontroli ani ograniczeń w jej trwaniu, a w ogóle to nienaruszalność mieszkania jest zagwarantowana przez Konstytucję i powinien się tym zająć Rzecznik Praw Obywatelskich.
I pewnie to racja, że resort pracy trochę pojechał po bandzie. Ale z drugiej strony na bank nie odpuści reformy kontroli. Szczególnie, że z drugiej strony planuje też poluzować cugle na L4.
Więcej wiadomości o kontrolach ZUS-u
Pisaliśmy już o tym w Bizblog, że po zmianach na L4 będzie nie tylko można wyjść z domu do apteki czy po prostu na zakupy, bo z głodu umrzeć przecież nie można, żeby zadowolić ZUS, ale będzie można nawet pracować.
Dotąd było tak, że jak jesteś na L4 nie wolno ci robić nic. Ale przecież praca pracy nierówna. Może być tak, że masz dwie prace - jesteś stolarzem, ale i jednocześnie nauczycielem fachu. Powiedzmy, że złamiesz rękę. Dostajesz L4 i jasne, że nie możesz pracować fizycznie, ale uczyć dalej możesz. Dotąd jednak ZUS na to nie pozwalał. L4 musiało wyłączać człowieka z każdej aktywności. Po zmianach, które mają być po prostu bardziej życiowe, lekarz w L4 będzie zaznaczał, co pracownikowi wolno, a czego nie i tego będzie się trzymał ZUS.
Jeśli idziemy w tę stronę, żeby pracownikom na zwolnieniu lekarskim pozwolić wychodzić z domu i pozwolić pracować, wyłudzanie L4 będzie tym bardziej kuszące. Nic dziwnego, że resort pracy chce i musi się przed tym bardziej zabezpieczyć. Tylko tym razem chyba kogoś w resorcie trochę za bardzo poniosło.
