Polski Ład znów namiesza wam w pensjach. Myśleliście, że koszmar się skończył? Popatrzcie na to
1 lipca wchodzą w życie przepisy nowelizujące Polski Ład, a wśród nich oczekiwana obniżka podatku PIT z 17 proc. do 12 proc. Wielu podatników zastanawia się z tej okazji, czy w lipcowej wypłacie zostanie rozliczona nadwyżka podatku dochodowego opłaconego za okres od 1 stycznia do 30 czerwca bieżącego roku.
Pensje Polaków rozczarowały. Drożyzna wygrywa ze wzrostem wynagrodzeń
Wynagrodzenia rok do roku miały wzrosnąć w maju o 14,7 proc. do 6466,03 zł. Skończyło się na 6399,59 zł. Wzrost wyniósł 13,5 proc. – o 0,4 pkt. proc. mniej niż wyniosła inflacja (pierwszy taki przypadek od dwóch lat). W nadchodzących miesiącach średnia krajowa będzie rosnąć wolniej niż ostatnio. Gdyby nie brak pracowników i duża rotacja w przedsiębiorstwach, byłoby o wiele gorzej.
Rząd spuszcza z tonu z płacą minimalną. Drobny biznes wciąż zapłaci za inflację, ale nieco mniej
Jednak nie 3,5 tys. zł brutto, lecz o 50 zł mniej będzie wynosić płaca minimalna od połowy 2023 roku. Rząd dotychczas lubił zaskakiwać i szastać nie swoimi pieniędzmi, podwyższając płacę minimalną, ale teraz mocno zrewidował w dół swe plany. Przez pierwsze pół roku płaca minimalna będzie o zaledwie 67 zł niższa, co niewiele zmieni, ale dodatkowo skomplikuje cały system.
Pracodawców czekają potężne kłopoty. Polacy mają dość swojej roboty, będą rzucać kwitami
Nie dość, że przez szalejącą inflację realna wartość pensji spada, to jeszcze co czwarty Polak ma zwyczajnie dość swojej pracy. Firmy w Polsce mogą mieć za chwilę potężny ból głowy, bo ich pracownicy mierzą się z wypaleniem zawodowym, które sprawia, że stają się mniej efektywni i do tego mogą skutecznie zepsuć atmosferę w zespole.
Za rok czeka nas potężna inflacja. Rząd ma nią sprytny plan - płaca minimalna poszybuje. Zapłacą za to firmy
Na Radzie Dialogu Społecznego rząd rozważał stopniowy wzrost płacy minimalnej do 3500 zł od 1 lipca 2023 r. (w tym roku wynosi ona 3010 zł). Przepaść jest potężna, wzrost wyniesie 16 proc. Czyżby PiS obawiał się, że inflacja nas zaskoczy? Nie chcę krakać, ale wygląda to tak, jakby Polaków czekał szok cenowy.