Polacy wiedzą lepiej. Oni chcą nam skasować oszczędności
A w efekcie na wszelki wypadek wolą nie odkładać na emeryturę samodzielnie w funduszach emerytalnych. Skutek będzie opłakany, bo dzisiejsi emeryci to krezusi w porównaniu do tego, co czeka na starość dzisiejszych 30-to i 40-to latków.
Waloryzacja rent i emerytur w 2024 r. To będzie solidna podwyżka
O 12,3 proc. lub więcej wzrośnie kwota emerytur i rent w przyszłym roku. Co więcej, wzrosną też kwoty tak zwanych trzynastych i czternastych emerytur. Rząd przygotował projekt rozporządzenia w sprawie waloryzacji świadczeń emerytalnych w przyszłym roku i wiadomo, że skala nominalnych podwyżek nie będzie aż tak wysoka, jak w bieżącym roku, ale i różnica będzie odczuwalna.
ZUS wypłaca mu co miesiąc 43 tys. zł. Jak on to zrobił? To całkiem proste
Rekordowa emerytura w Polsce wynosi aż 43,4 tys. zł i wbrew pozorom nie jest to efekt jakiegoś błędu systemu czy działania pozaprawnego, lecz ilustracja mechanizmu działania systemu emerytalnego. Rozwiązaniem zagadki tak wysokiego świadczenia jest niewiarygodnie długi okres pracy zawodowej bez żadnych chorobowych.
To już ostatni dzwonek na zmiany. Inaczej obecni 40-latkowie będą przymierać głodem na emeryturze
Jeśli nic się nie zmieni, to już pokolenie obecnych 40-latków będzie przymierać głodem na emeryturze. W Polsce od lat przyrost naturalny jest ujemny i choć Rodzina 500+ nieco poprawiła współczynnik dzietności, to znów wróciliśmy do poziomów sprzed wprowadzenia tego programu. Niektóre analizy wskazują nawet, że za 80 lat liczba ludności w Polsce skurczy się do 23 mln. To już ostatni dzwonek, by naprawić tę sytuację. Ale jak?
Emerytura jeszcze przed sześćdziesiątką? ZUS już rozpacza, Polacy zapłaczą później
Dziś kobiety w Polsce mogą przechodzić na emeryturę w wieku 60 lat. Nigdzie w Europie, poza Austrią, kobiety nie kończą pracy tak wcześnie. Ale PiS chce, żeby kobiety w Polsce mogły kończyć pracę jeszcze wcześniej, bo w wieku 56 lat. Spokojnie, o mężczyzn też zadbano – oni będą mogli pracować tylko do 61. roku życia. ZUS już płacze, Polacy zapłaczą później. A można pomóc męczonym i schorowanym pracownikom fizycznym znacznie mądrzej.