Awaria Facebooka uderzyła w czuły punkt Zuckerberga. Taka wpadka nie może mu się powtórzyć
Kilkugodzinna awaria Facebooka boleśnie przypomniała nam, jak bardzo jesteśmy zależni od mediów społecznościowych. Problemy z logowaniem czy wysłaniem wiadomości to jednak pikuś w porównaniu z tym, co przeżywał w tym czasie wielki biznes. Bo serwis Zuckerberga to dzisiaj przede wszystkim wielka płachta reklamowa – druga po Google’u platforma reklamowa na świecie. (JD Lasica/flickr.com/CC BY 2.0)
Awaria Facebooka. Gigant przeprasza, a konkurencja cieszy się z nowych użytkowników
Błędna zmiana konfiguracji była prawdopodobną przyczyną gigantycznej awarii wszystkich serwisów i usług Facebooka w poniedziałek. Po przywróceniu działania systemów po północy firma we wpisie na blogu przeprosiła wszystkich użytkowników indywidualnych i firmowych oraz podała wstępne przyczyny awarii. Na awarii WhatsAppa już skorzystali konkurenci, a szef Twittera Jack Dorsey opublikował wezwanie Richarda Snowdena do zamiany WhatsAppa na apkę Signal.
Facebook nie wytrzymał ciśnienia. Projekt Instagram dla dzieci wstrzymany
Nawet potężnego Marka Zuckerberga można zmusić do taktycznego odwrotu. Po fali miażdżącej krytyki, jakiej został poddany pomysł stworzenia Instagram Kids, Facebook zdecydował o zawieszeniu prac. Ale to jeszcze nie koniec kłopotów, bo serwis, zgłaszając akces do walki o dusze najmłodszych internautów, skierował na siebie uwagę Senatu USA.
Facebook zapłaci Australii i Niemcom. Ale jeśli myślicie, że sypnie też kasą Polsce, to się mylicie
Wojna o pieniądze między państwami a big techami zaczyna przebiegać po myśli tych pierwszych. Mark Zuckerberg po porażce w Australii zapobiegliwie wyciągnął rękę do niemieckich mediów, proponując gotówkę za możliwość publikowania treści. Kolejne porozumienia będą sypać się jak kostki domina, z którego Polska, niestety, wykluczyła się już wcześniej. Na własne życzenie.
„Pokazaliśmy, kto tu rządzi”. Google próbował rzucić Australię na kolana, ale mocno się przejechał
Sytuacja, można by rzec, bez precedensu. Technologiczny gigant z Doliny Krzemowej otwartym tekstem zagroził całemu państwu, że jeżeli te nie zmieni przepisów, to straci dostęp do usług. I choć wydawało się, że Google ma w tej rozgrywce bardzo mocne karty, poległ na całej linii.