Mamy poważny problem z inflacją. Oglądanie TVP Info i TVN24 zabija zdolność kojarzenia faktów
Polacy mają problem z inflacją. To znaczy wiedzą, że panuje drożyzna, ale mają problem z oszacowaniem jej skali. Dlatego tym bardziej są podatni na sugestie z zewnątrz, szczególnie gdy dobiegają one z małego ekranu.
Inflacja rozpędza się jak bestia zerwana z uwięzi. Grudniowy odczyt to aż 8,6 proc.
Według szybkiego szacunku GUS-u ceny dóbr konsumenckich w grudniu wzrosły aż o 8,6 proc. Jeszcze w listopadzie roczny wskaźnik inflacji wyniósł 7,8 proc. Wiele wskazuje na to, że przy takim tempie rozwoju i po podwyżkach cen energii od nowego roku inflacja dobije do 10 proc. już w styczniu.
Wygląda jak miły kotek, ale to krwiożerczy potwór. Spójrzcie, co zrobił z herbatą i płynem do naczyń
Ceny herbaty od stycznia do listopada ubiegłego roku skoczyły o 165 proc. A ceny wcale nie wzrosły przez horrendalnie drogą energię. Jest co najmniej jeszcze jeden powód, o którym w Polsce nikt nie chce mówić, bo nikt nie wie, jak sobie z nim poradzić. I to wcale nie teoria spiskowa, a potężny potwór, który na nas żeruje, udając biednego małego kotka, który tylko próbuje ratować życie, wystawiając ostre pazurki.
Polaków obleciał strach. Widać już, że drożyzna w połączeniu z covidem to mieszkanka piorunująca
Rośnie liczba zachorowań na covid, zgonów, szpitale są przepełnione, więc Polacy zaczynają się bać. Dobrze to widać w opublikowanych w środę danych GUS o koniunkturze konsumenckiej.
Wszyscy kosimy z tej inflacji kasę aż miło. Oby tylko nie dopadło nas coś znacznie gorszego niż drożyzna
Koniec roku sprzyja podsumowaniom, a w tych dotyczących gospodarki z pewnością na pierwszym miejscu będzie znajdować się inflacja. Zupełnie zasłużenie, bo wystrzeliła na poziomy, na których nie była przez ponad 20 lat.