Rząd chce obniżki cen biletów PKP. Rychło w czas, bo Polacy poczuli już miętę do Ryanaira
Premier Mateusz Morawiecki zadecydował, że ceny biletów na polską kolej powinny spaść w ciągu dwóch tygodni. Rząd ma dosypać pieniędzy z budżetu, by Polacy mogli jeździć po stawkach z ubiegłego roku. Być może to ostatni dobry moment na taki ruch, bo kierowcy i pasażerowie linii lotniczych już sobie policzyli, że pociąg bywa najmniej opłacalnym środkiem transportu. A w dodatku czołowy lowcost Europy – Ryanair – przeżywa ostatnio nad Wisłą swoje złote czasy.
Perfidny plan rządu. W tym roku budżet nie zapłaci za obietnice wyborcze. Oto skąd politycy wytrzasną kasę
Wygląda na to, że w tym roku kiełbasa wyborcza będzie serwowana całymi wiadrami i trudno będzie przed nią uciec. Mamy bowiem dopiero styczeń, a już się zaczęło. Oczywiście sam fakt, że kiełbasa się pojawi nie jest ani czymś zaskakującym, zdarza się tak przecież co kilka lat w ramach cyklu wyborczego. Jednak bardzo martwi mnie to, że akurat w tym roku może ona być pod pewnym względem specyficzna i to w negatywnym tego słowa znaczeniu. Chodzi o finansowanie kiełbasy wyborczej.
Rewolucja w PKP Intercity. Takich promocji i rabatów jeszcze w Polsce nie widzieliście
Najpierw PKP Intercity ogłosiło podwyżkę cen biletów. Od razu podniósł się raban na całą Polskę i pojawił dwugłos z rządu. Premier Morawiecki mówił o korekcie nowych cen, a Ministerstwo Infrastruktury przekonywało, że bez pomocy budżetu centralnego kolejowe bilety poszłyby w górę jeszcze bardziej. Teraz PKP ogłasza prace nad programem lojalnościowym.
Podwyżka cen biletów kolejowych rozwścieczyła Polaków. Nawet rząd się przestraszył
Macie wysokie koszty działalności, więc przerzucacie je na podróżnych? To je sobie obniżcie! Bilety mają potanieć. Do tego właściwie sprowadza się dzisiejsza wypowiedź Mateusza Morawieckiego, który skrytykował Ministerstwo Infrastruktury oraz podległe mu państwowe spółki PKP za skokową podwyżkę biletów kolejowych. Premier postanowił odegrać rolę sprawiedliwego gospodarza i zapowiedział interwencję w resorcie Andrzeja Adamczyka, któremu przypadła rola czarnego charakteru.
Bilety megadrogie, a szacunku do podróżnych zero. To będzie teraz standard na polskich torach?
Niezadowoleni klienci z usług krajowego przewoźnika kolejowego PKP piszą właśnie nowy rozdział. Bo do tego, że pociągi przyjeżdżają albo mocno spóźnione, albo nawet za wcześnie, zdążyli się już przez te wszystkie lata jakoś przyzwyczaić. Ale do tego, że dworcowe komunikaty najpierw wprowadzają ich w błąd, a potem PKP bawi się z nimi w odbijanie piłeczki, jeszcze nie. A to chyba na polskich torach nowy standard.