Rzadko kiedy zdarza się mi komentować wywiady. Pełnomocnik rządu ds. CPK Marcin Horała dał jednak w ostatniej rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną” taki popis, że aż żal tego nie odnotować. (fot: International Railway Summit/flickr.com/CC BY-SA 2.0)
Zaczynam pisać ten felieton, ocierając łzy i próbując wrócić do jako takiej powagi. Nie jestem pewny, czy taki był jego cel. Marcin Horała nie pokazał do tej pory swojej komediowej twarzy. Wręcz przeciwnie, próbuje być do bólu poważny i merytoryczny. A jednak w wywiadzie dla „DGP” komizm wylewa się praktycznie z każdego zdania.
W zasadzie można byłoby tutaj po prostu przekleić wspomnianą rozmowę. Zamiast tego wybrałem po prostu kilka wypowiedzi. No to jedziemy:
Minister Horała rzeczywiście musiał bardzo szczegółowo wczytywać się w raport Najwyżej Izby Kontroli, bo znalezienie w nim ciepłych słów na temat CPK nie jest takie proste.
NIK pisze, że spółka nie przedstawiła pełnego uzasadnienia biznesowego w tym "wyliczeń finansowych spodziewanych korzyści" (sic!), harmonogram prac wskazywał nierealne terminy realizacji, a podatnicy wciąż nie wiedzą, jaki jest pełen koszt projektu i skąd weźmiemy na niego pieniądze. No nie ma co.
Od takiego klepania po plecach można sobie uszkodzić płuca
Budowniczowie CPK znaleźli oczywiście kilka miłych dla uszu fragmentów, o tym, że wydatki były racjonalne i zgodne z planem finansowym. A to, czy ten plan finansowy w ogóle ma sens, to już zupełnie inna kwestia.
Megalotnisko ma być gotowe w 2027 r., więc czasu pozostało niewiele. Nic dziwnego, że spółka nie chciała czekać na pocovidowe prognozy rozwoju ruchu lotniczego i zdecydowała się sięgnąć po stare wyliczenia.
Zresztą czy blokowanie rządowego dokumentu tylko dlatego, że dane są nieaktualne, miałoby uzasadnienie? Czy budowa lotniska na podstawie wziętych z kosmosu założeń to jakiś problem? Można je przecież wypuścić w świat, a potem liczyć, że nikt się nie zorientuje. „Fake it, till you make it”, jak to mawiają startupowcy.
A CPK w sumie takim startupem przecież jest
Przetłumaczę wam to na ludzki język: Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych przygotowało nam nowe prognozy ruchu lotniczego, ale jesteśmy tak zajęci tłumaczeniem, że budowa lotniska jest uzasadniona ekonomicznie, że nie mamy czasu ich pokazać.
Wierzę panu ministrowi na słowo, bo co innego mi pozostaje.
Konsultacje z mieszkańcami idą bardzo owocnie. A może bardziej jajecznie, bo to właśnie tym popularnym produktem spożywczym zostali obrzuceni przedstawiciele spółki, którzy jako ostatni pojawili się w gminie Baranów. Później Marcin Horała uznał, że oznacza to zawieszenie rozmów.
Mieszkańcy wciąż nie wiedzą, na jakie stawki wykupu ziemi mogą liczyć. Pełnomocnik rządu ds. CPK oskarża media o fake newsy, sam nie podaje jednak żadnych kwot. Po Baranowie i okolicach krążą panowie, którzy incognito robią badania środowiskowe.
To wszystko sprawia, że zainteresowani siedzą jak na szpilkach. Gdy pojechałem do Baranowa, na każdym kroku spotykałem się z podejrzliwymi spojrzeniami. Na taką atmosferę osoby zaangażowane w budowę CPK długo pracowało.
Czyli CPK ma powstać za 5 lat, a z Okęciem się zobaczy
W sumie nie ma sensu zastanawiać się nad jego przyszłością już teraz, bo to szmat czasu. Rząd wprowadza restrykcje covidowe z dnia na dzień i przedsiębiorcy jakoś dają radę. Pasażerowie i linie lotnicze też sobie poradzą, bo co to za problem wsadzić pewnego dnia pilota do samolotu i odlecieć na zawsze.
Powoływanie się na przykład budowy lotniska pod Berlinem to ryzykowny pomysł. Tuż po jego otwarciu prezes portu stwierdził, że przez jego nieudolną budowę Niemcy stały się pośmiewiskiem. Od momentu ogłoszenia planów do realizacji inwestycji harmonogram rozciągnął się trzykrotnie, a koszt wzrósł z 2,5 mld euro do 6 mld euro.
Po drodze krytycy zaczęli pokpiwać, że lepiej byłoby zburzyć lotnisko i postawić je od nowa. Dlaczego? Port miał problemy z instalacją przeciwpożarową, a zmiany wykonawców powodowały, że jedna ekipa remontowa stawiała ścianę, by chwili kolejną ją burzyła. Totalny chaos.
Tak że ten. Berlina bym w kontekście CPK nie ruszał.
Min. Horała nie wyklucza, że lotnisko w Modlinie może dalej funkcjonować, o ile zarząd zmieni niekorzystną, zdaniem pana ministra, umowę z Ryanairem. Niedługo możemy więc mieć Centralny Port Komunikacyjny dla lotów długodystansowych i dwa podwarszawskie lotniska obsługujące lowcosty.
Przypomnijmy, że w sławetnym rządowym dokumencie „Polityka rozwoju lotnictwa cywilnego w Polsce do 2030 r. (z perspektywą do 2040 r.)” szacunki dla portów wyglądały następująco (rok 2030, scenariusz z budową CPK):
- Radom - 700 tys. pasażerów rocznie
- Modlin - 3,1 mln pasażerów rocznie
Rozbudowa Radomia kosztowała ok. 800 mln zł. Zastanawiam się, czy nie taniej byłoby zamówić taksówki i po prostu dowieźć na Modlin te kilkaset tysięcy osób.
A po ochłonięciu pomyślałem sobie: jeżeli tak wygląda zachwalanie CPK, co stałoby się, gdyby osoby odpowiedzialne za budowę megalotniska zaczęły wspominać o jego wadach?